Witam szanownych forumowiczów!
Proszę Was o poradę...
Sprawa wygląda następująco. Dzisiaj umówiłem się z panią psycholog na wizytę za kilka dni i mam pewne obawy. Mianowicie chodzi o to, czy po ciągu wizyt u psychologa zmieni się moje zachowanie, stanę się kimś innym. Teraz mam pewne problemy ze stanami depresyjnymi, niską samooceną, nawiązywaniem kontaktów i relacjami z rodziną.
Z drugiej strony jest moja dziewczyna - która jak mi to często mówi kocha mnie za to kim jestem, za moją nieśmiałość, wrażliwość, czułość, ostrożność i za to, że zawszę chcę, żeby wszystko było dobrze.
Ja ją również bardzo kocham i obawiam się, że po wizytach u psychologa mogę ze spokojnego introwertyka stać się jakimś przemądrzałym, pewnym siebie cwaniakiem, których moja dziewczyna nie cierpi.
Wiem, że to może głupie, ale u podstaw tego tematu leży przykład.
Mianowicie w liceum, mieliśmy pewną koleżankę (zawsze smutna, przygarbiona, z nikim nie rozmawiała) miała ona problemy z nauką, nie cechowała się specjalnie urodą. Po wakacjach nasza koleżanka wróciła zupełnie odmieniona (wizytą u psychologa) - wygadana, wesoła i podrywała kolegów. Wielu kolegów i koleżanek śmiało się z niej. Teraz pytanie, czy ta moja koleżanka zaczęła widzieć świat przez różowe okuraly i jak mocno ten świat był różowszy od tego jaki jest dla niej w rzeczywistości.
Wiem, że każdy ma prawo do szczęścia - moja koleżanka również, ale czy psycholog z niej nie zrobił "kukiełki", która się cieszy kiedy tak w rzeczywistości świat wygląda inaczej. Kiedy to w rzeczywistości moja koleżanka powinna wziąć się za naukę, może poprawić swą urodę, zrobić coś, żeby jej wizerunek zgadzał się z jej wnętrzem.
Boję się, że mogę stać się kimś zupełnie innym, jakimś niepoprawnym optymistą - cieszącym się kiedy nie ma ku temu żadnego powodu. Chcę zawsze widzieć świat i sytuacje taka jaka jest naprawdę, a nie przez "różowe okulary". Nie chcę stać się żadnym cwaniakiem, pewnym siebie i niewrażliwym.
Co sądzicie o moich obawach, mają podstawy?
Dziękuje za zainteresowanie i pozdrawiam.