Skocz do zawartości
Nerwica.com

spiacanastojaco

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez spiacanastojaco

  1. Też zawsze miałam wrażenie, że babka w kiosku wie po co mi żyletki. Bo przecież jaka dziewczynka w tych czasach goli się takimi żyletkami? W czasie okaleczania się, mieszkałam w dość małym miasteczku, kiosków nie było za wiele. To były czasy gimnazjum. Mama narobiła mi kiedyś takiego wstydu, że poszła do wszystkich i zakazała sprzedawczyniom sprzedawać mi żyletek! Nie byłoby to takie potworne, gdybym dowiedziała się o tym, zanim poszłam do kilku z nich po tym incydencie. Jednak dla chcącego nic trudnego, wsiąść w autobus i podjechać do dużego miasta.. Dziś na szczęście mam to już za sobą, lecz blizny po szyciu i nie szyciu zostaną na zawsze, jeśli nie usunę ich chirurgicznie. Macie chłopaków/narzeczonych? Co Oni na to? Mój np. brzydzi się tego potwornie, uważa, że jeśli nie usuniemy tego świństwa do wesela, to nie ma mowy bym na nim zdjęła białe rękawiczki do łokci, bo przecież "jak to wygląda?!"
  2. Obsesja jedzeniowa, to coś okropnego, ile to wszystko może trwać? U mnie zaczęło się w mniej więcej w 2 klasie gimnazjum, dziś jestem już ponad rok po skończeniu liceum i choć nie widać już po mnie choroby, to "w głowie wciąż krąży jedzenie". Teraz jestem w ciąży, przytycie tłumaczę sobie, że "to normalne, potem sobie schudnę". No właśnie, ale co będzie potem? Mój chłopak uważa, że będę miała schudnąć jakieś 15kg, wiedząc o moich wcześniejszych problemach. Nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony bardzo się cieszę, z drugiej boję. Cieszę, bo będę mogła jeść mało, nawet okłamywać Go, bo przecież całymi dniami będę sama w domu, a On w pracy więc będę mogła nie jeść i chudnąć, udowodnić Mu, że mogę być jeszcze chudsza, niż On chce, z drugiej zaś strony boję się, że mi się nie uda, i co wtedy? Co Mu powiem, jak Mu to wytłumaczę, jak będę się z tym czuła? Rano jedzenie, w dzień jedzenie, wieczorem jedzenie, ciągle i wszędzie widzę jedzenie, wszystko toczy się wokół jedzenia.
  3. Mam podobnie do koleżanki wypowiadającej się kilka postów wyżej. Oglądam telewizję, zastanawiając się kiedy jadłam i co, i kiedy zjem ponownie. Tak samo siedząc przy komputerze, jadąc tramwajem, czy spotykając się z znajomymi. Oczywiście dochodzi do tego ciągłe (chociaż mniej więcej) liczenie wpakowanych w siebie kalorii, jak i rezygnowanie z wielu spraw, ze względu na posiłki. Do tego totalna abstrakcja z wtrącaniem się w jedzenie chłopaka. Ja muszę zadecydować, co, ile i kiedy zje, On w tym temacie nie ma prawie nic do powiedzenia. Będąc razem rok, przytył już 25kg. Co będzie dalej? Macie coś podobnego? Wpychanie jedzenia najbliższym sprawia Wam przyjemność?
  4. Cóż, rodzice są różni. Trochę dziwi mnie fakt, że jesteście pełnoletni i do tego takie nakazy. Ja pomimo wieku wcześniejszych problemów (autoagresja, próby samobójcze, anoreksja..) w wieku 16 lat wyprowadziłam się z domu. Z chodzeniem do psychologa i psychiatry też nie było namawiania (tzn. z mojej strony), bo zrobiła to szkoła i to bez mojej zgody. Nigdy nie układało mi się z mamą jakoś świetnie. Moje pobyty w szpitalu Nas zbliżały, ale mnie to wcale nie cieszyło. Kiedy się wyprowadziłam wszystko na nowo zaczęło się walić. I wali do dziś. Wiecie co chcę Wam przez to powiedzieć Rodzice Was kochają! Poprzez taki "rygor" ukazują wielką miłość, martwią się na każdym kroku! Jesteście ich oczkiem w głowie i choćby nie wiadomo co się potem działo- staną za Wami murem! Pozwalanie na wszystko, róbcochcesz wcale nie jest takie fajne, serio.
  5. Też mam podobny problem. Chłopak przyjeżdża na weekend, śpimy razem, ale.. tylko śpimy. On mnie pieści, ma ochotę.. a ja leżę jak kłoda!
  6. U mnie jeszcze większa różnica wagowa. W zeszłe wakacje 36kg, teraz ponad 60. Mam dość tego cielska!
  7. Też przytyłam w krótkim czasie bardzo dużo kg. Najpierw "czysta anoreksja", teraz objadanie się do pełna. Rozumiem Was doskonale i wiem o czym piszecie. Fakt, psychologowie nie zawsze umieją pomóc. Byłam hospitalizowana niejednokrotnie i nic a nic mi to nie pomogło. Problemy rodzinne, cięcie i próby samobójcze też mam już za sobą. Dziewczyny, mimo wszystko nie możemy się poddawać! Wszystko kiedyś minie. Nie mówię, że nie mamy nic robić, bo samo nie przyjdzie, ale.. najważniejsze jest pozytywne nastawienie Bycie razem pomaga, wspieranie się..
  8. Mama nie ma racji. Z tym bardzo trudno skończyć. To w pewnym momencie koduje się w psychice i choć jednego dnia jesteś pewna, że to już "ostatni raz" to i tak może wrócić.. Przemyśl to. Powodzenia!
  9. Ale czemu "musisz" pracować tam do końca września? Ta kobieta zdecydowanie źle na Ciebie wpływa. Może jest jakaś możliwość innej, bardziej "odrywającej" od problemów pracy? Do psychologa idź, porozmawiaj. I polecam też jakieś inne zajęcie, rozrywkę po pracy
×