Skocz do zawartości
Nerwica.com

Smelka92

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Smelka92

  1. Smelka92

    Tępota umysłowa

    hm, poczytałam trochę o tych badaniach i nie wiem czy w moim przypadku jest sens żebym je robiła, prędzej już testy na inteligencję...
  2. Smelka92

    Tępota umysłowa

    Nie, nikt mnie nigdy na takie badania nie skierował.
  3. Smelka92

    Tępota umysłowa

    Cześć, Muszę się wyżalić tutaj, bo w realu nikt nie traktuje mojego problemu na poważnie i nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo boli mnie poczucie bycia zwyczajnie tępą. Skąd taki wniosek? Otóż mam kompletnie upośledzone myślenie logiczne, nikt mnie nigdy nie zdiagnozował jako osobę prelogiczną, są to jedynie moje wnioski do których doszłam obserwując ludzi i porównując ich bystrość do mojej. Wszystkie, nawet najprostsze rzeczy trzeba mi łopatologicznie tłumaczyć, nie jestem w stanie sama zrozumieć działania różnych urządzeń, przedmiotów, których obsługa innym ludziom nie sprawia żadnego problemu. Matematyka to dla mnie koszmar, nic z niej nie rozumiem i nie rozumiałam od najmłodszych lat szkolnych. W dyskusjach z innymi najczęściej się nie odzywam, bo żeby zrozumieć o czym jest mowa musiałabym zacząć zadawać pytania - pytania, które innym by nie przyszły do głowy, bo znaleźli by na nie odpowiedź samodzielnie, wnioskując z kontekstu zdania. Zauważyłam, że moje myślenie jest typowym przykładem myślenia konkretno-obrazowego, żeby cokolwiek zrozumieć muszę to WIDZIEĆ. Jeżeli w danym zdaniu bądź sytuacji jest miejsce na domysł to ja nigdy nie jestem w stanie tego złapać. Rozumiem większość rzeczy dosłownie, posługuję się konkretami, rzeczy abstrakcyjne sprawiają mi wielką trudność, brak mi bystrości i szybkiego kojarzenia faktów. Rzadko też w sumie myślę, zawsze najpierw powiem albo zrobię, a dopiero po fakcie, jak ktoś mi zwróci uwagę dociera do mnie głupota i brak logiki w moich czynach lub wypowiedziach. Do tego jestem bardzo chaotyczna i roztrzepana, nie potrafię się skoncentrować, moje myśli gdzieś błądzą, czuję czasem jakby głowa miała mi eksplodować od ich nadmiaru, szybko gubię jednak jeden wątek, bo zaraz za nim pojawia się drugi, a potem trzeci i tak dalej. Pewnie zastanowi was dlaczego napisałam taki post na forum dla wszelkiej maści nerwicowców, osób z depresją itp - powinnam raczej szukać pomocy wśród ludzi z upośledzeniem umysłowym i tym podobne. Teraz myślicie sobie, że skoro jednak napisałam tutaj to znaczy, że mam po prostu depresję lub nerwicę i moje uczucie bycia głupią jest tylko kolejnym objawem tych schorzeń. Faktycznie mam zdiagnozowane zaburzenia depresyjno-lękowe jednak nie uważam aby one miały wpływ na moje myślenie i ogólną kumatość. Z tą diagnozą żyje już prawię 6 lat, a nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że mogę być bardzo mało inteligentna lub wręcz upośledzona. Dopiero gdy usłyszałam komentarze kilku swoich znajomych na temat mojej inteligencji zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać i zauważać, że faktycznie jestem bezmyślna, tępa i wolno rozumuję. Rozumuję tak wolno, że aż odechciewa mi się podejmować próby zrozumienia danego tematu i w rezultacie nic nie wiem. Ostatnio zwróciłam też uwagę na to, że moja ogólna wiedza o świecie i życiu jest praktycznie na wyginięciu. Nie wiem kompletnie nic, podstawowe wiadomości ze szkoły uleciały mi z głowy, często mylę słowa, nie jestem w stanie wytłumaczyć ludziom o co mi chodzi co prowadzi do wiecznych nieporozumień, nie pamiętam niczego poza przykrymi słowami, które od kogoś usłyszałam. Czuję się jak niedorozwój, jak małe 10-letnie dziecko, które trzeba prowadzić za rękę, bo samemu nic nie jest w stanie zrobić. Właściwie to nie wiem jakiej rady od was oczekuję, czasami wydaje mi się, że te wszystkie rzeczy, które opisałam wyżej są spowodowane moimi chorobami psychicznymi i tym, że uwierzyłam w kogoś negatywne zdanie na swój temat i teraz w każdym możliwym momencie szukam potwierdzenia tej tezy. Jednak większość czasu spędzam na załamywaniu się nad swoją tępotą i niskim ilorazem inteligencji...Czy wy też tak czasem macie?
