Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewe

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ewe

  1. specjal... ja znalazłam to forum wpisując coś w stylu: kto wygrał z chad tak więc to musi być prorocze inaczej być nie może a całkiem serio ja w "innym" świecie spędziłam znaczną część swego dotychczasowego życia, problemy zaczynają się faktycznie wtedy kiedy przeszkadza to sic! funkcjonować a wcześniej czy później to następuje.Będe sie upierać co do tego że C2H5OH lekom przeszkadza delikatnie rzecz ujmując - można sie kłucić co do ilość i etc ale nie o to tu idzie.Regularne picie może jedynie pogłębiać chorobe i tak to w skrócie wygląda.Różne są przypadki. Jedni wychodzą długo, inni krócej zależy od szeregu czynników.Jedni sobie radzą z pewnymi objawami inni nie i w zasadzie średnio da sie to zmierzyć bo nawet dawki leków tutaj na nic nie wskazują, bo tolerancja jest indywidualna.Ważny jest lekarz który Cie długo zna, im dłużej tym lepiej.Dobry lekarz zna Cie lepiej niż Ty sam no i Twoje nastawienie - To co robisz.Ja z naprawde głębokiej depresji wychodziłam rok zmuszając sie do wszystkiego, chodziłam co dzień z psem 3km przez ten rok, wcześniej zmuszałam sie do wstania, starałam sie chodzić na bieżenie bo biegać w terenie to była niemożliwość i wszystko "na siłe", starałam sie postępować ze sobą racjonalnie.Wierze że wiele od człowieka zależy.. w końcu to istota człowieczeństwa. Wszystkiego Dobrego [Dodane po edycji:] RafQ ciekawe bo ja też sie dobrze maskowałam i chyba nadal maskuje dlatego tu jestem min żeby coś "poustalać" i przyanalizować sobie z deka no i też staram sie nie nakręcać tylko blokować pewne myśli mhy.Pozdrawiam
  2. uhm RafQ możliwe że zaszło nieporozumienie bo do tematu podchodzę zbyt emocjonalnie i osobiście. Chyba tez mnie drażnią od kilku dni różne rzeczy i choć staram się żeby to na wierzch nie wychodziło to tu widać jakoś "puściło" - magiczna sieć Nie pisałam o wszystkich etapach swojej dolegliwości sic! to pewnie będzie wychodzić w trakcie postów. W tej chwili była jako taka stabilizacja przez 1.5 roku która umożliwiła mi coś robić konstruktywnego i byłam prze szczęśliwa choć wieczory były ciężkawe. W tej chwili dostałam coś na obniżenie prolaktyny bo skoczyła 4 razy jako "efekt uboczny" no i że tak powiem średnio mam chęci do robienia czegokolwiek no ale zobaczymy jak to się potoczy. RafQ co robiłeś przez te 3 lata "braku progresu" jak to określiłeś w poście..
  3. Ja jestem w stanie dużo zrozumieć. I wiem co to CHAD przy swojej granicznej intensywności. Wierze jednak że nie daje sie człowiekowi więcej niż może znieść. Było trudno, tragicznie - ok ale czy teraz jest? Czy tak po prostu zostało. To jest Twoje życie - jasne, nie mnie oceniać ale przy całej sympatii nie życze Ci tego nałogu na stałe i nikomu. Ja stronie od alkoholu choć też mam za sobą wycie, chodzenie po ścianach i spanie po 2 godziny.Może kobiecie sie jest łatwiej pogodzić z bezsilnością, może ale czasem trzeba dostać obuchem w łeb i ja właśnie wale Pozdrowienia
  4. Alkohol to .... nie ma słów co robi z psyche. Dzisiaj mojemu ojcu go widać brakowało w organiźmie.Żadnemu dziecku nie życze ojca który sie upija i traktuje to jak zabawe - to żałosne i tyle.Mój ojciec walczy z nałogiem ale pada, szuka sobie usprawiedliwienia dla swojego picia i wydaje mu sie że ma "powody" Ja jakoś nie mam "powodów" albo mam jeszcze więcej tylko że czuje sie odpowiedzialna za brata który też ma problemy, nie chce dobijać matki itp. Jak sie chce za dużo dowieść nie dowodzi sie niczego. Jak sie sobie "pomaga" w ten sposób jest sie po prostu słabym człowiekiem. Pozdrawiam
  5. Ka-Po to nie jest kwestia bycia twardym czy nie. Mój brat twierdzi że jestem przykładem kobiecego męstwa hehe też mi określenie To raczej kwestia postawy bo to że sie nie wytrzyma to tyllko kwestia nasilenia objawów no i - Po to sic! są inni ludzie, trzeba wiedzieć kiedy zwrócić sie o pomoc żeby właśnie "wytrzymać". Czytając pierwsze posty Roberta sic! - przypomina mi sie jak leki "walczyły" z chorobą, jak mnie trzymano po każdej dawce co wieczór. To jest przejaw mądrości nie słabości, uznanie że pomoc jest potrzebna. Pozdrawiam
