Skocz do zawartości
Nerwica.com

Smelka92

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Smelka92

  1. Witam wszystkich w czerwcu miałam swój pierwszy napad , myślał że to zawał że umieram itp itd. Od tego czasu jest tak samo ciągle myślę o chorobach , nowotworach , wiecznie jestem zlękniona i święcie przekonana o tym że niedługo umrę a minimum raz na dzień mam straszne napady paniki . Byłam u psychiatry , diagnoza : zaburzenia depresyjne z lękiem napadowym . Jakoś sobie radzę , nie mam żadnego wsparcia z strony rodziny oraz mojego chłopaka i właśnie to mnie najbardziej boli... Pewnego dnia pojechaliśmy na działkę do naszej znajomej , wtedy jeszcze nie brałam żadnych leków i ciężko mi było panować nad sobą o czym on bardzo dobrze wiedział bo nieraz kiedy byłam sama w domu i przychodziła panika to do niego dzwoniłam zaryczana i musiał mnie uspokajać . Na tej działce źle się poczułam a że właśnie mieliśmy wracać do miasta [ bardzo się boję jeździć autobusami , zawsze mam wrażenie że się uduszę w nich ] to poprosiłam go żebyśmy zostali jeszcze 2h dłużej żebym mogła się uspokoić i na spokojnie wsiąść do tego autobusu . Mój chłopak powiedział że nie , że on wraca a ja jak chcę to mogę zostać . Mimo moich próśb zostawił mnie i wrócił do domu [ później twierdził że wrócił dla tego bo boi się że używam nerwicy do manipulowania nim ].Po tej sytuacji mieliśmy cięższy okres i rozstaliśmy się na trochę , strasznie się kłóciliśmy o to co się działo na działce , on stwierdził że to moja wina , że się źle odżywiam i nie uprawiam sportu i jakbym zmieniła dietę i tryb życia to by mi wszystko przeszło . Z jego strony padły również słowa że jestem nienormalna , że to jest chore że to wszystko moja wina że histeryzuję że on nie ma mnie za co przepraszać bo to on ma racje a ja przesadzam i jestem panikarą . i oczywiście jako DOKTOR HABILITOWANY PSYCHOLOGI że mam to na własne życzenie bo nie uprawiam sportu...niedawno do siebie wróciliśmy , niby jest między nami dobrze ale nie wyjaśniliśmy sobie cały czas tej sytacji oraz nie usłyszałam żadnego przepraszam z jego ust za to jak mnie potraktował . Nie wiem jak mam mu wytłumaczyć przez co ja przechodzę , co zrobić żeby on to zrozumiał . Nie odczuwam z jego strony żadnego wsparcia w chorobie , jestem totalnie sama i czasami naprawdę nie daję rady . Chcę z nim w najbliższym czasie porozmawiać , powiedzieć że jego stosunek do mnie w tej kwestii mnie bardzo rano i że chciałabym wkońcu czuć się przy nim bezpiecznie . Ostatnio pojechaliśmy na 3 dni z jego znajomymi w las to suchym informacyjnym tonem prosił żebym nie robiłam przedstawienia i histerii przed jego kolegami...a sami wiecie że poprostu ta panika jest silniejsza od nas ;< Proszę powiedzcie mi jak mam do niego dotrzeć bo jestem bezsilna...
×