Skocz do zawartości
Nerwica.com

seiya

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia seiya

  1. Feith, właśnie zauważyłam Twój wątek... Wiesz, jakieś 3 lata temu przechodziłam przez coś podobnego. Najpierw anoreksja, potem depresja związana z wycieńczeniem organizmu. Ważyłam 43kg przy 170cm. Z tego da się wyjść!! Po pierwsze psychoterapia. U mnie rodzinna nic nie dała, bo chociaż moje problemy mogły mieć swoje źródło w rodzinie, to najważniejsze było to, że sama nauczyłam się sobie z nimi radzić. Po drugie- Twoja postawa. Nie chcę oceniać Cię po tych paru postach ale bardzo przypominasz mi mnie samą z tamtego okresu. Chciałam wyzdrowieć i wszędzie szukałam pomocy, ale mimo wszystko nadal cała moja energia była w pewien sposób nastawiona na kontrolę tego co jem, ile, kiedy. Nie zaczniesz od razu jeść normalnie, to przyjdzie z czasem, bardzo powoli. Ale staraj się! I jeszcze coś- wyjdź do ludzi, spędzaj jak najwięcej czasu ze znajomymi, odśwież stare kontakty, znajdź sobie jakieś szalone hobby, zrób coś na co zawsze miałaś ochotę- takie rzeczy pomagają zapomnieć, odciągnąć uwagę od jedzenia, stracić nad tym kontrolę- brzmi absurdalnie ale tego właśnie potrzebujesz! Trzymam za Ciebie kciuki, pamiętaj- można z tego wyjść !
  2. Biorę stimuloton od 4 dni, przez pierwszy tydzień po pół tabletki, potem po całej. Czy Wy też mieliście derealizację? Matrix? I taki kompletny brak uczuć, obojętność?
  3. Chciałam się przywitać... Seiya, lat 22 studentka. 4 lata temu miałam depresję wywołaną wycieńczeniem organizmu i anoreksją. Wyszłam z anoreksji- wyszłam z depresji. Zajęło mi to około 1,5 roku terapii w tym tylko 7 miesięcy na antydepresantach. Do niedawna ten smutek i bezsilność wydawały mi się totalną abstrakcją, o sobie w tamtym czasie myślałam jak o kompletnie obcej kobiecie, tak daleko byłam od tego wszystkiego, że sama nie byłam w stanie uwierzyć w to, że było ze mną tak źle... I teraz wszystko wróciło. Ale tym razem jest inaczej, mniej smutku więcej zdenerwowania, wewnętrznego niepokoju, braku wiary w siebie i wyrzutów sumienia, nawet o najmniejsze rzeczy. Mam wrażenie, że zawaliłam wszystko tak bardzo, że to koniec, że nic już nie ma sensu. Wyolbrzymiam najmniejsze potknięcia, o większych nie jestem w stanie myśleć, tak bardzo mnie przerażają. Czuję się okropnie samotna chociaż mam fantastycznych przyjaciół i kochającą rodzinę, która już raz mi pomagała i była ze mną przez cały czas. Po pierwszym całym przepłakanym dniu pobiegłam do psychiatry, już wiedziałam, że to nie jest "chwilowe". Przed tym psychiatrą nie umiem się do końca otworzyć, cały czas porównuję go do poprzedniego, który niestety w tym momencie jest dla mnie niedostępny, mieszkam na drugim końcu kraju. Mam nadzieję, że to tylko takie pierwsze wrażenie. Rozpisałam się...mam nadzieję, że komuś udało się przez to przebrnąć Pozdrawiam
×