  4. Ja dzisiaj wymacałam nowego, powiększonego węzła na szyi. Planuje wybrać się w związku z tym do lekarza, ale wizja czekania w stresie I niepewności na bardziej szczegółowe badania mnie przeraża. Stąd pytanie do was - jak diagnozowaliście swoje węzły? Prywatne USG tych okolic? Ile się mniej więcej czeka na zrobienie tego badania na fundusz?
  5. Hej Jakiś czas temu wypowiadałam się na tym forum gdyż wpadłam w nerwicę. Z nerwicy jako tako według mojego lekarza udało mi się wyjść natomiast przeskoczyłam w depresję. Oczywiście tak twierdzi lekarz, bo ja żadnej depresji u siebie nie widzę. A może wypowiem się inaczej - uważam, że stan w którym się obecnie znajduję mam na własne życzenie. Generalnie 99% swojego czasu czuję się bezwartościowa, gorsza od wszystkich, mam miliony kompleksów, moja samoocena jest na ujemnym poziomie, nic mnie nie cieszy, nie widzę sensu życia itp, pewnie wszyscy dobrze znacie to uczucie. Sęk w tym, że sama się doprowadziłam do takiej stanu postępując w przeszłości w taki a nie inny sposób. Gdybym miała opisać tutaj ostatnie kilka lat swojego życia, to wyszedł by mi z tego epos, więc postaram się streścić pokrótce co to kiedyś narobiłam. Jako nastolatka byłam puszczalska, piłam na umór, zahaczyłam o narkotyki, okradałam rodziców, notorycznie kłamałam, wpadłam w kiepskie towarzystwo [ chociaż jak o tym myślę, to wydaje mi się, że ja byłam głównym prowodyrem wszystkich złych zachowań w tym towarzystwie ], olałam szkołę i wszystkie swoje zainteresowania. Do tego miałam strasznie dużego ego i wydawało mi się, że jestem zajebista o czym nie omieszkałam poinformować całego świata. Świat oczywiście nie podzielał mojej opinii czemu dawał głośno wyraz. A że w pakiecie z ciągotami do destrukcyjnych zachowań dostałam również wredny i pyskaty charakter to notorycznie się z kimś kłóciłam, kogoś wyzywałam [ teraz wyzywają mnie, tak to karma ], robiłam awantury [ głownie po pijaku ] i przynosiłam wstyd wszystkim swoim znajomym. W mojej obronie nigdy nikt nie stawał, musiałam się raczej bronić sama, co było ciężkie do zrobienia, bo nie miałam ani jednej osoby, który by potrafiła publicznie się do mnie przyznać albo po prostu się wstawić za mną. Także w każdym towarzystwie w jakim się pojawiłam miałam jakiś wrogów albo ktoś mnie nie lubił. Moje wybory sercowe też były w tamtym okresie nietrafione, moje wybory życiowe również. Właściwie wszystko co postanowiłam i zrobiłam kiedyś jest teraz nic nie warte. Nie mam ani jednej rzeczy, którą mogłabym się pochwalić, żadnego osiągnięcia, żadnej dziedziny życia w której coś by mi się udało. Nie mam motywacji ani chęci do życia, nie odczuwam żadnej przyjemności, nie widzę sensu dalszej egzystencji. Właściwie to gdyby nie strach przed śmiercią, to mogłabym równie dobrze umrzeć. Nie chce się faszerować lekami, ani chodzić na psychoterapię, bo wiem, że na obecny stan rzeczy zapracowałam sobie bardzo ciężko przez ostatnie lata. Jestem wyrzutkiem społecznym i nieudacznikiem. Taka prawda i nie ma co się w moim przypadku oszukiwać, właściwie to postanowiłam w końcu przestać się oszukiwać i nauczyć się akceptować to jak jest. Mimo tego co napisałam BYWAJĄ momenty kiedy czuję się szczęśliwa i odzyskuję motywację. Oczywiście to tylko chwilowe i niestety pojawia się w momencie kiedy poznam jakiegoś faceta, który sprawia wrażenie zainteresowanego moją osobą. Wydaje mi