Skocz do zawartości
Nerwica.com

to-Nie-zomo

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez to-Nie-zomo

  1. Sęk w tym, że on się poddał. Nasza ostatnia rozmowa... Ja: Dlaczego nie walczysz? Nie kochasz mnie? On: Nie wiem. Nie mogę powiedzieć, że nie kocham, bo tak nie czuję. Ja: Dlaczego nie możesz dochodzić prawdy o sobie nie uciekając ode mnie? On: Bo tak nie potrafię. Potrzebuję czasu. Ty chciałabyś wiedzieć wszystko od razu. A na pewne rzeczy potrzeba czasu. Ja: Ile tego czasu potrzebujesz? Ja nie mogę czekać w nieskończoność. On: Nie wiem. ... (po 2 godz. siedzenia w ciszy na sofie, on z jednej jej strony, ja z drugiej) Ja: To bez sensu. Już chyba wszystko sobie powiedzieliśmy. Chcesz się ze mną rozstać? On: Tak. Ja: Nawet wiedząc, że nie będzie powrotu? On: Tak. ... I kurcze tego nie rozumiem. I czuję, że on sam nie wie co gada. Że się czegoś boi. Ale się poddaje.
  2. Opadają mi już ręce. Znamy się z Adamem półtora roku. Wielka miłość. On dla mnie wrócił z Uk po 6 latach pobytu tam. Od lipca mieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu. Razem też pracowaliśmy (prowadzę firmę) - on zdecydował, że dla niego tak będzie prościej. Było nam naprawdę dobrze - dobry związek, dobry seks, dużo czułości, wsparcia i wzajemnej pomocy. Aż do lutego. Wówczas mieliśmy pierwszy kryzys - on stwierdził, że ma ze sobą problemy, że mnie chyba mniej kocha, że nie wie co czuje. Na mnie spadło to nagle, bez żadnych wcześniejszych symptomów. Jestem po 5 letniej terapii i nazwijmy to, że wiele rzeczy więcej widzę i rozumiem niż kiedyś. Po jakimś czasie sie uspokoiło, niby wróciło do normy. Wprawdzie nie był już tak wylewny z uczuciami, ale czułam, że jest dobrze. Aż do połowy maja. Mój facet wyprowadził się do mamy, tydzień wcześniej powiedział, że mnie kocha (nie powiedział mi tego pierwszy od lutego). Powód? Potrzebuje się uniezaleznić. Finansowo? Też, ale przede wszystkim emocjonalnie - to jego słowa. Potrzebuje czasu, bo nie wie co czuje. Nie może powiedzieć, że mnie nie kocha, ale jest pogubiony. Im my bliżej, tym on dalej. Na moją prośbę zabrał swoje rzeczy. Wokół pustka. Nie wiem, co robić, jak do niego dotrzeć. Nie chce iśc na terapię. Wybrał spanie u mamy na podłodze na karimacie, z dala ode mnie. Nie wiem jak mam to rozumieć. Wiedziałabym, gdyby mnie nie kochał, tak myślę. Byliśmy naprawdę dobrym związkiem, najlepszym jaki miałam i on też, jak mówił. Co mam robić? Odpuścić i zapomnieć czy walczyć? Jak walczyć, żeby go jeszcze bardziej nie odstraszyć? Bardzo go kocham i nie jest mi łatwo. Mamy oboje po 34 lata.
  3. egon, wybacz, ale nie będę z tobą polemizować...
  4. shiroi - wcisnę swoje trzy gorszę w wasz dialog - kurcze, pierwszy raz na tym forum udało mi się przeczytać coś sensownego o nerwicy.. ja choruje juz 10 lat i doskonale znam to paskudztwo - w pełni popieram Twoją terorię nerwicy, malo tego, uważam tą definicję za jedyną prawdziwą i dotykającą sedna sprawy
  5. egon, ale konkrety - jakie leki, jakie dawki?
  6. egon ja nie wiem z jakiego ty księżyca spadłeś ;-) jakie to znasz skuteczne i sobie tylko znane metody na skuteczną walkę z nerwicą? chętnie je poznam...
  7. popieram teorię radzenia sobie bez leków - sama choruję na nerwicę lękową od 10 lat; trzy lata terapii wiele zmieniły, ale nerwica to nerwica - to jakby sposób postrzegania świata, element układu wspólczulnego, nie da się tak do końca tego wyleczyć... ja przez wiekszość czasu radziłam sobie bez leków - założyłam firmę, prowadzę auto, ale jest mi ciężko.. teraz przeszłam na leki, zeby trochę "odetchnąć", ale i tak ataki paniki pojawiają się - są słabsze, ale jednak... w czwartek idę na terapię behawioralną, po to, by za jakiś czas odstawić leki i móc żyć pełniej.. ja już się nie łudzę, że wyleczę nerwicę na zawsze - uważam, zę ludzie, których korzenie nerwicy sięgają dzieciństwa (tak jest u mnie) mają niewielką szansę na całkowite wyleczenie.. nerwica jest jakby częścią ich osobowości... w moim przekonaniu wyleczenie z nerwicy to bardzo długi proces, kt. czasem trwa całe życie... dla mnie wyleczenie oznacza akceptację ataków paniki, życie z nimi w taki sposób, aby ich obecność nie determinowała moich planów... jeśli to osiągnę - będę czuła się zdrowa dodam jeszcze, że z atakami lekowymi radzę sobie bez benzo - po prostu staram sie przeczekać.. jest trudno, ale daję radę...
