Skocz do zawartości
Nerwica.com

kate78

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kate78

  1. to właśnie chcę zrobić - uwolnić emocje. szczerze śmieć się i złościć zauważylam że nie potrafię krzyczeć, glos więźnie mi w gardle. Może to dziwne... nie nie tak, dla mnie to dziwne... ale czuję się lżejsza. Dziś mialam ciężki dzień, ale to jakby mało ważne. Liczy się to że zaczynam sobie przypominać. Wspomnienia, których nie było, bo zostały zapomniane. Jak cieszyłam się kiedyś. Boję się uwolnić złość i agresję, bo mam wrażenie, że jeżeli przestanę je kontorlować to wybuchną z siłą tornada. W sobotę wybieram się na pola, będę krzyczeć, jak potrafię najgłośniej, będę plakać i wściekać się. Wiem że to pomoże
  2. Neśka mój problem jest inny, ja nie pamiętam już swoich marzeń. Próbuję przypomnieć sobie kim chcialam być jako dziecko, jakie miałam pragnienia zanim stalam się kukłą. Dlaczego kukłą? Bo uświadomiłam sobie, że tak dalece opanowalam kontrolę emocji, że nie czuję. Radości, gniewu, złości, szczęścia. "Wyletniłam" wszystkie emocje, uznając, że do mojego image najlepiej poasuje spokój i opanowanie. Teraz spokój jest tym o czym marzę, bo czuję przeważnie smutek i lęk. Muszę nauczyć się czuć. Chcę nauczyć nię czuć. Gniew, radość, złość. Ale emocje więżną mi w gardle, gdy chcę się uwolnić mój pancerz się zaciska. Noszę te emocje w sobie, głęboko pod pozorami zrównoważenia. Jeśli uda mi się je wydobyć będę w połowie drogi do wolności. Wierzę w to. Jeśli wystarczająco dobrze wytresujesz siebie, a mnie zajelo to sporo czasu, to odwrocenie tego procesu musi boleć. Czasem ten ból to lęk, czasem depresja czasem nerwica, albo po prostu - ból. Ja swoją tożsamość muszę dopiero odnaleźć.
  3. Neśka mój problem jest inny, ja nie pamiętam już swoich marzeń. Próbuję przypomnieć sobie kim chcialam być jako dziecko, jakie miałam pragnienia zanim stalam się kukłą. Dlaczego kukłą? Bo uświadomiłam sobie, że tak dalece opanowalam kontrolę emocji, że nie czuję. Radości, gniewu, złości, szczęścia. "Wyletniłam" wszystkie emocje, uznając, że do mojego image najlepiej poasuje spokój i opanowanie. Teraz spokój jest tym o czym marzę, bo czuję przeważnie smutek i lęk. Muszę nauczyć się czuć. Chcę nauczyć nię czuć. Gniew, radość, złość. Ale emocje więżną mi w gardle, gdy chcę się uwolnić mój pancerz się zaciska. Noszę te emocje w sobie, głęboko pod pozorami zrównoważenia. Jeśli uda mi się je wydobyć będę w połowie drogi do wolności. Wierzę w to. Jeśli wystarczająco dobrze wytresujesz siebie, a mnie zajelo to sporo czasu, to odwrocenie tego procesu musi boleć. Czasem ten ból to lęk, czasem depresja czasem nerwica, albo po prostu - ból. Ja swoją tożsamość muszę dopiero odnaleźć.
  4. Nie będę pisać o objawach nerwicy. Chcę napisać o tym co się teraz ze mną dzieje. O tym co zaczynam rozumieć, choć na razie nie wiem jeszcze jak to zmienić. Poszłam na terapię, bo zaczęłam się bać. Lęk nie jest najprzyjemniejszym uczuciem. Męczy. Jest nieokreślony, nie boję się niczego i boję się wszystkiego. Nawet jeśli to pokonam, to nie czuję satysfakcji. Co najwyżej moment ulgi i obawę, że znowu wróci. Kiedy leczyłam depresję, nie odczuwałam nic, albo może raczej odczuwałam - pustkę. Było to przerażające i bolesne, jak czarna dziura, która jest we mnie i jednocześnie wsysa mnie do środka. Lęk jest inny. Chyba mniej boli, ale bardziej przeszkadza w życiu. Może dlatego, że wtedy nie chciałam żyć, pragnęłam przestać istnieć, a teraz chcę walczyć o życie. Moje życie. Nawet jeśli mam zaburzoną osobowość, nie znam siebie ani swoich pragnień i przez większość czasu, (poza okresem niemowlęctwa) zajmowałam się dostosowywaniem się do potrzeb otoczenia, będąc opoką, powiernikiem, opiekunką, wsparciem, wojownikiem i ofiarą. Wiem, że sama narzuciłam sobie to jarzmo, przyjęłam je dobrowolnie. Przecież nikt rozsądny nie powinien wymagać od 12-latki, że po śmierci ojca przejmie funkcję głowy rodziny. Ja tak