się, że jestem rozpaczliwie i desperacko spragniona miłości i poczucia bycia dla kogoś ważną, bo na obecną chwilę i w sumie od ostatnich trzech lat wszyscy traktowali mnie jak gówno, wykorzystywali i tak naprawdę nikogo nie obchodziłam. Zainteresowanie tych facetów jest oczywiście chwilowe albo udawane żeby mnie zaliczyć. Do seksu nie dochodzi, ponieważ ta sfera życia dla mnie w tym momencie nie istnieje, więc jak owi mężczyźni widząc, że nici z bzykanka to od razu mnie olewają, nieraz w chamski sposób. Nie muszę dodawać, że to tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu jak bardzo beznadziejna jestem i koło się zamyka. Być może bije ode mnie desperacją i być może widać to na kilometr, ale te chwile kiedy mam wrażenie, że komuś na mnie zależy to jedyne szczęśliwe chwile w moim życiu, więc łapię się ich aż nadto kurczowo. No właśnie, brzmię strasznie depresyjnie i w sumie nie wiem czy oczekuję jakiś porad czy jedynie wysłuchania, ale gdzieś tam czasami widzę to światełko w tunelu, że jednak jest dla mnie jakaś szansa na normalne funkcjonowanie i po prostu taką niczym nieskrępowaną radość. Tylko pytanie - jak to zrobić? Skoro uzależniam swoje szczęście od faceta to jestem bluszczem. Skoro jestem bluszczem to żaden chłop się we mnie nie zakocha. Skoro chłop się nie zakocha to moje życie dalej będzie szare i pozbawione sensu. Co ja mam moi kochani zrobić ze sobą...?
  6. Ja często słyszę i co mnie najbardziej bawi, że jestem SILNA i mam twardy charakter. I że byłabym dobrym dyktatorem. A tak ogółem to uważam że wszyscy mnie nienawidzą i mają jak najgorsze zdanie o mnie, mówią że jestem gruba, brzydka, głupia i się mnie wstydzą eh...
  7. Przewlekły ból głowy, proszę o pomoc. Witam Cierpię na nerwice już 2 lata nie będę opisywać swoich wszystkich dolegliwości gdyż było ich mnóstwo , chciałam się skupić na moim aktualnym problemie który odbiera mi całą radość z życia a dzisiaj spowodował że byłam skłonna jechać do psychiatryka i kazać się zamknąć w kaftan bezpieczeństwa... Otóż cierpię na przewlekły ból głowy i nie wiem czy jest to spowodowane nowotworem mózgu czy nerwicą , bóle miałam od zawsze jednak od stycznia zmieniły one swój charakter , najpier do maja były to ataki bardzo silnego bólu raz na 2 tygodnie i tak zwane ćmienie głowy często z rana i w ciągu dnia . od maja mam bóle głowy codziennie...nie miewam już ataków bólu zbyt często ale WIECZNIE przez 24/h na dobe czuję tą głowę...nie wiem jak to opisać. najgorsze jest że budzę się od miesiąca z bólem . codziennie . byłam u okulistki , zbadała mi dno oka powiedziała że wszystko okejo ale dostałam skierowanie do neurologa nawet się o nie , nie prosząc więc teraz się boje że COŚ tam zobaczyła i mam raka...błagam niech mi ktoś powie coś o tych bólach bo już nie daje rady . szczerze mówiąc nie widzę sensu swojego życia z ciągle ćmiącą i bolącą głową...
  8. Sporo czasu mnie było na tym forum bo nie miałam czasu myśleć o chorobach ale oczywiście wszystko wróciło z zdwojoną siłą. Już nie boję się udarów zatorów itp tylko GLEJAKA. jestem święcie przekonana że go mam , właściwie dam sobie za to ręke uciąć. Od miesiąca boli mnie głowa właściwie codziennie , są to różnego rodzaju bóle raz uciski raz migrenowe raz boli mnie czoło. mam zaburzenia widzenia i te koszmarne bóle głowy. Właściwie już wiem że nie ma dla mnie nadziei eh...w niedziele jadę na pogotowie.