  8. jak odczuwacie ataki paniki będąc na lekach? czy mają inny przebieg niż zwykle? ja jestem od miesiąca na Asertinie 50mg, od jakiś trzech tygodni inaczej przebiegają u mnie ataki paniki - po pierwsze zdarzają się sporadycznie (miałam dwa ataki), po drugie nie wyglądają zwyczajnie (uczucie omdlewania, pot, przyspieszone bicie serca, uczucie wariowania, skok ciśnienia, biegunka)... dziś przeżyłam taki atak kierując autem - był poprzedzony uczuciem derealizacji, chwilę potem nastapił atak (jechałam wówczas autostradą - sama) - wrażenie takiego jakby palącego mrowienia na całym ciele, nie mogłam się zatrzymać, więc jechałam dalej - po ok. 2 minutach doszło do kulminacji tego uczucia z lekkim uczuciem niepokoju, następnie wszystko przeszło - nie czułam zupełnie nic innego, ale ewidentnie odczułam to jako atak paniki... czy ktoś z was zaobserwował coś podobnego u siebie> szczerze mówiąc takie ataki paniki to pikuś w porównaniu z tym, jak wyglądały one u mnie dotąd...
  9. 38 dzien na asentrze... zero lęków. po dziewięciu latach ciągłego życia z lękami czuję się teraz jak jakiś kosmita. robię rzeczy, których nie robiłam latami i czuję się dziwnie.. dodatkowo lenistwo - przerażające, nic mi się nie chce, mam na wszystko wylane... ;-) mam nadzieje, ze jakos przywyknę do tego dziwnego uczucia braku lęków, bo póki co czuję się dziwnie.. mam wrażenie czegoś w rodzaju derealizacji... -- 21 gru 2011, 17:38 -- 41 dzien i ostatni na Asentrze - odstawiam, bo nie mogę spać.. wprawdzie dostałam na spanie Lerivon i śpię, ale ten z kolei powoduje u mnie strasznie zaostrzony apetyt - jem jak opętana... koszmar... poza tym nie moge się rano dobudzić i boli mnie głowa/// od jutra zamieniam asentrę na cital - zyczcie mi powodzenia!
  10. może i wypisze, tylko co ci po samych lekach? irytuje mnie stwierdzenie "nie chcę iść do psychiatry", to tak jakby powiedzieć "nie chcę się leczyć" - nie chcesz się leczyć to się nie lecz, zyj sobie ze swoimi lękami i cześć
  11. co rozumiesz pod hasłem "obajwy"? objawem jest lęk, natomiast obawa przed wystapieniem lęku jest czymś wtórnym, z czym musisz sam walczyć... leki tu nic nie pomogą... sama borykam się z podobnym problemem, a mianowicie obawą przed wystąpieniem lęku w pracy - mimo, że lęk nie występuje, mam obawy że jednak się pojawi i w związku z tym jestm ciągle napięta... aby leczyć ten objaw - lęk przed lekiem - zapisałąm się na terapię behawioralno-poznawczą, ktora ma mi pomóc właśnie przestać się bać wystąpienia ataku paniki
  12. 35 dzień na asertinie... samopoczucie ok, lęków brak, ale nadal mam problem z bezsennością (pojawiła się wraz z pierwszą tabletką asertinu)... asertin wyleczył też chyba moje jelita - przy wcześniejszych 5 biegunkach dziennie, teraz chodze ledwo raz i to z wysiłkiem ;-) na bezsenność dostałam mineseryne - ale jeszcze nie brałam... ale chyba musze...
  13. hehe szybki - jakbym słyszała siebie ;-) miałam totalną panikę przed wzięciem tego leku, ale on uratował wiele moich nocy.. nie masz sie co obawiać, xanax nie ma działania paradoksalnego, więc na 100% zadziała antylękowo... ja po zjedzeniu jednej tabletki, po ok. 15 min. zaczynam ziewać, uspokajam się i zasypiam... xanax pomagał mi pomimo mojego wielkiego lęku przed działaniem tego leku, max wziełam dwie tabletki 0,5mg i zawsze działanie wyglądało tak samo, większa dawka po prostu pomagała przy wiekszym lęku... głowa do góry - to dobry lek, choć trzeba na niego uważać, bo uzależnia przy regularnym braniu... zapisuje się go w dwóch przypadkach: 1. wspomagająco przy wprowadzaniu antydepresantu 2. doraźnie w przypadku ataków leku
  14. ok - to ja z innej (pozytywnej) rury - o 14 jade do Wrocławia autem. Ja kieruje. Sama jade. To jakieś 40 km ode mnie. A dlaczego to takie wyzwanie?: 1. Choruję na nerwicę lękową z agorafobią. 2. Biorę leki od miesiąca. Trzy tygodnie leżałam w domu (bałam się wyjść). Czas się przełamac. 3. Dziś w nocy miałam atak paniki - więc poprzeczka uniesiona jest wyżej, 4. Ostatnie wspomnienie jazdy autem? - miesiąc temu wyjechałam od koleżanki i w drodze do domu (60km) dostałam takiego ataku paniki, że wylądowałam w polu ;-)... stałam tam godzinę na mrozie trzęsąc się z lęku, już chciałam wzywać karetkę... Wziełam pół xanaxu i zawróciłam do koleżanki (ujechałam ok 5 km od niej). Potem przyjechała po mnie znajoma. Dlatego jak widzicie wyzwanie nie lada. Trzymajcie kciuki!
