Skocz do zawartości
Nerwica.com

tranquillity

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tranquillity

  1. Moim zdaniem skutecznosc psychoterapii zalezy glownie od osoby terapeuty a mniej od nurtu. W kazdym nurcie znajdzie sie debil ktory bedzie traktowal pacjenta jak lesera i powtarzal frazesy w stylu "kazdy potrzebuje milosci", "nie jest pan/pani wyjatkowa" i w swoim oślim zaparciu twierdzil ze terapia nie pomaga bo pacjent tego nie przyjal do wiadomosci.
  2. Zgadzam sie border jest ciezszy. Ale z tego ja tez kilka mam. Moje relacje milosne trwaly po 3 miesiace, a przyjacielskie najdluzej 3 lata. Nie bylo klotni, ale powolne nudzenie sie druga osoba. Zainteresowanie spadajace po rowni pochylej. Podobnie w nauce przez co trudno mi cokolowiek sie nauczyc jesli wymaga wiekszego wysilku i jest trudniejsze. Rutyny, codziennosci - toleruje w bardzo ograniczonym zakresie. Autoagresji nie mam, tutaj jest spora roznica. Natomiast w zamian cos w rodzaju depresji i jednoczesnie biernej agresji na zasadzie "nie bede robil x!!!111" i mega zlosci ze ktos cos ode mnie w ogole smial wymagac. Czesto w dodatku tlumione w sobie bo na zewnatrz sie boje wyrazic swoich emocji zeby znowu nie bylo mowy o krolewiczu i krolewnie. Sklonnosc do introspekcji i analizy - to akurat u narcyza nawet bardziej dokuczliwie niz u bordera i pisza o tym nawet fachowe zrodla. Ja potrafie do tego stopnia sie pochlonac introspekcja ze zaniedbuje nawet jedzenie. Do milosci przywiazuje strasznie duza wage, ciagle fantazjuje o tym jak mnie dziewczyna przytula, nie sadze ze tu sie rozni od bordera. Rozni sie pewnie tym ze border tez innych przytula a narcyz jak probuje to sztywno i bez emocji bo kochac innych nie bardzo potrafi. Generalnie za ciekawie nie jest, ze tak powiem.
  3. Ja sadze ze latwiej bordera wyleczyc niz narcyzm. Z Otto Kernbergiem sie nie sposob do konca zgodzic bo nie bierze pod uwage szeregu czynnikow poza psychoanaliza tj. stosunku terapeutow do pracy z pacjentem, stosunku i motywacji samego pacjenta do zmiany oraz stosunku spoleczenstwa do osob chorych. Bordery bez watpienia bardziej ode mnie cierpia psychicznie ale tez bez watpienia maja zdecydowanie latwiejszy dostep do specjalistow. Nas narcyzow uwaza sie za dzieci z bogatych domow ktorym mamusia za bardzo w dziecinstwie dogadzala, ktorym od dobrobytu sie poprzewracalo w glowie i najlepiej to w ogole jakbysmy poszli kopac rowy i zobaczyc jak wyglada prawdziwa ciezka praca wtedy skonczylibysmy ujadac. Malo kto zdaje sobie sprawe ze narcyzm tak samo jak bpd jest choroba i skrajnie idiotyczne przewrazliwienie na swoim punkcie, wpadanie w stan totalnego zdolowania i przegnebienia przy najmniejszej nawet slusznej uwadze na swoj temat jest szalenie wyniszczajace dla organizmu. Np. bylem u jednego terapeuty, ktory powiedzial mi pare slusznych uwag na moj temat, ja od razu sie obruszylem, a ten stwierdzil ze jestem po prostu bardzo niedojrzalym dzieciakiem i zebym sie wzial za nauke albo szedl do roboty i nie marudzil. W ogole tak jakbym byl zdrowy psychicznie tylko sobie cos ubzdural. Ten sam czlowiek opowiadal wczesniej jak pracowal z pacjentem bpd bodajze dwa lata. Widocznie byl bardziej dojrzaly ode mnie
