Skocz do zawartości
Nerwica.com

anq24

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anq24

  1. no wlasnie czy ja sie lepiejczuje chyba lepiej bo nie moglam juz dluzej zniesc tego czepiania sie niewinnej osoby...tez mu mowialam ze jest dziecinny co on zawsze wysmiwal ze jest malo meski.itp. za dobry...ze dziwnie mowi ze e podlizuje boze co ja to nie mowilam mu [Dodane po edycji:] napisz jak bedziesz po rozmoe z psychologiem....ciekawawa jestem jakie ma rozwiazanie dla ciebie.pozdrawiam
  2. mia66 - walcz nie poddawaj sie...mialam identycznie....poprostu jeg wady ktore wynajdywala zniszczyly mi cale zyciez nim....zaczelma od krzywych nog.....potem od dlugioego nosa...od zakoli...a przeciez w stanie zakochania nie widzialam w nim nic brzydkiego a teraz wszytsko mnie denrwuje jego smiech-dziecinny, jego chodzenie - jak goryl, jego wlosy lysiejace....wszytsko robi nie tak u mnie zaczelo sie od tego jak zaczelam nowa prace stres stres i jeszcze raz stres ze sobie nie poradze chociaz radze sobie swietnie......mi sie tez wydaje ze to nie nn tylko co ja juz nie wymyslilam zaburzenie borderline, kobieta ktora kocha za mocno , depresja sporo tego bylo w kazdym widze cos z siebie...nie czytaj tego lepiej bo pewnie tez odnajdziesz cos z siebie a to nie oto chodzi.....chcialalbym widziec w nimznow tego samego faceta co kiedys przystojnego, madrego mojego miska slodkiego.... ja przegralam swoja walke i zostawilam go:-( nie moglam zniesc caglego analizowania jego wad i doszlam do wniosku ze nie moge byc z kims kto mi sie nie podoba fizycznie.tzn. ze mna bylo tak ze jednego dnia mi sie wszytsko w nim widzialo a drugiego nie nawidzilam go za te jego wady ktore mi tak przeszkadzaly...a teraz jestem samam smutnio mi mieszkam sama i pochlonieta jestem praca...czasami mysle o nim. pisze do niego..i mam ta samo jak widze jego imie w tel. to mnie to wkurza....i nie cierpie jak on 1 do mnie dzwoni i pisze irytuje mnie to....to ja musze wyznaczyc kiedu chce pisac i kiedy chche rozmawiac.....totyle musialam sie znow wygadac :-) [Dodane po edycji:] jak chcesz pogadac to moge ci przeslac na priv swoj nr gg pozdrawiam
  3. polecam stronke http://www.kobieceserca.pl/ moze wiekszosc z nas jest uzalezniona od miloci od zakochania
  4. najgorsze jest wlasnie to ze ja rownieznie potrafie zyc bez ilnych uczuc...tak przyzwyczailamsie do nich ze musze zyc na pelnym obrocie..u mnie brak czucia rownozanaczny jest z koncem kazdegowiazku...i tylko zyje zludzeniem ze w kolejnym zwiazku wszystko bedzie mi pasowalo i nie zaczne wymyslac tak jak w dwoch ostatnich ( wady wygladu i tp.) e nie dopuszcze do tego zeby zakochanie minelo.....wiem ze to nieralne e moze jednak pozdrawiam [Dodane po edycji:] chcalabym zeby ktos wynalazl recepte na udana milosc...... [Dodane po edycji:] nie cierpie normalnosci !!!!!!!!!