  15. harlow ja tez dość długo musiałam czekać na efekty - miałam gorsze dni, samopoczucie do bani, kiepsko spałam... ja myślę, że antydepresanty mają to do siebie, że na efekt terapeutyczny trzeba niestety czasu... myślę, że powinnaś przynajmniej poczekać z miesiąc - jesli nadal będzie źlę - skonsultuj temat ze swoim lekarzem... myślę, że nikt na tym forum nie powinien doradzać ci czy powinnaś leki odstawić czy nie - to decyzja wspólna lekarza i pacjenta... dodam tylko, że czasem potrzeba czasu - jak ze wszystkim... ja biorę asentrę prawie miesiąc i czuje się nienajgorzej, ale jeszcze nie jest super - pierwsze trzy tygodnie leżałam w łóżku, teraz już jeżdżę autem (prowadzę), chodze po supermarketach - jest nieźle.. aha - jesli to cie uspokoi - ja tez miałam taką sinusoidę w samopoczuciu - dwa dni lepszę, potem trzy fatalne (bałam sie wyjsc z domu)... ale to mineło, teraz z dnia na dzien jest lepiej.. choc sporo mnie to kosztowało, to było warto... ja tez biore leki jakies inne (na żółądek) i lekarz sugerował tylko, żeby nie brać ich w tej samej chwili - rozłóż branie leków w czasie i będzie ok dla podtrzymania efektów terapuetycznych po zaprzestaniu brania leków zapisałam się na terapię poznawczo-behawioralną, pierwsza wizyta za dwa tygodnie ;-) enjoy! ;-)
  16. witajcie! od miesiaca birę asertin, który działa jak trzeba, ale niestety powoduje bezsenność. Dlatego dostałam do niego Lerivon pół tabletki na noc. Pierwszą tabletkę miałam wziąć tydzień temu, ale boję się przytyć i boje się reakcji na lek... poza tym liczyłam, że sen jakoś sam się wyreguluje, ale nic takiego nie nastąpiło ;-(... o dziwo słabo śpię, dużo śnię, ale czuję się wypoczęta i pełna energii... ale tęsknię już za uczuciem senności i myślę, żeby wziąć Lerivon dziś wieczór pierwszy raz... i moje pytanie: czy wzięcie połówki tabletki jakoś zasadniczo wpłynie na mój organizm? tzn. czy po prostu zasnę czy moge spodziewać się jakiś niemiłych reakcji?
  17. za 3 tygodnie? to trochę długo.. ja brałam połówkę pierwsze 8 dni, potem przeszłam na całą - brak apetytu, powiększone źrenice, mdłości mijają po kilku dniach... u mnie minęły po ok. 2 tygodniach.. ale też schudłam z 4 kg... myślę, że nie powinnaś zmieniać zaleceń lekarza na własną rękę... może spróbuj umówić się na wizytę we wcześniejszym terminie? nie masz ze swoim lekarzem kontaktu telefonicznego? ja zawsze tak rozwiązywałam dylematy związane z leczeniem...
  18. Magoria ja na poprawę snu i apetytu dostałam Lerivon - po nim apetyt ma się mega - na razie nie używam, bo udaje mi się spać w miarę nienajgorzej
  19. Magoria mi się zdarzyła - schudłam 5 kg, ale nie narzekam ;-) lepsze 5 mniej niż 5 więcej, przynajmniej w moim wypadku ;-)
  20. matyldzik a chodzisz na terapie? leki same z siebie tylko maskują objawy, jak przestaniesz je brać to objawy - już w wersji niezamaskowanej - powracają... terapia natomiast zwiększa szansę na uporanie się z chorobą
  21. to nawet nie tak, że się nie nasiliły - początkowo czułam się faktycznie gorzej, ale uważam, że wpływ mojego nastawienia - bardzo bałam się wziać leki, w moim przekonaniu odbieraja mi mozliwość kontrolowania swojego organizmu i to mnie przeraża, ale z czasem przywykłam do tego że leki biorę i emocje im towarzyszące opadły, co z kolei przyczyniło się do zmniejszenia napięcia... zdarza mi się natomiast dostac ataku paniki - ale ataki są jakby przytłumione, nie tak gwałtowne i radzę sobie z nimi nawet bez xanaxu
  22. nie wiem agasaja - nie zdarzyło mi się kaszleć po syropie na kaszel (no chyba, że kaszel już mi towarzyszył wcześniej, a syrop zwyczajnie nie pomógł) ;-)
×