  9. ratunku ! mam powiększonego węzła nadobojczykowego ! tym razem to na prawdę rak ? boję się ;(
  10. słuchajcie tak sobie myślę czy również wy spędzacie długie godziny na czytaniu blogów osób które mają raka oraz wszelkich forum onkologicznych ? bo doszłam do wniosku że ostatnio takie spędzanie wolnego czasu stało się u mnie obsesją . najgorsze jest to że nie wiem na którego raka się zdecydować , teraz mam wrażenie że mam raka szyjki macicy . ale na cytologie nie pójdę bo się boję wyroku .
  11. o nie , to chyba rak migdałka . ryczę. nie chcę umierać ;(((
  12. no i wróciłam . 2 miesiące spokoju i olewania wymyślonych chorób mimo że objawów mam sto tysięcy poszło się j****. Teraz czuję że to na prawdę rak...rak jamy ustnej . Zanim nazwiecie mnie hipochondrykiem którym oczywiście jestem to spróbujcie przeanalizować dokładnie moje objawy PROSZĘ. -od czerwca problemy z gardłem , 2 razy miałam jakieś tam przeziębienie , raz gorączkę i kaszel a teraz od piątku koszmarne swędzenie w gardle , dziwny kaszel i katar . do tego kluchę w gardle a już sama nie wiem czy z stresu czy z powodu raka . -ciągle coś mnie w tym gardle swędzi , szczypie drapie , mam chrypę od lipca [ tzn : mi się wydaje że od lipca ale koleżanka powiedziała że zawsze miałam taki głos ] -mam powiększony węzeł chłonny w kilku miejscach : pod żuchwą , przy uchu , na szyi około 4 albo nawet 5 , nad obojczykami dwa po rożnych stronach . z tymi węzłami kiedyś byłam u lekarza i je olał. tylko ze teraz doszły nowe i zaczynam schizować . -jak oglądam swoje gardło to widzę w nim białą plamę , jakieś dziwne zgrubiania , krosty na migdałku i jeden migdałek mam zdeformowany . no i palę od 13 roku życia a mam teraz 20 lat , palę bardzo dużo nawet teraz jak płaczę że umrę to oczywiście towarzyszy mi papieros , istnieje prawdopodobieństwo że mam hpv [ ja tak sądzę ] bo jak miałam okres buntu to szalałam . no i ponoć szczytem zachorowań na raka jamy ustnej jest przedział wiekowy 18-25...masakra . strasznie się boję że to rak . STRASZNIE . czuje że to rak tym razem . że go wykrakałam . chciałabym iść jutro do lekarza ale boję się otworzę buzie on się popatrzy przerazi wypisze mi szybko skierowanie do laryngologa i na badania , ja się go spytam czy to nowotwór panie doktorze a on mi odpowiedz : trzeba sprawdzić dokładnie , może to nic groźnego. a to będzie rak. CZY ja jestem TYLKO PRZEZIĘBIONA czy faktycznie mam tego cholernego raka krtani / noso gardła / jamy ustnej ? proszę powiedzcie mi coś ;<
  13. Ardash ja też mam masę problemów z żołądkiem , wątrobą trzustką i bóg wie czym jeszcze ;p ciągłe przelewanie w jelitach , bóle brzucha przeróżnego rodzaju , koszmarne wzdęcie brzucha po posiłku , oszaleć można ;p Ale jeśli chodzi o mój układ trawienny to raczej nie panikuję , bo kiedyś wmówiłam sobie wrzody i jak zaakceptowałam fakt że jest mam to nagle ból przeszedł i więcej się nie pojawił . Teraz głownie mnie mdli i przelewa mi się w żołądku jak jestem zestresowana np: dzisiaj jechałam odpowiadać z karty dań w mojej nowej pracy , karty się nie nauczyłam więc automatycznie strasznie się denerwowałam . W autobusie próbowałam sobie wkręcać a może to jednak rak albo jakaś zapaść żołądka ale jak dotarłam na miejsce i skupiłam myśli na czymś innym to odrazu mi wszelkie bóle przeszły ;p Natomiast teraz czuję się dziwnie , ból w plecach taką klatkę ciężką mam i głowę i ogólnie odczuwam lęk ale to pewnie dlatego że zmarła jakaś młoda dziewczyna koleżanka mojego znajomego i teraz pół nocy będę rozmyślać co jej się stało więc znowu nocka nie przespana ;p A co do zgrubienia , robi się coraz bardziej widoczne ale mam twierdzi ze to skutek skoliozy którą mam , nie wiem czy jej wierzyć czy nie. Pozdrawiam
