Skocz do zawartości
Nerwica.com

Łoś

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Łoś

  1. Jak się diagnozuje tę przypadłość? Ja nie jestem zwolennikiem przypisywania komukolwiek tego typu zaburzeń. "Cześć, jestem Franek, mam ChAD.". Co to w ogóle jest to ChAD? To tylko zbiór pewnych zachowań, które ktoś zebrał do kupy i nazwał. Jeden Ci powie, że to masz, inny że nie masz. Nie blokuje Cię ta łatka?
  2. Łoś

    cześć...

    Witaj, w kwestii bólu możemy sobie podać ręce. Dla mnie każdy dzień to walka z samym sobą i mnóstwo cierpienia. Zazdroszczę, że mimo wszystko masz swoją drugą połówkę, choć z tego co można się domyślić, nie jesteś szczęśliwa w tym związku.
  3. Łoś

    Pragnę umrzeć

    Lily, prawidłowo rozumujesz. Mój ojciec jest osobą o bardzo niskim poczuciu własnej wartości. Jego śp. ojciec, czyli mój dziadek, zawsze traktował go najgorzej z trójki rodzeństwa mimo, że był najstarszy. Tak naprawdę zauważam to, że ojciec ma ze mną sporo wspólnego, tylko że on nie jest jakby do końca świadomy. Kiedyś z bratem wygarnęliśmy rodzicom, że nie dali nam odpowiedniej ilości ciepła i zainteresowania w dzieciństwie, to byli strasznie zdziwieni i skończyło się awanturą. Brat lgnie do ludzie tak jak ja, tylko że nie ma przed nimi takiego lęku jak ja, bo nie doświadczył tak okrutnego prześladowania.
  4. Łoś

    Pomoc

    Czego się boisz?
  5. Łoś

    Pragnę umrzeć

    Lenka, to miło, że nie jestem tu sam. Rzeczywiście to cierpienie jest nie do zniesienia. Tej potrzeby nie ma jak zaspokoić. Ludziom, na których mi zależy, wystarczy jak się spotkamy raz na długi czas, a dla mnie to jak śmierć znajomości. Odbieram to jakby im na mnie nie zależało, jakby wszyscy byli przeciwko mnie. Zostaję sam ze swoim pragnieniem ciepła. Nie wspominałem o tym, ale w gorszych chwilach objadam się prawie do zwymiotowania. Niestety ta gorsza chwila jest prawie codziennie. Moja mama zabiega o ciepło ze strony ojca, ale bez skutku. On ją zaniedbuje, nigdzie jej nie zabiera. Podobnie było ze mną i z moim bratem - nie mam żadnych wspomnień z ojcem, zawsze albo go nie było, albo był zajęty sobą. Możesz rozwinąć tę myśl? Lily, nie mam pojęcia. Jak czuję, że kogoś kocham, to czuję, że albo chcę się tym kimś opiekować, albo chcę, by to on się mną zaopiekował. Nie wiem czy umiem sobie wyobrazić miłość partnerską, bo wspomniana wcześniej potrzeba jest na pierwszym miejscu. Zastanawiam się ile w tym wszystkim jest winy tego ile strachu i cierpienia przeżywałem w dzieciństwie. Psycholodzy zawsze skupiają się na jednym z tych problemów: albo ojcu, albo prześladowaniu. Nie starają się ich łączyć.
  6. Łoś

    Pragnę umrzeć

    Jestem zarówno założycielem tematu, jak i autorem tego zdania :) Doskonale to ujęłaś - samobójstwo to dla mnie odcięcie cierpienia, ale zwrócenie na siebie uwagi poniekąd też. Z tym, że nie chciałbym być odratowany. Wyobrażam sobie, że po śmierci będę mógł oglądać z góry jak moi bliscy okazują mi takie zainteresowanie, jakie by mnie usatysfakcjonowało. Dlatego pisałem o egoizmie. A nawet jeśli po śmierci nie miałoby być nic, to nie obchodzi mnie to.
  7. Łoś

    Pragnę umrzeć

    To na pewno. Dążę do tego, by ludzie, a zwłaszcza faceci, okazywali mi niezdrowe zainteresowanie. Oczekuję od nich oznak sympatii i ciepła, a i one nie wystarczają mi na długo. Rozrywa mnie ta potrzeba.
  8. Łoś

