chciałabym normalnie żyć tz. bez lęków, odchudzania, wachań nastrojów, smutku i beznadzieji. ale zadaję sobie pytanie po co? skoro życie nie ma żadnego sensu. ciągle zadaje sobie pytania; co jest ważne w życiu? po co żyjemy? gdzie jest moje miejsce? co mnie uszczęśliwi, jeśli tak naprawdę nic mnie nie cieszy? nie potrafię znaleźdź w życiu żadnej radości, żadnej pasji. czy w tej sytuacji nie należałoby się poddać i zrezygnować?