  14. wiem wiem że to zgrubienie to pewnie jakiś węzeł albo nic groźnego ale mój umysł już zaczyna działać i widzę raka . Jeszcze niedawno spędzałam długie godziny na wyszukiwaniu objawów różnych nowotworów i według moich diagnoz miałam jednocześnie chyba z 6 odmian tej choroby bo objawy pasowały mi dosłownie wszystkie . A teraz naglę zaszła w mnie dziwna przemiana , nie szukam objawów chorób , nie wertuje internetu [ no może czasem ;p ] i generalnie próbuje nie wmawiać sobie że coś poważnego mi dolega ALE jak na złość zalewa mnie fala przeróżnych dziwnych sygnałów płynących z mojego organizmu . Najbardziej martwią mnie węzły chłonne których mam powiększony aż 7 , w tym wszystkie w rejonie głowy : szyja , żuchwa , przyuszne oraz jednego rodzynka w pachwinie . No i tutaj następuję mój największy problem bo nie chcę sobie nic wmawiać i żyć normalnie jak na 19latke przystało ale nie potrafię tak bo wiecznie mam jakieś fizyczne objawy . Teraz np: pisząc tego posta boli boli mnie nadbrzusze . Chciałabym iść do lekarza ale tak straszliwie boję się diagnozy Że po prostu nie pójdę . Wszystkie inne moje nietypowe skargi cielesne typu różnego rodzaju bóle począwszy od stóp a skończywszy na oku już lekceważę , pomału przywykam że nieodłącznym elementem mojego życia będzie ból ale co mam zrobić w przypadku tych pieprzonych węzłów ? Mieliście takie uczucie że na 100% byliście pewni że tym razem to jednak naprawdę rak ? Bo ja właśnie coś takiego odczuwam teraz , nawet moja kobieca intuicja i przeczucie mówią mi że te węzły to na pewno coś groźnego .
  15. Z mną dzisiaj kiepsko , mam jakieś zgrubienie na szyi wydaje mi się że jest ono duże i po drugiej stronie takiego czegoś nie mam. To bankowo rak tak sądzę . A no i doszły mi jakieś dziwne krwawienia z miejsc intymnych a w piątek miałam temperaturę [ 37.5 ] oraz bóle w klatce piersiowej dosyć silne , przeszły dopiero jak poszłam na imprezę i skupiłam się na kłóceniu z ludźmi zamiast na chorobach . Kurde wydaje mi się że na prawdę mam tego raka , w dodatku rozsianego i nie ma dla mnie szans . Na badania nie pójdę bo się boję oczekiwania na wynik i tak wystarczy że teraz umieram z strachu bo muszę wyrobić książeczkę sanepidowską i wydaje mi się że jakieś tam nieprawidłowości wyjdą ...to napewno rak ; ( Ps: Macie jakieś zgrubienia na szyi ?
  16. A mogę spytać co to za rodzaj zgrubienia bo też coś takiego PRAWDOPODOBNIE wyczuwam ? ;p Ja dopiero męczę się z tym rok , w tym około pół roku z ciężką postacią hipochondrii która można by rzec zatruwa mi życie do tego stopnia że ja już właściwie jestem z śmiercią w młodym wieku pogodzona , tylko jeszcze nie wiem oczywiście konkretnie na co umrę aktualnie czuję że będzie to jednak HIV albo ewentualnie rak . Twój post dodał mi lekkiej otuchy , pokonałaś tak straszną chorobę wielkie gratulacje i zdrówka życzę ! Ja teraz siedzę przed komputerem , wiem że przez najbliższe cztery godziny nie zasnę wyczułam węzła na karku boli mnie ręka boli mnie oko generalnie wszystko mnie boli mam ochotę obejrzeć film ale szczerze to nawet nie chce mi się go włączać ...mam wrażenie że ten stres mnie w końcu wykończy , bo nie da rady żyć długo i zdrowo w ciągłym lęku a ja właśnie w czymś takim ostatnio żyje . Jutro wybieram się prywatnie do laryngologa , potem ginekolog , neurolog [ mam kłopoty z pamięcią ] i chyba zafunduje sobie chirurga naczyniowego bo odczuwam zagrożenie z strony ZATORU . a potem na sam koniec chyba ten test na hiv...eh musiałam się wygadać ;<
  17. o jezu ale mnie przestraszyliście teraz . Jasaw mogę dowiedzieć się na co konkretnie cierpiałeś [ już się domyślam ale samo to słowo budzi w mnie taki lęk że dajcie spokój ;p ] no i oczywiście chciałam zapytać jakie miałeś objawy ? Ja generalnie teraz znalazłam rozwiązanie swoich wszystkich dolegliwości i problemów a mianowicie HIV , tylko że według mojej diagnozy właśnie wchodzę w fazę aids , to by wyjaśniało tyle węzłów i bóle wszelkiego rodzaju oraz to cholerne zmęczenie . W sumie tak się zastanawiam , skoro boli mnie aż tyle części ciała i generalnie somatycznie bardzo cierpię to chyba faktycznie coś mi musi być ? Pewnie to Hiv...ale na badania nie pójdę. Boję się jak cholera ;(
