Skocz do zawartości
Nerwica.com

Malheureuse

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Malheureuse

  1. Pisali tu wcześniej ludzie, którzy zaznali podobnego problemu a jednak wyszli z tego, przejrzeli na oczy, zmagają się teraz z problemami, inni już sobie z nimi poradzili. Dlaczego akurat mój facet nie zasługuje na coś takiego? Dlaczego nie warto go mobilizować i mu pomagać? Czytając wcześniejsze wypowiedzi to zupełnie jakbym czytała o życiu mojego chłopaka... skoro innym się udało, to może jemu też (?)
  2. Dziękuję, to jest dla mnie przykra rada, choć nie jesteś pierwszą osobą, od której taką słyszę. Wciąż mam nadzieję, że można mu jakoś pomóc. W końcu nie jest szczęśliwy w tym swoim życiu na jakie zapracował sobie, więc być może odrobina wsparcia sprawi, że się otrząśnie i wyrwie z tego. Jeszcze mam siłę, żeby próbować. Tylko pomysłów mi brak... On nie jest do końca winien tej swojej sytuacji, wielki w tym "wkład" jego rodziny. Gdyby zrozumiał, że życie jest tutaj, choćby i kiepskie i prawdziwe, że zabicie kilku zimbie więcej nie sprawi, że mu się problemy rozwiążą, gdyby to zrozumiał, to wszystko się uda. Tylko jak sprawić, żeby chciał to dostrzec?
  3. Tak naprawdę, przez cały rok robi to samo, czyli nic. Usprawiedliwia siebie, że pomaga ojcu w firmie za wikt i opierunek. Tyle, że to mu zajmuje jakieś 3h w tygodniu i absolutnie poza tym wiktem i opierunkiem niczego z tego nie ma, nawet zusów opłaconych. Papierosy i piwo kupuję ja. Co z tego, że go nawet od tych przyjemności odetnę, już nie raz rzucał palenie z powodu braku kasy, jakoś nigdy go to do próby zarobienia na fajki nie zmobilizowało. Znamy się od roku i na samym początku musiałam wyjechać na delegację do innego miasta na 3 miesiące. Często do mnie przyjeżdżał i wtedy ja chodziłam do pracy a on siedział sam u mnie w domu i grał w grę (nie sieciową) ale to było dla mnie normalne, bo co innego miałby tam robić? Wróciliśmy i niby się wszystko układało. Nawet zaczęliśmy szukać pracy dla niego, wysyłać po 10 cv dziennie. Ale kiedy tylko przestałam pomagać (miałam w pracy poważny projekt i nie miałam czasu siedzieć na portalach z ofertami) wysyłanie się skończyło. Poza tym, problem jest taki, że mój facet jest bardzo inteligentnym facetem i dysponuje sporą wiedzą na wiele tematów i do "byle jakiej" roboty nie pójdzie a ponieważ ani dyplomem ani żadnym świadectwem pracy pochwalić się nie może, na coś ambitniejszego nie ma szans. Na studia nie pójdzie bo: 1. na dzienne za stary i miałby 5 lat z głowy jeśli chodzi o szukanie pracy, starych studiów nie skończy bo ich nienawidzi; 2. na zaoczne nie pójdzie, bo to kosztuje a on nie ma kasy. Kółko się zamyka. Wiem, że mnie kocha, często mówi, że jestem jedynym co dobre w jego życiu, ale jak siedzi przy kompie to mam wrażenie, że ma mnie kompletnie w d... Proszę, błagam, próbuję wjeżdżać na ambicję - nic to nie daje Czasami pytam, jak widzi swoją przyszłość za 10 lat, czy nadal będzie siedział zamknięty w tym pokoiku a on na to, że oczywiście nie. Tyle, że nigdy nie powiedział kiedy i jak zamierza to zmienić, bo fakty świadczą, że nie zamierza. Lat ma obecnie 29, ja mam 30.
  4. Ja uważam, że z grami niewiele mogę zrobić. Awantury przerabiałam już dawno i dałam spokój, później próbowałam spokojnych rozmów i tłumaczenia, ale to było zupełnie bezskuteczne i też wynikały z tego wojny. Mój facet straszną agresją reaguje na wszelką krytykę jego "pasji". Być może, jak mówi, wyolbrzymiam, bo wiem, ile w życiu spieprzył z powodu gry (dawno temu zawalił studia przez Lineage i rzucił swoją ówczesną kobietę dla jakiejś panienki poznanej w sieci, z którą ostatecznie też nie był). Teraz kiedy widzę, że znów w to wchodzi (teraz to na szczęście inna gra - Dead Fronter, jakaś mniej wciągająca, podobno go nawet nudzi, ale jeśli nudzi to po cholerę w nią gra?), jestem przerażona. Proszę, powiedzcie, ile godzin dziennie oznacza już nałóg a ile można podciągnąć pod hobby i być spokojnym? Skoro gra 8 godzin kiedy jestem w pracy to czy naprawdę tak wiele wymagam, żeby kiedy przychodzę nie włączał już tego paskudztwa? Wszelkie inne objawy nałogu ma (agresja na krytykę, brak reakcji na otaczający świat, gra jako jedyny temat wszelkich rozmów, brak zainteresowania dawnymi pasjami i życiem). Dodatkowo, z tego co piszecie o ucieczce, muszę dodać, że mój facet ma od czego uciekać, więc to by się zgadzało. Pytasz, czego bym chciała? Jednego: żeby poszukiwanie pracy zajmowało mu PRZYNAJMNIEJ tyle samo czasu co granie i żeby wreszcie zechciał zrobić cokolwiek w kierunku wyprowadzenia się od rodziców. Niby mówi, że o tym marzy a NIC nie robi, żeby to marzenie zrealizować. Boję się, że minie 10 lat i nic się nie zmieni, on nadal będzie siedział i napier... w grę wierząc, że życie samo się jakoś poukłada.
  5. Uważam, że nie. Dlatego ciągle myślę, co z tym zrobić i mam wrażenie, że niewiele mogę.
  6. Bardzo smutne to wszystko, co piszecie. Znalazłam to forum w nadziei, że cokolwiek jest w moich rękach, że dowiem się co robić. Piszecie, że kobieta nie może zrobić wiele dla swojego uzależnionego partnera, że on sam musi zrozumieć... A jeśli nigdy nie zrozumie? Czasami wymknie mi się jakaś złośliwa uwaga na temat gier, ale zazwyczaj wtedy jestem wyzywana od wariatek i schizofreniczek, więc już wolę nic nie mówić, unikać mojego faceta. Każdy dzień, każdy wieczór wygląda tak samo: bo mówi że nie gra, przychodzę i okazuje się że jednak gra. I w oczy bezczelnie mówi mi, że tylko karmi postać a to nie granie. W nocy to samo - namawia mnie, żeby już iść spać bo taki zmęczony a kiedy tylko zasnę siada do gry. Ostatnio mało mnie nie uderzył, bo zażartowałam, z tego, 1,5h filmu nie może wytrzymać żeby w międzyczasie nie spojrzeć do gry. Wściekł się, że przecież to 3h. Jakby to miało znaczenie i jakby niemożność wytrzymania 3h bez gry była czymś normalnym. Odejść? Czasami wierzę, że to ja się czepiam, że jestem chora, nie akceptuję jego pasji i powinnam się leczyć. To forum daje nadzieję tym, którzy sami są uzależnieni, wiedzą o tym i chcą z tym skończyć. Dla kobiet uzależnionych facetów nadziei nie ma, trzeba czekać... czekać... może kiedyś przejrzy na oczy :(
×