    Pragnę umrzeć

    Khaleesi, samobójstwo traktuję jako egoistyczny krok.
  9. Witaj Arturze, powiem Ci szczerze, że ja osobiście nie wierzę w miłość na odległość, a już na pewno nie przez internet. To, w czym się "zakochałeś" to iluzja, wyidealizowana postać. Człowiek nie jest tylko zlepkiem słów. Jest także emocjami, obrazem, dźwiękiem, zapachem, dotykiem. Dobrze, że się przynajmniej słyszeliście. Musisz czuć ogromną pustkę i szukasz jej zapełnienia. Jest kilka sposobów na zapomnienie o kimś, ale żaden nie działa szybko. Najlepiej oczywiście dać sobie szansę zakochać się w kimś innym, najlepiej w kimś ze świata rzeczywistego. Można też się czymś zająć, ale nie uważam tego sposobu za najlepszy, bo to zamiatanie problemu pod dywan. Nie rozumiem dlaczego się tak linczujesz za to, co "zrobiłeś", bo ja tu żadnej zbrodni nie widzę. Łatwo mówić z boku, ale wygląda na to, że idealnym rozwiązaniem byłoby dla Ciebie spotkać się z nią za wszelką cenę i zaryzykować utratę jej idealnej postaci na rzecz prawdziwej osoby z krwi i kości.
  10. Witajcie, bardzo proszę Was o odpowiedź jak byście nazwali moje zaburzenie. W tej chwili nie stać mnie na kolejną wizytę u psychologa, a jestem aktualnie w dołku i jestem ciekaw Waszej opinii. W kontaktach międzyludzkich mam tak: - myślę ciągle jak zostanie odebrane moje zachowanie, przez co jestem bardzo zahamowany - z drugiej strony potrafię w napływie emocji mieć przesadne reakcje, których później żałuję - przez te egocentryczne analizy zachowań mam wielkie poczucie winy i kompleksy, że moje zachowanie jest nieautentyczne - jestem ogólnie osobą nielubianą, choć nie jakoś skrajnie. Ci którzy mnie bardzo lubią rzadko kiedy lubią mnie od początku znajomości - kiedy ktoś do mnie mówi coś o sobie, to trudno mi się na tym skupić. Sam nie wiem dlaczego - chyba siedzę tak głęboko w sobie, że mnie to nie interesuje. Opanowałem jednak sztukę udawania, że słucham. - kiedy ktoś pyta mnie o coś, wiem, że po prostu chciałby się dowiedzieć. Mimo to traktuję to podświadomie jak atak i odpowiadam niechętnie (choć nie okazuję tego). - czuję się szalenie samotny. Spotkałem w życiu kilka osób, z którymi czułem bliskość i z nimi nie czułem samotności. "Zwykłe" relacje nic mi wewnętrznie nie dają. Moim marzeniem jest wyzbyć się egocentryzmu i tych analiz. Nie chcę krzywdzić ludzi i boję się samotności. Zauważyłem, że mój stan jest dużo gorszy kiedy zjem coś słodkiego. Kilkudniowa dieta bezsłodyczowa działa na mnie dobrze. Ogólnie mam problemy z żołądkiem, podejrzewam, że głównym powodem jest zalegająca żółć. Dzisiaj zjadłem kawałek tortu i jest mi bardzo źle -- 31 sty 2011, 07:55 -- Ktokolwiek? Niestety od wczoraj wróciły mi myśli samobójcze. Ciągle myślę o osobie, w której prawdopodobnie się zakochałem, a z którą związek jest niemożliwy. Nie, nie prawie niemożliwy - niemożliwy. Do tego ciągle dostaję sygnały od ludzi, że mają mnie gdzieś, co wynika prawdopodobnie z mojej nieumiejętności obcowania z nimi i wysyłania przeze mnie sygnałów "spadaj". Mimo, że staram się tego nie robić. Pisałem już, że najlepiej czuję się w samotności, wtedy bardzo dużo marzę i jestem spokojny. Dopóki oczywiście nie trafią na mnie jakieś natrętne myśli. Przypomina to wahadło - jestem w dolinie, zaraz sobie coś pomyślę i jestem znowu na dobrej drodze. I tak w kółko. Dzisiaj w nocy miałem taki straszy stan, napadły mnie lęki. Coś takiego zdarza mi się co jakiś czas, ale nieczęsto. Nie widzę wtedy absolutnie żadnego sensu życia, choć próbuję sobie przypomnieć co czuję gdy jestem w dobrym stanie. Nęka mnie poczucie winy, że nie daję nic ludziom i nie umiem się bawić. Bo to po części prawda.