  18. no i powróciłam , ostatni miesiąc był względnie spokojny i nie wyszukiwałam w internecie o dziwo objawów raka za to przypałętała się do mnie dziwna przypadłość a mianowicie obmacywanie całego swojego ciała w poszukiwaniu guzów i zgrubień . Zajmuję się tą czynnością średnio co pół godziny i za każdym razem takim pseudo badaniem lekarskim odkrywam coś nowego . Mianowicie doliczyłam się powiększonych węzłów chłonny za uchem , pod żuchwą , 4 węzły chłonne na szyi w tym jeden wielkolud którego mam już ponad rok , pachwin pach oraz obojczyków aż się boję dotykać chociaż wydaje mi się że w pachwinie coś tam jest większe . Do tego dochodzą następujące objawy i jakieś dziwne zwyrodnienia : - jedno żebro wystające bardziej niż drugie - jedna łopatka bardziej wystająca w tym kości w lewym barku mam powiększone oraz na jego tyłach wyskoczył mi jakiś guzek [ objawy potwierdzone na pogotowiu , skierowanie do ortopedy dostałam ale z strachu przez śmiertelną diagnozą nie poszłam ] -wyczuwam dziwne zgrubienia na szyi i nie wiem czy to węzły giganty czy jakieś przerzuty raka a może poprostu kości ? uświadomcie mnie bo z anatomii jestem dość kiepska jak na hipochondryka;p -problemy z gardłem i generalnie całą jamą ustną , mam przekrwione niektóre fragmenty gardła , powiększone dziąsło z lewej strony , jakieś dziwne białe plamy również po lewej stronie i mój migdałek przypomina wielką paćkę a drugi za to wybitnie wystaje . a i zapomniałabym o tym że na podniebieniu mam taką kuleczkę malutką coś jak krosta , a pod językiem takie dziwne fałdy...i ogółem mam wrażenie że moje gardło jest wybitnie zdeformowane -mam zgrubienie na udzie , wyczuwalne dosyć duże nic z tym nie robię bo się boje , nie boli nie daje żadnych objawów po prostu jest -ostatniego czasu zaczęły mi wystawać żyły na całym ciele , mam dość ciemną karnacje więc nie jest to spowodowane bladą skórą , te żyły nie dosyć że szpecą moje nogi biust ręce stopy to jeszcze wpędzają mnie w ogromny lęk że mam zakrzepice bo jakby było mało to odczuwam bóle łydek , pękają mi na nich naczynka , wyskakują jakieś brązowe plamy...a raz mi nawet spuchła stopa [ wtedy już czułam że mój czas dobiegł końca ale póki co żyje ;p ] -wyczuwam guzki dwa na lędźwiach oraz ruchome kuleczki na miejscach intymnych...co to może być ? Eh musiałam się wyżalić bo moja rodzina i znajomi już nie chcą mnie słuchać a ja naprawdę strasznie cierpię ; ( oczywiście to nie wszystkie objawy , wypisałam tylko połowę bo nie chcę was zamęczać pozdrawiam
  19. cześć a ja znowu muszę się pożalić bo ostatni miesiąc żyję tylko i wyłącznie rakiem już nawet nie wiem na jakiego mam się zdecydować bo ciągle miotam się między jajnikami , szyjką macicy nerkami a teraz trzustką bo najbardziej śmiertelna oraz rakiem kości . Nie wiem czy też tak macie ale ja macam się 100 razy dziennie , w każdym kawałku mojego ciała widzę jakieś uchylenia od normy , guzki zgrubienia powiększone węzły itp itd . Dodatkowo nie przechodzi mi przeziębienie więc wiadomo BIAŁACZKA albo ZIARNICA . niedługo chyba naprawdę zwariuję , moi rodzice już nie mogą z mną wytrzymać , chłopak to samo i niestety wyśmiewa wszystkie moje lęki i płacze . Od kilku godzin powinnam już spać ale wiem że i tak nie zasnę bo zaczną się bóle nogi , problemy z złapaniem oddechu itp itd Naprawdę nerwica a najbardziej nerwica hipochondryczna potrafi wykończyć człowieka...jestem strasznie blada , śpię po 14 godzin i wstaję zmęczona , nabawiłam się wielkich worów pod oczami i nie mam na nic siły . już nawet leki nasenne na mnie przestały działać . Myślicie że mogę w wieku 19 lat mieć rozsianego raka jakiegoś narządu ? Czytam tak teraz swój post i nie wiem czy śmiać się czy płakać , bo to nie jest normalne żeby człowieka bolał każdy kawałek ciała i wszędzie miał jakieś guzy...