zrobiłam. Z jakiegoś powodu sądziłam, że dam radę. Nie dałam. Tylko, że o tym przekonałam się dziesięć lat później – ciężką depresją, która nie miała, jak wtedy sądziłam, żadnego powodu by się pojawić. Depresja odeszła, ale pojawił się lęk. Chcę być szczera. To najważniejsze, nie okłamywać siebie. Moje pierwsze zadanie domowe, to napisać kim i jaka jestem. Jaka jestem: Odpowiedzialna – choć z ogromną niechęcią. Nie potrafię być spontaniczna (chociaż tak bym chciała) ale zawsze dotrzymuję zobowiązań. Kiedy chciałam popełnić samobójstwo, dokończyłam projekt w pracy, udzieliłam porady prawnej koleżance, przygotowałam obiad. Tak by moja śmierć nie sprawiła kłopotu. Tolerancyjna – jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować niemal każdą postawę, o ile nie wyrządza krzywdy innym, Konformistyczna – jeżeli chodzi o moje potrzeby, raczej zadowalam się małym, byle mieć spokój, Wojownicza – gdy jak mi się wydaje, walczę z krzywdą dotykającą innych, Opiekuńcza –ponieważ przyzwyczaiłam się do myśli, że jestem (czytaj: powinnam być) najsilniejsza, to moim obowiązkiem jest otoczyć opieką słabszych ode mnie, Kim jestem: Oszustką – bo wszystko co napisałam wyżej, to kłamstwo. Bo mam wiele twarzy, ale żadna nie jest moja. Nic co myślą o mnie ludzie którzy mnie znają nie jest do końca prawdą. Niech usprawiedliwi mnie to, że ja sama nie znam prawdy, nie wiem jak wygląda moja twarz. Ta na którą patrzę w lustrze zmienia się w zależności od sytuacji, ale z żadną nie jestem szczególnie związana. Żadną nie jestem i jestem wszystkimi. Nawet ból i strach jest częścią tylko jednej z moich twarzy, inna potrafi doskonale nad nim panować i logicznie rozważać przyczyny i konsekwencje. Czego się boję: Że ktoś mnie zdemaskuje, odkryje, że nie jestem tym kogo udaje, że utracę tę wypracowaną tożsamość i wszyscy zrozumieją, że tak naprawdę mnie nie ma. Ja jako ja nie istnieję. To moje pierwsze przemyślenia, może ulegną jeszcze zmianie. Ale jeśli myśląc o czymś czuję ból, to znaczy, że trafiłam w czuły punkt. A o to właśnie chodzi.
  5. Może i powinien, ale ograniczył się do wypisania recepty. W każdym razie dziś zaczelam terapię indywidualną, wierzę że będzie dobrze
  6. Dla mnie lekarstwem jest sen. Kiedy śpię nie czuję lęku, bólu, pustki. Chcę tylko spać. We śnie świat nie istnieje, nie istnieję ja. Tylko, że musz się obudzić, wstać, funkcjonować. Przez caly dzień czekam na moment kiedy zasnę. Nie mam z tym żadnego problemu. Czasami myśle że jeśli śmierć wydląda jak sen, to nie ma w niej niczego złego. Po prostu rozpływasz się, przestajesz istnieć. Jest tylko ciemność i spokój. A ja tak tęsknię za spokojem.
  7. polecam broniewskiego Kamiński jest świetny, trochę trudno tam się dostać, czasem trzeba poczekać ale na prwdę się opłaca
  8. Jakiś czas temu trafiłam na oddział w Szczecinie Zdrojach, byłam tam trzy tygodnie. Prawdę mówiąc więcej dały mi rozmowy z innymi pacjentami niż z lekarzami. Z psychologiem rozmawiałam raz. Bezczynność doprowadzala mnie do rozpaczy. Mimo wszystko uważam, że ten pobyt był mi potrzebny i w jakimś topniu pomógł. Ale prawdziwą terapię przeszłam na oddziale dziennym. Trwało to pół roku i bolało jak dziabli. Nie do końca pomogło, ale przynajmniej kiedy teraz dopada mnie lęk albo depresja to myślę, że chcę żyć, a nie proszę o śmierć.
  9. Witam Jestem tu po raz pierwszy. Od kilku lat leczę depresję i nerwicę lękową. Wlasciwie odczuwam lęk odkąd pamiętam. Nie są to napady paniki, ale raczej nieokreślonego niepokoju. Jakby miało się wydarzyć coś złego, ale nie wiem co. Nie jest to niczym spowodowane, po prostu przychodzi, utrudnia oddychanie, powoduje, ze drętwieje mi ciało. Biorę leki i egzystuję. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Ale nie czuję radości, ani smutku. Okaleczam się by poczuć cokolwiek poza lękiem. Ostatnio zdiagnozowano u mnie dysocjacyjne zaburzenia osobowości. Czy ktoś wie co to jest, jak sobie z tym poradzić?
×