  5. u mnie hmmm ja wcaz sama i nie mam zamiaru narazie sie z kims wiazac.....osatnio tak myslalam nad tym wszytskim i wiecie jak ja mialam jeszcze....ze jak moj J mial krotie wlosy to moglam z nim byc,,bylam szczesliwa,itp.a jak mu urosly i mial dlugito go nie cierpialam bylam zla bo uwazalam ze dlugich wyglada okropnie i mi sie nie podobal i przez to bylam zla na niego i obrazona...coza glupota nie...alenajgorsze jest to ze mam tak do dzis..masakra
  6. ana24 mam tak samo jak ty tzn mialam tez potrzebuje zeby bylo wszystko takie mocne wyraziste w moich uczuciach ajak juz przestaje tak byc to u mnie rowna sie to z koncem zwiazku...tym razem bylo tylko tak ze dokonca nie chcialam odchodzic od niego ale stalam sie dla niego taka opryskliwa i rzedliwa dla wszystkich bylam su[er mila a dla niego niedozniesienia....tak jakbym miala do niego pretensje o to ze nie podoba sie moim kolezanka a ja przeciez chcialam zeby on byl idealem..mam sentyment do niego bo byl i jest dobrym czlowiekiem idealnym kdydatm na meza, wpsanaialym przyjacielem zaw3sze moglam na niego liczyc i co mi to nie pasuje...takmnie ostatnio wkurzal tym ze do mnie dzwoni i pisze pomimo ze nie jestesmy razem ze dzisiaj mu napisalam ze nie ma mi pisac juz wcale bo wszystko co mi sie z nim kojarzy wkurza mnie. ludzie ja jestm taka podla a njgorsze jest to zejak mu to napisalam tpoczula ulge i jednoczesnie wyrzuty sumienia...chciaalbym zebym kiedys sie obudzila i stwierdzila ze kocham go ponad zycie i wali mnie to czy podoba sie moim kolezanka .....ale watpie zeby to kiedys wrcilo.....skoro jego osoba mnie tak irytuje....ta cala moja sytuacja jest chora ana24moze wymienimy sie gg??? pogadamy sobie bo widze ze mamy podobne problemy...
  7. hej ana 24. mialam tak samo jak ty jeszcze do niedawna....gdy bylo dobrze a bylo to zadko to sobie myslalam kurcze to jest ten wyobrazalam sobie z nim slub itd ale zaraz potem potrafilam miec 100 atpliwosci ze to nie ten i jak wyobrazalam sobie slub z nim to nie bylam tch wyobrazeniach szczesliwa wrecz bylam nieszczesliwa,nie chcialam tego i tak siebie przyrownywalam do innych facetow ktorzy mi sie podobali czy sobie z nimi wyobrazam slub i wyobrazalm sobie u boku inych ale u boku mojego bylego J nie.do dzisisa nie wiem czy to byla choroba czy to jest chorob ide do psychologa za 2 tyg.....ja swoja walke przegralam wykonczylo mnie ciagle analizowania wygladu zachowania mojego clopaka.szukam chyba idealu.szukam takiego ktoremu nie maialabym nic do zarzucenia. jestem jeszcze nie dojrzala chyba do zwiazku kazdy konczy sie tak samo.szukam dziury w calym..wiem ze problem tkwi we mnie a nie w tych facetach dlatego chce sie leczyc.....wydaje mi sie ze ja mam tak ze chcialabym zeby caly czas byl okrs zakochania w tym czasie czuje z to ten jedyny i m razem tak bylo. a tu du.....a chyba jestem osoba ktora wciaz potrzbuje silnych emocji...musialam sie wygadac zycze ci powodzenia i szczesca i duzej zawzietosci....pozdrawiam
  8. to ja mam tak ze jak widze jak w telenoweli sie dobrze ludzia uklada ( bo tak bywa przewaznie) to mi sie chche wymiotowac wogole niwiem co ze mna jest ale jak widze ludzi na ulicy jak sie przytulaja caluja to nie wiem jak oni tak moga ja nie potrafie juz byc taka jak kiedys ze tak ise wyraze romantyczna....moze jeszcze nie natrafilam na takiego faceta z ktorym taka sielanka trwala by cale zycie...kazde moje zwiazki trwaja tylko do momentu kiedy jest wielkie zakochanie.....ostatnio tak myslalam ze chcialalbym miec dziecko ale meza niekonieczni bo po co skoro i tak po slubie pewnie sie okaze ze znowu cos mi nie pasuje w wygladzie charakterze itp. kwalifikuje sie na stara panne. a co do mejego bylego J. to juz nie tesknie...chyba jednak byla to dobra wiadomosc...wogole wczoraj sobie wypil i mi wydzwanial ze mnie bardzo kocha i mu smutno bezemnie..i strasznie mnie to wkurzylo ze on mnie az tak kocha... jestem sama i ...dobrze mi z tym..moze nie nadej sie na dzielenie zycia z kims??? piszcie co sadzicie o tym wszystkim.. pozdrawiam [Dodane po edycji:] wogole z perspektywy czasu mysle ze ja chyba nie mialam nn tylko to nie byl ten.bo jak bylby tym jedynym to przeciz bym z nim byla ......
