jakie to głupie. czaiłam się prze długi czas myślałam że jestem jakaś nienormalna.
znalazłam to forum i ulgą było ujrzenie, że ludzie mają podobny problem.
też wyrywam włosy.
zaobserwowałam ze u mnie wiąże się to z sytuacjami gdzie muszę się 'sprawdzić', zaprezentować, wypaść dobrze, czemu oczywiście towarzyszy stres ryzyka porażki i odrzucenia w jakiejkolwiek formie. a więc kiedyś były sprawdziany, później egzaminy, randki, teraz jest to o wiele bardziej automatyczne. wystarczy że się chce pouczyć, poczytać, dzieje się to niemal samo, ręka wędruje tu i tam. zupełnie bezwiednie. łapie się na tym, hamuje to świadomie, ale ciężko się upilnować. jak ratio zajęte to podświadome lęki igrają z moim ciałem.
łączę to z silnym pragnieniem akceptacji, lękiem przed odrzuceniem, perfekcjonizmem.
3 mieś temu rozpoczęłam terapię. nie wiem czy powinnam o tym zaburzeniu powiedzieć terapeucie? próbuje sobie wyobrazić jak o tym mówię - chyba bym się spaliła ze wstydu. samo wyobrażenie tej sytuacji powoduje że lecą mi łzy.
czy może przepracowując na terapii swoje problemy, kompulsja ustąpi jak lęki ustąpią? Mam nadzieje ze farmakologia nie będzie potrzebna. nie lubię tabletek.
e.