  11. Dopiero teraz zauważyłem odpowiedź :) Jestem teraz na etapie poszukiwania źródła swoich życiowych problemów. Na punkcie swoich słabych relacji z ludźmi mam niesamowity kompleks - właściwie jest to mój jedyny kompleks. Pomijając wyłączanie się (i udawanie, że słucham, w czym jestem mistrzem), mam problem z ruchem. Jestem jakby lękliwy w wypowiadaniu się i ruszaniu. Ostatnio pomyślałem sobie, że być może wynika to problemów w dzieciństwie i wieku dojrzewania, gdzie wiele moich zachowań było krytykowanych i przedrzeźnianych. Miałem też problem z wyglądem i spotykało mnie wiele przytyków na ten temat. Na szczęście ten ostatni problem zniknął po latach. Najśmieszniejsze jest to, że uchodzę za osobę silną i arogancką, bo przez lata wyrobiłem w sobie mechanizmy obronne przed ludźmi. Tak naprawdę to wyluzować w rozmowie potrafię tylko z osobami, które znam bardzo dobrze (można je policzyć na palcach jednej ręki) i które nie są krytyczne. W rozmowie z osobą, którą bardzo lubię, ale nie jesteśmy przyjaciółmi, dzieje się ze mną coś dziwnego. Czuję na sobie presję, jakobym musiał za wszelką cenę uczynić rozmowę ciekawą, żeby ta osoba ode mnie nie uciekła i nie pomyślała, że jestem nudny. Mam w życiu trochę osiągnięć, więc często udaje się powiedzieć coś ciekawego, ale osoba ta niekiedy zniechęca się, bo nie ma czym, albo nie chce się zrewanżować. Dlaczego nie potrafię porozmawiać o niczym i cieszyć się, że rozmawiam? Rozmawiając o niczym mam wyrzuty sumienia, że rozmowa jest nudna, choć jest taka pewnie tylko dla mnie. Moim największym marzeniem jest w tej chwili to, by polubić ludzi i siebie i nie bać się ich. Do tego dążę.
  12. Witam wszystkich zgromadzonych. Chciałbym podzielić się z Wami swoim głównym problemem. Spróbuję bez owijania w bawełnę. Mam problem z kontaktami z ludźmi. W moim odczuciu nigdy nie byłem szczególnie lubiany, ani też szczególnie nielubiany. Mam tendencje do niesprawiedliwego oceniania swojej osoby, tj. robienia sobie wyrzutów z powodu różnych zaistniałych sytuacji. Gdy w sytuacji bierze udział inna osoba, potrafię ją usprawiedliwić. Do niedawna myślałem, że to mój główny problem w kwestiach kontaktów, ale jest coś gorszego. Nie wiem dlaczego, ale rozmawiając z ludźmi wyłączam się i jadę na autopilocie. Mówiąc, myślę tylko jak "wybrnąć" z pytań. Nie mam się czego wstydzić, a jednak każde pytanie o swoją osobę traktuję jak atak i czuję się nieswojo. Często lubię "świrować", robić rzeczy, na które mało kto by się odważył. Wtedy na chwilę czuję, że jestem coś wart. Nie rozumiem potrzeb innych ludzi. Wydaje mi się, że bez bycia wyjątkowym i robienia wyjątkowych rzeczy, nie potrafię skupić uwagi. Dodatkowo nie interesuje mnie to, co ktoś mówi o sobie, bo nie potrafię się na tym skupić. Uświadomiłem sobie, że potrafię uczestniczyć w rozmowie "falami", tj. muszę się "wyłączyć" co chwilę, by znowu się skupić i tak w kółko. Dziwne jest to, że potrafię bardzo soczyście opowiadać z kimś o swoich emocjach, ciekawie ubierać je w słowa. Gorzej z opowiadaniem o wydarzeniach - ich nie potrafię zebrać do kupy. Winę zrzuciłbym na introwersję, ale czy odpowiedź jest tak prosta?
×