Wiecie co,nie mam pewnego rdzenia, ktory kazalby mi jakos zyc, gdyby mi ktos nie podal jedzenia to bym go nie zjadla, nie kupila sobie, nie mam tego czegos,jakiegos "tchnienia zycia". Nie podoba mi sie to,jaki jest moj chlopak, ale jest szczesliwszy odemnie,chyba nigdy nie bylo mi z sobą dobrze. Zasługuje na cos lepszego,dobrego, gdybym go nie poznala to bym nie zrezygnowala ze studiow, moze mam chorobe dwu biegunowa, nie chce miec zlych mysli na swoj temat, mam depresje i fobie spoleczna z 7/8 lat