Skocz do zawartości
Nerwica.com

kangurek

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kangurek

  1. Szczerze powiem że nie wiem po co to napisałeś ?? A w zasadzie na jakiej podstawie ?? Tak jak pisałem w pierwszym poście, założyłem parę tygodni temu swój temat w którym wyjaśniłem wszystkie aspekty swojej choroby. Niestety nie mogę do nich dotrzeć, byś mógł się z nimi zapoznać. Co do Twojej wypowiedzi. Wiedzę na temat choroby mam. To właśnie dzięki niej nie trafiłem na oddział leczenia nerwic w Morawicy. Jeżeli już zaczynasz wypowiedź w moim temacie to ją rozwiń. Bo albo masz na ten temat "samowiedzę" albo piszesz bo nie masz co robić. Nie po to chcę się czegoś dowiedzieć na ten temat, byś zbywał/a mnie zagadkami i cytatami z książek.
  2. agusiaww, wszystko dobrze. Tylko że ja biorę teraz dawkę podtrzymującą Asentry. A podobne jaja mam od kilku ładnych miesięcy ( z różnym nasileniem ) Bywało tak że wstawałem w "stosunkowo dobrym humorze" Niestety ostatnio trochę przeholowałem z "alko" ( długi weekend ) i kompletnie się rozsypałem somatycznie. Nie wiem może czegoś mi brakuje ?? Biorę potas, magnez itp. A ranki są zabójcze
  3. Witam Na początku mała dygresja. Nie było mnie na tym forum parę tygodni i znikły moje posty Szkoda, bo miałem zamiar je tutaj przytoczyć by ewentualnie przybliżyć istotę mojego problemu. Ale trudno. Więc w skrócie. Na nerwicę depresyjno-lękową choruję od 3 lat. Wiele leków, wiele psychiatrów/psychologów itp. Generalnie objawy ustąpiły i są stosunkowo umiarkowane. Oczywiście jest to zjawisko zmienne , raz jest lepiej innym razem gorzej. W chwili obecnej moim głównym problemem są OBJAWY SOMATYCZNE. Mam pytanie. Czy spotkał/czytał/widział/słyszał ktoś coś na temat tzw. wejścia w dzień ? Dla mnie to jest najgorszy okres. Wygląda to tak że budzę się z lękiem. Ciśnienie 150/100 puls w granicach 100. Po lekach sytuacja się normuje do 140/90 i 80-90 , mija napięcie. Może ktoś mi to wyjaśnić ?? Leki Ketrel 2x 25 mg rano Asentra 25 mg ( 1/2 tabletki ) Concor Cor ( na obniżenie ciśnienia ) 1/2 najsłabszej tabletki. XanaX ( śladowa ilość 1/2 najsłabszej tabletki ) Wieczorem, coś tam na obniżenie cholesterolu + Zyrtek Proszę o jakieś sugestie.
  4. Hmmmm. Teoretycznie wszystkich Was rozumiem i docierają do mnie wasze tłumaczenia. Jest tylko jedno małe ale. A polega ona na tym czymś co się zwie Deja Vu a właściwie na jego całkowitym przeciwieństwie. Jak to wygląda ? Ano tak że niby wszystko jest O.K choroba uśpiona, wszystkie choroby wykluczone, badania porobione, życie "jak w Madrycie", organizm śpi. I co wtedy się dzieje ? Ano wielkie bummm. Zaczyna się niewinnie-myśl " no no minął już miesiąc od badań " " hmm chyba nic się nie zmieniło ? ", " kurde a może się zmieniło ", " k... napewno się zmieniło ", i co >>>> i dupa wielka <<< Wszystko wraca jak bumerang. Żadne tłumaczenia nie pomogą, wszystkie objawy wracają i zaskakują na nowo z nową bardzo dużą siłą. Tak to wygląda. Zauważyłem również że olbrzymi wpływ na moje samopoczucie ma pogoda ( ciśnienie , burza, upał itp. ) Np. przy niskim ciśnieniu lęk występuje szybciej. I pamiętajcie zimna krew tutaj nie pomoże boli >> do lekarza tak do skutku, może kiedyś się znudzi Pozdro.
