Musze sie troche wygadac , a nie bardzo mam komu.
Mam juz pare lat 3 dzieci ,niezla zone i wlasciwie wszystko co potrzeba do zycia - praca, dom itp
Ponad rok temu poznalem wspaniala kobiete (mezatka +dziecko)
Nasza znajomosc stala sie bardzo bliska , spedzalismy razem , takze z jej rodzina duzo czasu. uzywamy okreslen "przyjaciel".
Ja dla nie niej poswiecil bym wszystko, chociaz od niej wiem ze ona dla mnie nie kilka razy mowila ze nie zostawi rodziny.
wszystko bylo ok do czasu , kiedy jak ja to odebralem -calkiem mnie odstawila.
Przestala miec czas dla mnie, dla rodziny takze ma go niewiele Od miesiaca, wraca do domu b. pozno , jej maz (obecnie moz kumpel) nie wie tego co ja , czyli ze nie zawsze jej pozne powroty sa zwiazane z praca. Wydaje mi sie ze ma kogos. Mam mozliwosc zeby to sprawdzic, ale nie wiem czy chce.
Mam klopot ze soba - czuje sie odrzucony, niepotrzebny, nie chce mi sie nic robic,
Ona robi wszystko zeby nie rozmawiac ze mna - boi sie?
Najgorsze ze jak koncze prace (pracuje 5 dni poza domem) wracam na stancje i mysle , chodze , gadam sam do siebie nie wiem co robic.
To odstawienie przezywam bardzo, czuje sie jak smiec rzucony do kosza. Kupilem nawet pistolet ale go utopilem.
udalo mi sie chwile z nia porozmawiac, tlumaczyla ze to chwilowe ze ma klopoty z siostra, ale ja jej w tym nie moge pomoc. nie wiem co dalej robic -
nie chodzi o bycie razem, ale bycie blisko co mam dalej robic?, zmienic prace?, pogadac z jej mezem? powiedziec jej o watpliwosciach co do braku czasu ?
jesli kotos ma chce niech napisze