kilka lat temu zmarł mi ktos bliski wciaz obwinialam sie za jego smierc bylo mi ciezko . bylam z tym sama nie mogac nikomu opowiedziec co nosze w sercu . po kilku miesiacach zaczelam wyrywac wlosy . rodzina myslala ze to lysienie plackowate spowodowane stresem. bylam u dermatologa a ten przepisal jakies srodki i odprawil z kwitkiem i tak był kolejny i kolejny lekarz .przez moment zaczelam sie powstrzymywac zdjelam chuste ktora nosilam. jednak choroba nasiliła sie przez ostatni rok chce walczyc z tym i bede.
jestem już 2 dni czysta nie wyrywam i wieze ze mi sie uda
trzmajcie kciuki