  6. Ka_Po - trudna sytuacja - dobrze że bieżesz to pod uwage tj "rozkminy" Tak z grubej rury to różnie może być: może sie wydawać, interpretacja może być "specyficzna" itp także raczej lepiej nie podejmować decyzji za szybko.Ja robie rekonesans w takich wypadkach: Zastanawiam sie w jakiej jestem sytuacji ( jakie mam leki jak sie czuje ) staram sie popatrzeć na siebie i sytuacje z boku a potem pytam wprost kogoś o co mu chodziło po 2 razy;) albo pytam o tą sytuacje itp. Jest to związane ze średnio stopniem zaufania nie tyle sobie co zaufania temu co sie widzi czy odbiera. Mojej problemy zaczęły się pewnie w szkole średniej, ale traktowałam to jak coś "normalnego" natchnienie, wene coś za czym mam "iść". I tak można zaryzykować stwierdzenie że pośrednio pchało mnie to do szeregu działań, zdobywania wiedzy, gry na instrumencie, udzielania sie na wszyskich możliwych polach.W klasie maturalnej depresja i pierwsza wizyta u lekarza. I poza okresami brania leków ciągłe poczucie że trzeba sobie samemu poradzić czyli "leków tylko tyle ile trzeba" i tak różnie sie czując - lądując u lekarza w stanach depresji przez szereg lat grałam, kończłam 2 stopień, byłam w Kandadzie za zarobione pieniądze następnie prowadziłam knajpe, robiłam szereg rzeczy naraz, nie wyrabiając często na "finiszach".c.d.n [Dodane po edycji:] Cały czas będąc w "innym świecie" tak naprawde. Dostałam sie na AM i wtedy zwróciłam sie do lekarza bo czułam że trace kontakt z rzeczywistością całkowicie. To był zwierzęcy strach przed utratą i tak wątpliwej kontroli.Z resztą namawiano mnie do wizyty u lakarza od dłuższego czasu. I tak lekarz powiedział że nie odpowiada za moje zdrowie i życie jeśli nie godze sie na oddział zamknięty, kazał mi podpisać takie zobowiązanie, to było dla mnie straszne.Wzięłam leki ( na szczęście ) i zaczęłam studiować tym razem było dużo ciężej niż wcześniej ale spotkałam na swojej drodze wielu życzliwych ludzi, pomimo walki było coraz gorzej tak jakby po latach nie leczona wystarczająco choroba zbierała swoje żniwo.Nie miałam pieniędzy żeby płacić za szkołe dalej, czułam sie źle, z resztą to dłuższa historia bo mnie tam wystawiono w gruncie rzeczy.Zamknęłam sie w domu. Po pewnym czasie było mi tak trudno wytrzymać że wiedziałam że musze być pod opieką - poszłam na oddział dzienny.Stamtąd po miesiącach zwątpienia, dzięki znajmością stamtąd, ludziom, otoczeniu, rozpoczął się poowolny proces "nauki" tj od podstawowych czynności, dochodzenie do stanu w którym nie modlisz sie żeby wytrzymać każdy następny dzień, ale jesteś spokojny. Tyle na razie.Pozdrawiam
  7. Witaj rober6666... Same pozytywne wypowiedzi :) To super. Wracając do leków zaproponowano mi w moim 9 letnim "stażu" swego czasu ( tj kilka lat wstecz ) neuroleptyki ale miałam taki etap pod tytułem "leków tyle ile trzeba i nic więcej" i powiedziałam że wytrzymam. Nie wiem czy była to mądra decyzja z perspektywy czasu. Co do zagłębiania, zgłębiania i nie - to były różne etapy.Nie będe może przytaczać swojej historii w tak wesołym dniu. Pozdrawiam i dołączam się do życzeń: oby coraz lepiej
  8. RafQ dzięki za reakcje Tak, po prawdzie rzuciłam tylko zdanie, w zasadzie z ciekawości, bo tak czytam czym jesteście leczeni - a ja przy tej samej wg wszelkiego prawdopodobieństwa dolegliwości sic! mam rispolept i stimuloton i jest że tak powiem nieźle mam nadzieje że w tym kierunku dalej. Długo zastanawiałam sie czy pisać bo w zasadzie stosuję metodę nie zagłębiania sie w chorobę, może też nie mam dystansu jeszcze wystarczającego a powinno sie pewne rzeczy "przepracować" albo stawić im czoła. Pozdrawiam
  9. Witam wszystkich Co myślicie o kombinacji rispolept + antydepresant Pozdrawiam
×