Piszę 1szy raz,dziwnie mi jakos. Krótko mąż mówi,że żaluje,że się ze mną ożenił,że 2 gi raz by tego nie zrobił,że zmarnowałam mu życie,,,Kiedyś szaleliśmy za sobą,ale ciągle coś było nie tak,różnice wychowania ogromne różnice charakterów.ciągle iskrzy. jestem załamana. Mam honor-jeśli ktoś żałuje być ze mną chcę odejść.Mamy cudownego synka uwielbiamy Go i nie chcemy Go zranić.Ale będąc z kimś kto żaluje być ze mną nie daję rady,to mnie wykańcza+24 h opieki nad synkiem i chce dać Mu radość-wszystko.Jestem dobra ale nie mam siły na nic.Jednak walcze dla synka. Pewnie się pogodzimy,ale to zabijanie słowami przy każdym problemie,wywlekanie przeszłości-czy to ma sens????
[Dodane po edycji:]
Życie co jest warte? Staram się,daje z siebie wszystko,a jak coś mi nie wyjdzie to mąż gniewa się na maxa,oczekuje,że będę idealna.Przepraszam Go ale to nic nie daje.Mam dość...
[Dodane po edycji:]
Napisałam bo miałam taką potrzebę,choć to moje prywatne sprawy... Dam radę.