-
Postów
14 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Lucyferka
-
NIe wiem gdzie umieścić ten temat więc pisze tutaj. Ostatnio zaczełam się zastanawiać, jakt to by był gdzyby było ze mną wszystko ok, chodzi mi o moją psychike. Gdyby nie było tych beznadziejnych myśli (,że może coś się złego stać), gdyby jak to nazwe nie ta bójna wyobraźnia, gdyby nie te natręctwa... Zastanawiam się nad wzorem tatoo i stwierdziłam, ze chyba niema rzeczy która jest tak naprawde dlamnie ważna, która ma jakieś znaczenie... Czy przez to wszystko jestem bez płciowa? Czy gdyby nie to wszystko były by dla mnie rzeczy ważne? A tak co chwilę wszystko się w mej psychice zmienia... Jedyne co mi przychodzi namyśl to wywatułować sobie walke dwóch sił...
-
Niestety w ten weekend niemoge, ale w następny czemu nie
-
kto dziś nie śpi?
-
Wiem, że dziś nie usne, niechce spać niechce snów...
-
U mnie też trzeba chodzić na zajęcia wykłady nie są obowiązkowe, ale ćwiczenia seminaria owszem czasem można mieć jedną nieobecność a czasem usprawiedliwia tylko akt zgonu. Ale to pewnie zależy od kierunku a mój jest bardziej na praktyke niż teorie. Ogólnie to się opierdalam nie umiem się skupić nic nie pomaga a w czwartek dwa trudne egzaminny K****!!!!!! A po głowie chodzą jakieś nierealne wizje, ogólnie jakaś wegetacja uczucie pustki :/
-
mam tysiac myśli na minute nierealnych i jednoczesną pustke w głowie, od 5godzin próbuje przeczytać chciaż notatki
-
Pozostały mi 3 dni do dwóch najgorszych egzaminów No cóż koniec opierdalania sie Tylko jak?
-
Coraz częściej o tym myśle i w coraz większym przekonaniu się utwierdzam, powoli staje się do moją ideą czy częścią mnie. Mam 21lat odkąd pamiętam byłam sama, może to za sprawą mego wyglądu jako dziecko, ale przecież w gimnazjum było już ok a ja dalej nie umiałam się z nikim związać. Nawet jak pozanałam gościa, który się starał omoje względy, był cierpliwy itp. i kiedy wkońcu zostaliśmy razem ja na drugi dzień zerwałam. Potem był jeszcze jeden przelotny związek w wieku 18lat i też trawał dosyć, krótko o ile wogóle nazwc można było to zwiazkiem rozstaliśmy się po 2 miesiącach. Obecnie jestem już 2 lata bez jakichkolwiek zwiazków i zastanawiam się nad przyczyną tego. Jedyne co mi przychodzi do głowy to, to że nie jestem dosyć atrakcyjna, kobieca, że ludzie się mnie boją lub niepasują im moje zamiłowania do adrenaliny. Poznaje gościa piszemy ze sobą dochodzi do dłuższego spotkania i potem wszystko się kończy. Może też ja nie jestem dosyć wylewna w uczuciach, a wszystkich traktuję na równi? Dlatego zastanawiam się i coraz bardziej uświadamiam sobie tą myśł, że poprostu będe prowadzić rozrywkowe życie, będę podróżować bawić się w drogich restauracjach i poprostu będę singlem z wyboru
-
wkurza mnie, że sie opierdalem od 3 dni a za kolejne 3 mam 2 ważne egzaminy :/ i wkurzamnie boląca rozwalona noga
-
Kuba ja mam to samo. W tym momencie całkowity brak chęci i motywacji, siedze opierdalam sie i niepotrafie zacząć czytać a jak czytam to nierozumie i nie usiedze dłużej niż 15min. Aha jeszcze 2 egzaminy :/ Nawet tabsy na koncentracje nie pomagają
-
Jak dlamnie to jest w pewnym sensie kwestia wiary, chociaż kościuł jest za aborcją. Ja ją popieram jeżeli, zagraża życiu kobiety, jest owocem gwałtu. Popieram też jeżeli w ciążę zaszła osoba zbyt młoda na to aby być matką. Albo jeżeli kobieta nie chce tego dziecka, może zaoszczędzić mu cierpień tułania się po domach dziecka itp Ale nasówa się też inna kwestia jeżeli kobieta niechce mieć dziecka to dlaczego niebierze tabletek itp.