  20. to znowu ja . tym razem mam faze na chłoniaka ponieważ się przeziębiłam , zatkany nos ból gardła osłabienie na szczęście gorączki brak . Do tego guzek na szyji , nie wiem ty to węzeł czy coś innego , guzek pod żuchwą i gigantyczny węzeł nad obojczykiem . umieram z strachu i już stawiam sobie diagnoze ;(
  21. U mnie dzisiaj kiepsko , wczoraj spędziłam cały wieczór na doszukiwaniu się tym razem raka nerki albo raka pęcherza ponieważ wyczułam u siebie na odcinku ledźwiowym jakiś guzek . Przebadałam tatę mamę oraz mojego chłopaka u nich takich guzków nie znalazłam a więc od razu panika płacz , czytanie objawów w internecie aż w końcu doszedł mi straszny ból w lędźwiach . Z tego wszystkiego postanowiłam nawet rzucić palenie ale póki co niezbyt mi to wychodzi . Wczoraj byłam już tak zdesperowana że zapisałam się do onkologa na poniedziałek tylko że wizyta kosztuje 120 zł a ja tych pieniędzy nie mam skąd wziąć ;/ Natomiast wiem że dłużej już chyba nie wytrzymam tej wiecznej niepewności i lęku o swoje zdrowie i życie i po prostu muszę iść się przebadać tylko że strasznie się boję że lekarz faktycznie stwierdzi nowotwór i dowiem się że zostało mi kilka tygodni życia... Dzisiaj od rana natomiast wróciła mi faza na raka płuc i raka szyjki macicy a więc w najbliższym czasie mam zamiar wybrać się do ginekologa oraz po skierowanie na rtg płuc . Pozdrawiam wszystkich hipochondryków i powiedzcie czy też macie różne guzki na ciele ? czy tylko ja tak mam i mogę się spodziewać rakowej diagnozy ??
  22. Witam wszystkich , przyszedł czas że i ja muszę dołączyć do tego forum Ponad rok temu dostałam pierwszego ataku paniki , chodziłam cały czas zdołowana i wylękniona z ogromnym przekonaniem że niedługo umrę , męczyłam się tak ponad pół roku nie chcąc uwierzyć że to nerwica aż w końcu wszystkie dolegliwości związane z atakami minęły , ataki również ale w miejsce tego nabawiłam się OGROMNEJ hipochondrii. Przestałam sobie kompletnie radzić i poszłam do psychiatry który przepisał mi mozarin. Brałam leki 4 miesiące i to był najpiękniejszy okres mojego życia od dawien dawna , kompletnie zapomniałam o czyhających za rogiem raka zawałach oraz udarach , nic mnie nie bolało a nawet jeśli to to lekceważyłam i nie przejmowałam się . W lipcu postanowiłam odstawić lekarstwa , początkowo wszystko było dobrze aż do teraz...] Moim aktualnym objawem nerwicy jest paniczny strach przed rakiem , żadnej innej choroby się nie boję tylko tego cholernego nowotworu . Przeszłam już chyba wszystkie rodzaje raka jakie są możliwy i żyję w ciągłym przeświadczeniu że jestem chora . Do tego mam szereg różnych objawów somatycznych i nie wiem czy są one poprostu wynikiem nerwicy czy faktycznie coś mi jest . Ostatnio na badaniach podstawowych byłam w maju , wyniki idealne . Mam 19 lat , całe życie przedemną a czuję się jak schorowana staruszka , ciągle coś mnie boli , węzły chłonne obmacuje przynajmniej 10 razy dziennie , mam problemy z pęcherzem , bóle głowy , bóle brzucha stawów szumy w uszach ból lewej nogi poprostu wszystkie możliwe dolegliwości . Fizycznie i psychicznie czuję się coraz gorzej i cały czas krąży nade mną widmo RAKA . jak się pozbyć tych myśli ? macie jakiś sprawdzony sposób ? bo ja już nie daję rady pomału , nie umiem się cieszyć życiem bo i tak mi się wydaje że jego kres już blisko ; (
