tak to przeradza się w toksyczny związek-w coś nienormalnego-wiem...ale uwierzcie gdyby to wszystko było łatwe nie było by mnie pewnie na tym forum...za każdym razem mówię sobie nie!to ostatni raz,odmawiam spotkania,unikam-jestem w kiepskiej sytuacji-pracujemy razem,widzimy się codziennie-musimy współpracować...
u mnie nie jest tak że czekam na jego wiadomość-mam znajomych,z którymi się spotykam-staram się zapomnieć(próbowałam nawet z kimś się spotykać-ale nie wyszło...nie mogę, niepotrafię kogoś innego pokochać...przychodzi dzień poranek,wieczór i wracają wspomnienia,myśli o nim...widzimy się w pracy,wymieniam uśmiechami...wieczorem spotykamy się rozmawiamy oglądamy tv,pijemy winko,kochamy się,rano jemy śniadanie,idziemy do pracy iiii...znów jakbyśmy byli dla siebie obcy...jakby nie było tego-CISZA-ktora boli...
to nie jest łatwe...kiedyś zapytałam-co dla niego znaczę ja i te nasze spotkania- odpowiada że jestem wyjątkowa,taka dobra- że on niezasługuje na to wszystko!
bardzo chce skończyć to-bo im dłuzej to trwa tym gorzej...
[Dodane po edycji:]
i jeszcze dodam tomisia konsekwencja i silna wola jest tu jedynym wyjściem-a niestety mi tego brak!