witam...
od roku jestem w kimś nieszczęśliwie zakochany, nie radząc sobie z emocjami zacząłem pisać, oto próbka, proszę o ocenę:
Jesteś... Nielogicznie piękna. Tylko istota o ilorazie inteligencji równym liczbie gwiazd na niebie, o rozumie nieskończonym niczym nieskończona jest pustka w kosmosie i umyśle swą szybkością dorównującą szybkości światła, zdolna byłaby pojąć dlaczego czemuś tak niewinnemu... Dano zaproszenie w tak winne miejsce... Zostaw wszystko, zostaw kolegów, zostaw koleżanki i nie obracając się nawet za nimi odleć stąd razem z białymi gołębiami...
W dniu w którym leśne symfonie ptasich gardeł zamilkną, a następnie rozbrzmią od tyłu, w dniu w którym deszcz zawiśnie w powietrzu, a następnie kałuże zaczną "padać" do góry, w dniu, w którym wszystko się zatrzyma, a następnie zacznie cofać się do Wielkiego Wybuchu, nas dwojga będzie biec już z oddali ku sobie przedzierając się przez anonimowy tłum idących wspak ludzi... I zanim zdążymy całkowicie dać upust naszej tęsknocie, zanim zdążymy do końca wymienić się ciepłem swoich ciał, zanim, zanim... Wszystko znów na moment przystanie, by chwilę potem nasze łzy zgubione wcześniej w biegu zaczęły z powrotem wpływać nam do oczu, a słowa "kocham Cię" zamknięte zostały w mych ustach...
Dziś popołudniu, gdy zaczepiłem Cię wracającą ze szkoły, szeptem do ucha, w tajemnicy przed wszystkimi, opowiedziałem Ci szybko o pewnym miejscu na peryferiach wielkiego miasta i o rosnącym tam stuletnim drzewie, które jako ostatnie próbuje oddychać resztkami czystego powietrza... Teraz w nocy, kiedy wszyscy już śpią, Ty wymykasz się z domu, a ja już czekam na Ciebie na dole, by za rękę, z palcem na ustach zaprowadzić Cię w to miejsce... Z Twoją głową na moim ramieniu, oparci o niego plecami i wpatrzeni tak w rozświetloną panoramę, będziemy czuć jedynie jak nasze serca z uderzenia na uderzenie spowalniają swój bieg, doganiając siebie nawzajem i synchronizując w jedno bicie... "Jak dobrze"... Lecz kiedy czerwień wschodu zacznie dotykać nas po stopach, wspólny rytm znów zostanie zaburzony, bo w naszych domach nie mogą się dowiedzieć - jeszcze potrzymam tylko Twoją dłoń, jeszcze otrę się swoimi palcami o Twoje palce, jeszcze popatrzę na Twoją twarz... Nim zniknie ona w półmroku...
Chcę bawić się z Tobą i z naszymi przyszłymi pociechami w głośną ciuchcię po całym domu, gdzie ja będę dającą znak do odjazdu lokomotywą, Ty będziesz siedzącą mi na plecach i machającą chorągiewką pasażerką, a wesoła gromadka naszych dzieci będzie robiła za wagoniki: "pif! pif!"... Potem, gdy od "stacji sypialnia" dojedziemy już wreszcie do "stacji duży pokój", posadzę Was na jednej kanapie, zatrę ręce i zacznę udawać różne zwierzątka, chodząc tak dookoła z zostawioną z tyłu pupą i obierając banana, gdzie Wy krzykniecie jednocześnie "goryl!", a ja rzucę się na Was i pożrę chyba wszystkich ze szczęścia...