  9. dzisiaj mialam ciezki dzien w pracy i ...... pomyslalam przzez chwilke ze fajnie by bylo jak byl by on przy mnie. i wieci co zaposilam go na poniedzialek nastepny na herbatke ciekawe jak to bedzie.czy znowu bede analizowala jego wygld mam nadzieje ze NIE.pozdrawiam was agucha i anitka :-)
  10. witam wszystkich. dzis mam taki dzien ze zaczynam chyba zalowac ze zostawilam J :-( ale pewnie jutro bede sie cieszyc z tego masakra....
  11. dzieki anitka za slowa otuchy.wlasnie mam takie postanowienie ze robie odpoczynek od wszystkich facetow...mam ich gdzies zreszta i tak zaden mi sie nie podoba bo nawet jak na chwile sie spodoba to potem doszukuje sie w nim wad.i stwierdzam ze jest brzydki itp. pojde do psychologa napewno tylko musze jeszcze odczekac 3 tygodnie bo bylam na antydepresantach i moje uczucia i odczucia byly zamrozone i i terapia w tym przypadku nie mialaby sensu. najgorsze jest to ze to cos dopadlo mnie z dnia na dzien w niedziele kochalam a w pon. juz nie moglam na niego patrzec. przez pol roku walczylam tlumaczylam sobie ze nie mozna sie odkochac z dnia na dzien ale po pol roku wszystko sie zmienilo i niepotrafilam juz patrzec normalnie na mojego J.chcialam na sile cos w nim zmienic zachowanie wyglad ubior sposob wymowy to chore ale mysle ze nie w tym byl problem....szkoda ze przegralam walke ale naprawde jest mi lzej tylko nie wiem dlaczego jestmi lzej bo go nie kochalam i nie musze juz go oklamywac czy dlatego ze nie musze walczyc juz z ta mysla kocham nie kocham. naprawde nie moge e doczeac kiedy pojde do psychologa...... [Dodane po edycji:] anitka widze ze mamy podobny problem tez czepiasz sie wygladu ja tak samo....dopoki nie zaczelam analizowac tego ze kolezanka mi pow. ze jest brzydki( a wczesniej mi sie podobal) bylo wszystko oki jak ty dajesz z tym rade???? podziwiam cie kobieto [Dodane po edycji:] wlasnie wrocilam od kolezankii musialm zajrzec na te stronke szybciutko:-) kolezanka mi powiedziala ze widocznie to nie bylo to skoro sie rozeszlam z J.Tylko ze ona nie wie co ja tak naprawde mam w glowie.... widzeze juz nikt tak czesto nie zaglada na te stronke a szkoda
  12. więc właśnie boje sie ze to mi sie powtorzy jeszcze raz tym bardziej ze zapomnialam dodac ze z poprzednim partnerem bylam 2,5 roku i mialam to samo tylko ze w jeszcze bardziej nasilonym stopniu tylko ze wtedy nie wiedzialam ze to moze byc nn.i do dzisiaj jest on dla mnie obrzydliwy i nie moge patrzec na nasze zdjecia jak jestesmy objeci i sie calujemy obrzydza mnie to. mysle ze ze mna jest jednak cos nie tak.wieze musze isc do psychologa znam nawet jedna konkretna babke ale kazala mi [rzyjsc dopiero miesiac po odstawieniu antydeprsantow.a minal dopiero tydzien.ale to chyba bedzie moja ostania deska ratunku dodam jeszcze ze musze odoczac od zwiazkow,nie chche narazie zadnego faceta.zreszta w kazdym cs mi sie nieodoba. jak tylko ktos mi e spodoba to od azu wyszukuje sie w nim wad w wygladzie w glosie to chore [Dodane po edycji:] agucha- wlaśnie czytalam jedna z twoich wypowiedzi gdzie piszesz ze u nerwicowców jest tak ze jak mija okres zakochania to myslimy ze skonczyla sie milosc.skad to wiesz chodzisz na psychoterapie jakas????roumiem ze ty rowniez tkwisz w zwiazku gdzie codziennie masz watpliwosci.zazdroszcze ci ze potrafisz w tym trwac. bo ja sie poddalam. ale przynajmiej jest mi lzej i nie musze robic nic na sile .czasami sobie mysle ze to nie nn tylko poprostu moj zwiazek sie wypalil a ja sobie to tlumacze jakas nerwica...dobrze ze sa tacy ludzie jak ty :-) [Dodane po edycji:] jak tylko kogos lepiej poznam od razu uciekam,
