Też nienawidzę tych "motywujących kopniaków w dupę". Mnie to na przykład wcale nie motywuje, tylko wpędza w jeszcze większy dół i stres, a wszyscy na siłę chcą mi uświadomić, że są lepsi ode mnie i lepiej ode mnie wiedzą czego mi trzeba. Kiedy im tłumaczę rzeczy według mnie oczywiste, jak np. że jest ciężko z pracą, że ja dodatkowo mam fobię społeczną, więc jest dla mnie praktycznie niemożliwe iść do firmy i zrobić na szefie tak piorunujące wrażenie, żeby mnie od ręki przyjął, to patrzą na mnie jak na łagodną wariatkę, na zasadzie: "Tak, tak, lekarz kazał przytakiwać". Już nawet przez to nie mam ochoty wychodzić do ludzi i z nimi rozmawiać.
Też bym chciała po prostu mieć robotę, trochę pieniędzy na własne samodzielne życie i kogoś komu by nie przeszkadzało, że nie jestem bombą optymizmu i lwicą salonową.