  4. Mam dokladnie to samo + ciagle chce zeby mnie inni kochali a sam nie potrafie nikogo pokochac. Terapeuci u ktorych bylem wczesniej albo sie ze mnie nabijali zem krolewicz albo przywolywali mnie do porzadku i zebym wzial sie w garsc. Wiem ze nie jestem krolewiczem (wiem a czuje to dwie rozne rzeczy) a w garsc sie biore od ladnych paru lat i nic. Ludzie mysla ze to nic powaznego, ze to cos takiego jak matematyka, przysiadziesz i sie nauczysz, w tym wypadku - postanowisz sobie i sila woli sie zmienisz. Niestety probuje tak juz od dawna i nie przynosi efektow.
  5. Tak, wlasnie rozpoczynam leczenie. Niemniej jednak chcialem poruszyc tu na forum ten temat w nadziei ze znajdzie sie ktos z podobnym problemem. Wlasciwie to w innych zaburzeniach tez wystepuje czesciowo narcyzm, ale..... ja nie boje sie porzucenia, ja nikogo nie potrafie obdarzyc uczuciem i w sumie nie robi mi zadnej roznicy czy jestem w zwiazku czy nie. Dwa razy mialem dziewczyne i sceniariusz byl ten sam rozstanie po 3 miesiacach a ja nie czulem zadnej straty. Pare razy bylem za swoje postepowanie powaznie potepiany przez ludzi. Myslalem ze mam borderline ale chyba jestem psychopata, a w najlepszym przypadku skrajnym narcyzem.
  6. Witam. Mam narcystyczne zaburzenie osobowosci i bardzo mi jest z tym zle. Z pozoru wygladam na normalnego czlowieka, chowam swoje prawdziwe ja za zaslona racjonalizmu i logicznego myslenia w obawie przed spolecznym potepieniem ale tak naprawde kompletnie nie potrafie poczuc w stosunku do drugiego czlowieka zadnych uczuc. Osoby ktore znaja mnie powierzchownie twierdza ze jestem zdrowym normalnym chlopakiem, ale kazdy kto mial nieprzyjemnosc poznac mnie blizej mowil mi po jakims czasie ze mi zalezy tylko na sobie. Wielokrotnie bylem zszokowany i nie moglem uwierzyc w to ze jestem narcyzem. Zawsze wydawalo mi sie ze jestem taki kochajacy i czuly. Jednak juz tyle osob zweryfikowalo moje poglady ze chyba nie pozostaje nic innego jak pogodzic sie z faktem. Najgorsze jest to ze ja kompletnie nie wiem dlaczego taki jestem i w ktorym momencie zachowuje sie jak narcyz. Inni ludzie raczej nie sa chetni mi niczego tlumaczyc, uwazaja ze jestem dorosly i powinienem wiedziec. A ja bardzo chcialbym nauczyc sie byc normalny, chcialbym nauczyc sie czerpac przyjemnosc z dawania innym a nie tylko brania. To jest wlasnie najgorsze ze mi sprawia radosc jedynie jak ktos mi robi przyjemnosc a nie jak ja komus co traktuje jedynie jako przykry obowiazek. Nie potrafie kochac ani sie przyjaznic z nikim. Nie potrafie nikogo polubic mimo ze umiem sprawic ze ten ktos mnie polubi przynajmniej na krotki czas. Mam tak od dziecinstwa. Juz w przedszkolu taki bylem. Swiadomosc ze taki jestem i traktuje ludzi jako obiekty do zaspokajania wlasnych potrzeb calkowicie mnie przytlacza i odbiera mi chec do zycia. Czasem szukam na sile jakichs dowodow na to ze jednak taki nie jestem, ale bardzo trudno jest samego siebie oszukac. Narcyzm u mnie jest totalnie patologiczny i gorszy niz w borderline. Chcialbym sie podzielic z wami, moze ktos ma podobny problem. Czyli z zewnatrz wyglada normalnie ale tak na prawde caly czas stroni od ludzi bojac sie ze wyjdzie jego prawdziwe paskudne oblicze.
×