  13. hej.chcialalbym opowiedziec wam swoja historie.poznalam chlopakak bylam z nim krotko bo tylko 3 miesiace ale zostawil mnie gdy bylam w nim mocno zauroczona i cierpialam z tego powodu.szukalam na sile kogos bo nie cierpie byc sama. i znalazlam naprawde fantastycznego chlopaka.idealnego kandydata na meza.i wogole nic mu nie mozna bylo zarzucic.przytsojny tak mi sie pzynajmiej wtedy wydawalo.na poczatku nam sie nie ukladalo bo ja myslallam o tym co mnie rzucil ale z czasem zakochalam sie w nim i wszystko bylo pienie ladnie 8 miesiecy trwala typowa sielanka, bylam bardzo zakochana i widzialam ze to jest to.niestety nie miaalam stalej pracy i fiksowalam z tego powodu czesto plaklami wogole nie dawalam rady.moim jedymyn marzenim bylo dostac prace i wiedzialam ze wszytsko bedzie cudownie. dostalam ta prace...jednak niestetyy. w moim zwiazku zaczely sie problemy z dnia na dzien. jednego dnia wiedzilaam ze go kocham a na drugi nie wiedzialam co czuje. niewiem jak moglam sie odkochac z dnia na dzien. kompletnie sie zalamalm bo niewiedzialam co mi jest...plaklam calymi dniami, nigdzie nie wchodzilam, i kazalam mojemu facetowi nie przyjezdzac do mnie.zaczelam widziec w nim same wady.zaczal przeszkadzac mi jeg glos wyglad, przypominialam sobie ze kiedys kumpela mi powiedziala ze on do mnie nie pasuje ze powinnam miec ladniejszego i zaczelam to rozkminiac w glowie to bylo straszne.patrzylam na niego jak gdyby nie swoimi oczami ale wydawalo mi jednak ze swoimi....widzialam w nim duzy nos i ciagle mu sie przygladalam nie widzialam w nim juz to przystojniaka co kiedys poprostu widzialam w nim brzydala ciagle go krytykowalam..oczywiscie nie wiedzialam co mi jest poszlam do psychiatry,zdiagnozwal depresje.leczylam sie pol roku. moje uczucia calkowicie se zamrozily nie czulam nic ani zadowolenia ani smutku. i ciagale zastanawilam sie czy go kocham raz mu mowilam ze tak innym razem ze nie.przerazlala mnie perspektywa slubumdzieci. nie widzialam nas razem dalej.nie wspomne juz o seksie.zero seksu. i takto trwalo pol roku. az nie wytrzymalam i rozstalismy sie to znaczy ja mu powiedzialam ze odchodze..i wyprwadzil sie odmenie. jest mi ciezko zwlaszcza wieczorami. niewiem czy dobrze zrobilam..ale dluzej nie moglam sie meczyc z ta mysla ze go przeciez nie kocham ze go oszukuje ze marnuje mu tylko czas.chcialalbym zeby sobie ulozyl zycie z kims kto bedzie jego wart...... nie wiem czy ja mam nerwice czy to sie kwalifikuje na cos innego. bardzo bym chala zey po jakims czasie sie okazlao ze jednak nie moge zyc bez niego. ale na dzien dzisiejszy tak nie jest...pomozcie....nie wiem czy mam isc do psychologa....czy ktosmial podobnie????
×