  5. aldara.35 to dosyć skomplikowane. Nie mogę się nudzić bo każdy dzień przynosi cos nowego Najbardziej przeszkadza mi ból głowy i to on nakręca te wszystkie fobie.
  6. To szczera prawda co piszecie. Ja bym od lekarzy nie wychodził ( taki żart ) Ale tak poważnie to trzeba być czujnym bo można tak jak napisałaś aldara.35 zbagatelizować objawy prawdziwej choroby. A swoją drogą jak sobie z tym poradziłaś ? Bo do mnie nic nie dociera. Lekarz swoje a ja swoje.
  7. Witam To mój drugi post na tym forum. Aby dobrze zrozumieć mój problem zachęcam do przeczytania tego pierwszego który jest tu Mam jedno zasadnicze pytanie dotyczące kancerofobii. Czy jej objawy mogą być tak realne że aż prawdziwe ? Tzn. widzę i czuję u siebie wszystkie objawy guza mózgu. Co wyczytam w necie to mam. Dodam że w lutym miałem TK głowy i wszystko było O.K Proszę o fachową opinie. Znam nerwicę bardzo dobrze, ale ona ciągle mnie zaskakuje
  8. Katarzynka35 o to właśnie chodzi. U mnie problemem było to że lekarz nie widział kliszy , tylko sam opis Ps. proszę modów o usunięcie zdublowanych tematów. Oraz o przeniesienie tego tematu do działu Nerwica Lękowa. edit: Bethi// dubelki usunięte ale nie widzę potrzeby przenoszenia tematu. Pozdro.
  9. Witam Jestem nowym członkiem tego forum. Mam na imię Piotrek i w tym roku skończę 32 lata. Chciałem opowiedzieć swoją historię. Nie wiem po co, nie wiem komu, i nie wiem czy będziecie chcieli to czytać. Uważam jednak że przeczytanie tego pomoże zrozumieć pewne zasady którymi rządzi się choroba która występuje w nazwie strony. Celowo nie wymieniam jej nazwy ( ale dojdziemy do tego ) chcę byście poczuli to wszystko co działo się z moją osobą przez ostatnie lata. Zatem zaczynam swoją historię. Wszystko zaczeło się w czerwcu 2005 roku kiedy dowiedziałem się że mój ojciec ( długoletni alkoholik ) jest chory na raka mózgu tzn. glejaka ( tutaj więcej info ) Muszę powiedzieć że stosunki w mojej rodzinie nie były najlepsze, rodzice byli po rozwodzie, a ja miałem swoją rodzinę i malutkie dziecko. Jednak w obliczu choroby nastąpiła pełna mobilizacja w rodzinie i walka która trwała dokładnie rok. W tym czasie wraz z matką opiekowałem się ojcem ( tzn. patrzyłem na jego powolną destrukcję ) Wydaje mi się że zrobiliśmy wszystko co było możliwe tzn. dwie operacje, radioterapia, chemioterapia. To był bardzo ciężki rok ojciec bardzo cierpiał. Przyplątywały się do niego inne choroby co skutkowało np. amputacją nogi, paraliżem połowy ciała, afazją itp. W maju 2006 roku ojciec zmarł, praktycznie na moich rękach. Po jego śmierci nastąpiły wydarzenia które również pozostawiły ślad na mojej psychice, a mianowicie szereg kłótni i awantur z jego rodziną. Ale o tym nie chcę pisać ponieważ nie jest to przedmiotem sprawy ( próbuję zasygnalizować tylko kolejny etap który przyczynił się do tego czegoś ) Życie toczyło się dalej, pomimo wielu przykrości jakie wyrządził mi mój ojciec to smutek wszystko wyciszył i zapomniałem o tym co kiedyś było. Nadszedł listopad i dzień który zmienił moje życie. Zaczeło się niewinnie: włosy staneły mi dęba, poczyłem paniczny strach, i myślałem że umieram. Trafiłem na ostry dyżur gdzie dostałem leki tzn. paracetamol, potas, coś na kłopoty z oddychaniem, i tabletkę uspakajającą. Zrobiono mi podstawowe badania, które były dobre. Po paru godzinach pojechałem do domu, w stanie dobrym. Mineło kilka tygodni i sytuacja się powtórzyła. I znowu ostry dyżur