Hej,
Banalne jest klikanie w klawiaturę, a zrobienie pierwszego kroku takie trudne...
Nie wiem czy dobrze trafiłam, nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie mi pomóc, wreszcie nie wiem, czy moje problemy są wymyślone, czy może jednak nie.
Chyba zacznę od kilku słów o sobie. Na drugie mi Ania i tego się trzymajmy Mam 25 lat, pięknego, mądrego mężczyznę koło siebie, świetną pracę (jeszcze), za sobą miesięczny staż posiadania tytułu mgr, przed sobą możliwość zrobienia doktoratu i skończenia kolejnego kierunku studiów. Mam też ojca borykającego się z nadwagą i wiecznym lenistwem, mamę uzależnioną od długów i jeszcze kilka m-cy temu od psychotropów i siostrę w "trudnym wieku".
Budzę się codziennie rano z myślą, że nic nie jest dla mnie. Mam wyrzuty sumienia jedząc bułkę, pomidora, jogurt itd. bo przecież są inni, którzy zdecydowanie bardziej na to zasłużyli. Mam wyrzuty sumienia, kiedy co miesiąc dostaję wypłatę bo wciąż robię mnóstwo błędów, bo nie umiem jeszcze wszystkiego, bo moje biurko nie jest idealnie wysprzątane, bo mam zaległość itd. Wreszcie non stop, obsesyjnie wręcz myślę o studiach, o pracy (o niej zwłaszcza), o tym, że nie potrafię sobie ani innym pomóc. Płaczę praktycznie każdego dnia wracając z pracy. Koleżanka na mnie źle spojrzała - wędrówka do łazienki, żeby się uspokoić, inna zapytała o coś, a ja nie znałam odpowiedzi - stres, zagryzanie warg (mam przez to strasznie popękane), wreszcie płacz. I tak codziennie od świtu do nocy. Przestałam ostatnio praktycznie jeść w pracy, obżeram się za to wieczorami praktycznie samymi słodyczami (na szczęście jeszcze ich nie zwracam).
Czy ktoś z was ma podobnie? Czy powinnam udać się do jakiegoś specjalisty? Zdaje sobie sprawę z tego, że to nie może być normalne, że inni się tak nie zachowują ale... Kiedyś, gdy kończyłam liceum czułam się jeszcze gorzej. Wówczas były dni, że nie miałam siły wstać z łóżka. Znalazły się wówczas Anioły, które mi pomogły. Jest lepiej. Jest lepiej niż kiedyś, ale jest też gorzej niż np. pół roku temu i nie ma już Aniołków...
Ania