  23. cześć właśnie mam napad paniki mam coś dziwnego z językiem oko mi dziwnie migocze i ogółem słabo się czuję nie mam do kogo zadzwonić na pogotowie póki co nie dzwonie MASAKRA BOJE SIĘ
  24. Witam wszystkich , mam 18 lat z nerwicą zmagam się od czerwca . Aktualnie jestem na etapie wkręcania sobie różnego rodzaju chorób. Zawału już się nie boję chociaż na początku byłam przekonana że jestem w grupie ryzyka i na pewno zaraz go dostanę. Teraz natomiast jestem absolutnie pewna że : a). cierpię na jakąś śmiertelną chorobę [ Rak , SM itp ] b). Będę mieć zator Z 3 tygodnie temu przeczytałam że Kamila Skolimowska zmarła w wieku 26 lat na zator płucny i od tego czasu obsesyjnie o tym myślę. Nie mogę się wyzbyć uczucia że i ja zaraz taki zator będę miała i umrę . W dodatku dzisiaj musiałam wziąć lek escallpele [ tabletka72 po ] więc od godziny żyje w panicznym stresie .Miałam brać leki które przepisał mi psychiatra ALE nie jestem pewna czy na pewno mam nerwice obawiam się złej diagnozy taaaa^^ poza tym przerażają mnie skutki uboczne. Wczoraj wzięłam pierwszą tabletkę i od razu źle się poczułam . Dzisiaj tabletki z obawy przed zatorem nie wzięłam...generalnie jestem młoda a czuję się jak stara baba i mam dość takiego życia ;// Eh dobrze że chociaż mam się gdzie wyżalić Pozdrawiam
  25. Witam wszystkich Mam 18naście lat i walczę [ o ile tak to można nazwać ] z nerwicą od czerwca. Pierwszy atak lęku to była tragedia myślałam że to zawał że koniec z mną że umrę na środku ulicy generalnie coś koszmarnego. Od tego czasu około miesiąc byłam wyjęta z normalnego życia potem lęki się uspokoiły wszystko było dobrze aż do teraz. Od jakiegoś miesiąca ponownie mam napady...a właściwie nie nazwałabym tego napadami tylko stałym ciągłym myśleniem o tym że coś mi jest albo za chwilę będę mieć udar zawał skrzepy na żyłach i tysiące innych chorób. Ciągle mam nerwobóle , dotykam czy serce mi bije [ przed chwilą myślałam że się zatrzymało więc o drazu fala gorąca panika strach że umieram ] , boli mnie głowa minimum 3 razy w tygodniu , nie mogę spać , wiecznie sobie coś wkręcam najczęściej chodzi o choroby...aktualnie mam okres lęku przed zakrzepicą i rakiem płuc albo mózgu . Do tego dochodzą lęki przed ogniem , mordercami , porażenia prądem , włamania się jakiś bandytów do mojego domu , śmierci najbliższych. Jestem strasznie lękliwa , wszystkie się boję . Zapomniałam dodać że kolejną schizą jest mój lęk przed psychozą albo schizofrenią . W nocy czasem wydaje mi się że widzę jakiś niebieskie światło czy coś...wiem że to tylko wkręta ale i tak to jest takie silne że nieraz nie śpię do rana i zapalam wszystkie światła w domu. Piszę to wszystko tutaj żeby nie myśleć o strachu który mnie teraz ogarnął [ mam wrażenie że się duszę albo że będę mieć zator....] . Psychiatra przepisał mi leki jednak zawsze myślałam że poradzę sobie sama poza tym leków boję się brać bo wydaję mi się że jestem uczulona na któryś składnik i będę mieć wstrząs anafiliktyczny czy jakoś tak...nawet syropu na uspokojenie się czasem obawiam łyknąć....dobra trochę się uspokoiłam jeżeli ktoś chce odpowiedzieć na mój wątek to byłabym bardzo wdzięczna ;p dobrze jest wiedzieć że są ludzie z podobnymi problemami w szczególności kiedy rodzina cię nie rozumie...
×