Skocz do zawartości
Nerwica.com

brutal

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez brutal

  1. Roberrrto powiem Ci tak. nie wiem czy wszyscy tak mają, mam tak ja, ma tak moja psiapsiółka, innych się nie dopytywałam. w chwili gdy się nad sobą zaczynałyśmy użalać i znalazł się słuchacz jeszcze do tego to użalanie zaczynało nie miec konca. rozpoczynało się od tego, ze nie chce mi/jej się czegoś zrobić, kończyło się na dole i wypłakiwaniu w rekaw/poduszkę. od czasu gdy moim wytrwałym słuchaczom powiedziałam "jesli kiedyś będe się użalac nad sobą, prosze powiedzieć bym coś z tym zrobiła, nie kiwac wyrozumiale głową". i cóz, czasem jak zaczynam tyradke to słysze te słowa i troszkę się wtedy buntuję, ale ogólnie ok. a sama do siebie to sie nie żale, bo człowiek taka kanalia jest że woli cierpieć mimo wszystko towarzysko. swój własny wewnetrzny smutek lubię, jest dobry. zewnętrznemu smutkowi (użalaniu się) i bólowi (ktorego znam źródło) mówię NIE. stanowczo. też naczytałam sie w pewnym momencie jakiś książek toksycznych relacjach, grach tranzakcyjnych i takich tam i troszkę wyłapuje mechanizmy, co pozwala mi pracować ze/nad sobą. [Dodane po edycji:] a co do objawów somatycznych, to sobie może ciężko pogadać żeby sie skończyło (bo ogólnie to mi doskwiera teraz jedynie), ale zakończyłam czasy paniki i wsłuchiwania sie w to czy kłuje mnie w koniuszku, w boku, czy serce bije mi nierówno i jak wysoka mam tachykardie. no mam, taka moja uroda.
  2. brutal

    Fobia społeczna!

    ja mam doswiadczenie tylko z mobemidem, pierwsza seria może i ok, może placebo. seria 2 nic, echo, cisza, noł. na tym zakończyło sie moje żarcie leków, zwiedzanie pwsychiatry i dyskusje nt mojego stanu psychicznego i odczuwania z państwem w kitelku. do moich zaburzeń dochodziło to, ze uwazałam, ze zabieram komuś czas, że mój przypadek jest na siłe, że sobie wmówiłam, że pewnie jak wyjdę pan dr będzie polewać z tego co mu nagadałam. a poza tym to co powinno uspokajać "prosze przyjść kiedy poczuje pani potrzebe" zadziałało na mnie jak strzał w pysk że mam nie zawracać głowy. lat kilka temu to mnie bolało. teraz podsmiewam się i zazwyczaj mam wyrąbane na ludzi i to co sobie myśla, nie zawalam ich swoimi problemami, bo tak jak ja nie mam ochoty wysłuchiwać, tak oni tez tej ochoty pewnie nie mają. poza tym problemy się rodzą jak ma sie za dużo czasu i myśli.
  3. mówicie (część z Was) o walce z nerwicą, pokonywaniu lęków a skupiacie sie zupełnie na ciele, na jego sygnałach, analizujecie kazdy ból, każde kłocie, kazdego doła rozbieracie na czynniki, dodajecie kolejnych i nawet mając zdiagnozowaną nerwice zdajecie się zapominac o niej. na forum wlazłam żeby sobie poczytać o doraźnych lekach na lęk i..po przecytaniu tego forum wiem, ze nie wezme. poza tym przejrzawszy kilka tematów poczułam sie jeszcze bardziej chora, zamiast sie wspierać każdy wylewa tu swoje bóle, ktoś inny mu współczuje i takie to wspieranie. żeby nie było, ze jestem nieczuła bo mnie to nie dotyczy, miałam, powtarzam miałam fobie społeczną. miałam ja póki pozwalałam sobie na nią i jedynym wyjściem było uciekanie, izolowanie i użalanie się, ze mi z tym źle. kurde, teksty w stylu "od X lat mam nerwicę, bla bla bla, jest mi duszno" a odp zrób ekg. dobrze wiecie, ze w nerwicy jest duszno, że uczucie duszności jest odczuciem subiektywnym, ale nie, zaraz w innym temacie ta osoba pise, że pewnie ma zawał. no łał. czuję lek, jest mi duszno, miękną mi nogi. co robie? myśle, mówię NA GŁOS żeby dosłyszeć, "to nerwica, daj spokój" i się nie rozczulam, nie roztrząsam. kiedyś też roztrząsałam, wsłuchiwałam sie analizowałam i czekałam (a nawet miałam objawy) na jakąś romantycznie bolesną chorobe żeby wszyscy klęczeli nad moim łóżkiem i płakali, że zaraz umre. ale żeby wyjść z tego stanu trzeba sie postarać i chcieć, a nie marudzić, ze boli i ała, a wczoraj kuło. macie aktualne badania, jak nie macie zróbcie sobie, jak boli oglądajcie wyniki, które nic nie stwierdzają i pamietajcie że to nerwica. ale w sumie ok, po naczytaniu się bolesnych opowiesci jestem jeszcze bardziej zdeterminowana do nie użalania sie nad sobą.
  4. jesli dobrze myślę, to ja to odrealnienie mam od jakiś 10 lat. pojawia sie w jakiś dziwnych momentach, na zakupach, jak za długo rano się lenie w łóżku, czy w pracy sie zasiedze przed kompem i nie rusze kilka godzin. nie wiedziałam, ze to nerwicowe. tak czy siak polecam tzw napoje energetyczne, ogólnie nawodnienie i dotlenienie mózgu, ale nie hiperwentylacją, tylko normalnym ruchem. [Dodane po edycji:] napoje izotoniczne miałam na mysli.
×