-
Teraz jest już inaczej, przeszłam wiele i to minie czegoś nauczyło a może poprostu powstał mur? Jako dziecko można powiedzieć, ze byłam szczęśliwa miałam co chciałam itp, do 6 roku życia byłam jedynaczką. Potem pojawił się brat, ja zaczełam dorastać. Rodzicą się nie sprzeciwiałam nie chciałam krzyków i kłutni, wsumie większość robiłam tak jak oni chcieli. Poszłam do podstawówki gdzie nie byłam lubiana, taka mała szara myszka nawet nauczyciele mnie inaczej traktowali czułam się gorsza, potem gimnazjum czasy buntu: kilka bujek, opuszczone lekcje, niektórzy się mnie bali inni nienawidzili za innosć, a ja czułam się strasznie samotna. Ojciec ciągle gadał, że jestem głąb, że wyląduje w zawodówce i bede sprzątać ulice, chociaż nawet tego nie umiem, i ciągle powtarzał, że jestem gruba. Zaczeły się przygody z alkoholem miałam paru kumpli ale to byli kumple chłopaka nigdy nie miałam. Potem przytyłam ważyłam 65kg przy 155cm i wpadłam w anoreksje chciałąm zrobić ojcu na złość i schudłam ale potem przez pewną osobe która mnie zamykała i kazała wpierdalać przytyłam jojo. Potem koniec gimnazjum czaczeły się wakacje i chęć schudnięcia bo tamten cały czas gadał jaka to ja jestem beznadziejna. Pokłuciłąm się z najlepszym kumplem, potem były narkotyki i odchudzanie schudłam ale jestem uzależniona od słodyczy i szybko nadrobiłam . Tamten gadał, że nawet schudnąć nnie umiem. W między czasie chciałam się pociać, i nałykać tabletek i ogólnie napisałam ze 3 listy. Liceum dalej byłam sama, ale już silniejsza poprostu nie okazywałam emocji, nie angarzowałam się olewałam wiele spraw, nie ruszało mnie co inni mówili o mnie. Ale byłam samotna to co w domu mnie dobijało szkoła i oceny też chciałam się zabić nawet chiałam pogadąc z wychowawczynią odpuściłam i się ciesze Ajak jest teraz po tych wszystkich doświadczeniach, nie ufam ludzą , a koleś który się we mnie zakochał powiedział, że jestem zimna jak kamień, kumpela ( w przyjaźn nie wierze i niufam nikomu) powiedziała że jestem zimną suką, A ja mam przed sobą mór który chce pokonać, chciała bym się wkońcu z kimś zwiazać, przytulić ale niepotrafie, jestem nastawiona na życie w którym dominuje adrenalina, ryzykuje tylko wtedy czuje że żyje . Jak kotś powiedziałwole aby nienawidzili mnie za to kim jestem niż kochali za to kim nie jestem, i miałata osoba racje. Jestem sobą jestem inna mam znajomych bez zangarzowania, mam kolorowe włosy tatuaże i kolczyki
-
hej jestem tu nowa. witam wszystkich co się tu wogóle dzieje?
-
Czy można to uznać za natręctwa? Niewiem ale utrudnia mi to troche życie. Wstaje rano, ścielę łóżko potem odrazu umyć zęby, twarz. Natępnie śniadanie, które zależy od mojego stanu ducha najczęściej musi być łądnie podane na tależyku muszą być sztućce itp. Ubieram się w szafie mam wszystko poukładane elegancko w kosteczke kolorami nie może być inaczej nawet bielizna. Zapakuje rzeczy, które musze zesobą zabrać i już mam buty na nogach musze wychodzić i zajmuje mi to jakieś 15min. W tym czasie chodze po mieszkaniu i tysiące razy sprawdzam czy aby napewno wszystko wyłączone, nawet jak gniastko jest puste a obos ttoi żelazko muse zobaczyć gdzie jest końcówka kabla od niego, kran niby zakręcony ale zawsze musze dokręcić, czy gaz zakręcony, czy napewno okna zamknięte. I tak z 15 kółek po mieszkaniu. I jak stwierdze, ze moge wyjść lecz nigdy nie jestem pewna czy napewno wszystko wyłączyłam i po otwarciu drzwi robie kolejne koło. Przychodzi czas na zamknięcie drzwi, górny zamek 2 razy przekręcam dolny to samo, cztery razy sprawdzam czy drzwi zamknięte, najczęśćiej ten czwarty raz jest wtedy gdy zejdę piętro niżej a potem się wracam. Potem sprawdzam czy napewno wszystko mam w plecaku też jakieś 2-3 razy aby się upewnić, ze mam klucze, portfel i tel. Ogólnie mam problemy aby się skupić na jednej rzeczy, czasem niepamiętam czy coś zrobiłam. Wieczorem przed snem historia się powtarza sprawdzam czy drzwi zamknięte czy wszystko wyłączone tym razem tylko góra 5razy. Czy to jest normalne??