leki, badania itp. Jednak lekarka która mnie badała nieśmiało wymieniła słowo Nerwica i przepisała Pramolan. Kilka tygodni spokoju i znowu to samo. Jednak doszło do tego silne kołatanie serca. Postanowiłem więc udać się do kardiologa. A zapomniałem dodać że przez cały czas towarzyszyło mi poczucie że tak samo jak ojciec jestem chory na raka mózgu. Człowiek do którego poszedłem okazał się wyjątkowy. Trafiłem w tzw. dziesiątkę. To on uświadomił mi że moje objawy są typowe dla Nerwicy. Przepisał mi leki wg. nowych trendów w tej chorobie ( od tej pory nie będę wymieniał nazw leków bo było ich tak dużo że musiał bym założyć osobny temat ) I tak zaczeło się leczenie tzn. leki, parę dni spokoju i atak, większa dawka parę dni spokoju i atak, zmiana leków, parę dni spokoju i atak, większa dawka itd itd. Zacząłem również dużo czytać na temat Nerwicy ( chciałem poznać ją jak najlepiej ) Tak też trafiłem do psychologa a właściwie do grupy DDA. leczenie trwało z różnymi skutkami, raz lepiej, raz gorzej. Jednak cały czas miałem ataki, co najgorsze trwały one całymi dniami, wręcz tygodniami. Psycholog, lekarz, leki, zmiana leków, psycholog itp. Po pół roku sesji indywidualnych i grupowych poczułem że psycholodzy powiedzieli mi już wszystko, nic nowego od nich nie usłyszę i przestałem korzystać z ich usług ( proszę mnie źle nie zrozumieć to wszystko było bezpłatne, ludzie bardzo mili, atmosfera wspaniała ) Skoncentrowałem się na leczeniu farmakologicznym, zmianiałem leki, dawki, i sposób zażywania. Efekty były różne, parę tygodni było dobrze, potem przychodził kryzys który trwał kilka dni. Tak jest do dnia dzisiejszego. Teraz kilka moich refleksji. Moja choroba objawia się tym że występuje u mnie bardzo dużo objawów somatycznych. Co to znaczy ? A no to że umieram kilka razy w miesiący. Wysokie ciśnienie ( biorę na nie leki ) które powstaje podczas ataku ( zasługa adrenaliny ) Co ciekawe im więcej objawów somatycznych tym większy lęk i >>>>> większe objawy somatyczne. Rozumiecie ? Takie błędne koło. Ponadto cały czas towarzyszy mi potworny strach prze rakiem mózgu. Chodzę od lekarza do lekarza, wykonuje badania które zazwyczaj są O.K. Jednak choroba robi swoje tzn. w lutym miałem TK by wykluczyć raka mózgu. A w marcu dostałem ataku ze strachu że go posiadam. Dobre nie ? Najgorsze w tym wszystkim jest to że żyję w przekonaniu że ja naprawdę mam raka tzn. boli mnie głowa, mam nudności itp. Po co to piszę, ano po to byście poznali metodę działania tej choroby. Ona wam wmówi wszystko dosłownie i w przenośni będziecie żyć w przekonaniu że wasz czas się kończy i nikt i nic wam tego nie będzie w stanie wytłumaczyć. Tak to działa. Powiecie trzeba sobie samemu tłumaczyć. A ja odpowiem owszem, to łatwe zadanie do czasu aż nie pojawi się lęk i myśli w stylu "a może jednak" Wtedy jest już z górki, ja przestaję nad sobą panować, wszystko jest nieważne, liczy się tylko moje zdrowie. Powiem Wam jedno zaprzyjaźniłem się z tym lekarzem o kórym pisałem wcześniej, i w każdej takiej sytuacji dzwonię do niego i żądam zapewnień że wszystko jest O.K. Tylko to mi pomaga. Troska o zdrowie jest tak duża że każda pierdoła powoduję moją szybką wizytę u lekarza. Walka, walka przeważnie zawsze przegrana. A jak brzmi imię przeciwnika Nerwica depresyjno-lękowa Ps. Nie czytam tego co napisałem. Jeżeli ktoś ma jakieś pytania chętnie odpowiem. Znam to gó...... Ps2 trochę nabałaganiłem w postach, przepraszam za to
×