Skocz do zawartości
Nerwica.com

samiec alpha

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez samiec alpha

  1. w ciągu ostatnich kilku tygodni miałem już dwa razy ten napad lęków (natłok myśli, kołatanie serca, niepokój, że ktoś mnie podgląda itd.)... biorę rispolept od pół roku, a mimo to dalej coś ze mną nie tak... w poniedziałek idę do psychiatry, już się umówiłem, zobaczymy co On powie, bo szczerze mówiąc mam już tego dość...
  2. np. jak idę ulicą to mam wrażenie, że wszyscy ludzie się na mnie patrzą, wszyscy zerkają na mnie, z samochodu, z okien, piesi, spuszczam wtedy głowę w dół i czym prędzej chcę znaleźć się w końcu w domu, wręcz biegnę do niego... z tego powodu nie wychodzę praktycznie z domu, w ogóle boję się z niego wyjść, mam lęki przed pójściem samemu na miasto, nie robiłem tego od pół roku...
  3. witam. w skrócie opisze co mi dolega. prócz objawów typowych dla schizofrenii, raz na 2-3 tygodnie (kiedyś praktycznie codziennie) miewam też atak, który dopada mnie zawsze wieczorem i polega na tym, że: a) mam natłok myśli i napad lęków, boję się, że zwariuję, że trafię do szpitala psychiatrycznego, że postradam zmysły, raz w takim stanie chciałem nawet napisać testament, bo myślałem, że to już koniec b) gwałtowny skok ciśnienia, czuję jak krew napływa mi do nosa, jak pulsuje mi gałka oczna, jak kołata serce c) mam wrażenie, że jestem obserwowany, wyglądam przez okno, czy nikt mnie nie podgląda, odczuwam niepokój mój lekarz mówi mi, że to schizofrenia, biorę więc rispolept od pół roku, lecz wczoraj wieczorem znowu miałem napad i teraz mam wątpliwości, czy mój lekarz czasem nie popełnił gdzieś błędu i źle postawił mi diagnozę, bo już pół roku biorę leki, a dalej raz na kilka tygodni mam napady?
  4. problem polega na tym, że ogarnął mnie jakiś MEGA LEŃ, k.o.m.p.l.e.t.n.i.e. nic mi się nie chce - nie chce mi się wychodzić z domu, czy to na piwo z bratem, czy samochodem gdzieś z rodziną, w samym domu też nie mam na nic ochoty, przestał mnie bawić komputer, znudziła się telewizja... cały dzień leżę i nic nie robię, a zdanie "nie chcę mi się" stało się moim drugim imieniem... niedawno zdiagnozowałem też u siebie fobię społeczną i nie ulega wątpliwości, że powinienem się leczyć, problem tylko w tym, że właśnie mi się NIE CHCE chodzić do psychologa, nie chce mi się stawiać u niego regularnie co dwa-trzy tygodnie, spowiadać całe 60 minut i tak przez kilka lat, nie chce mi się, nic na to nie poradzę, a z drugiej strony chcę być zdrowy... czuję się jak emeryt, niczego mi się nie chce, a mam zaledwie 24 lata, co mi jest, przeraża mnie to i nie wiem jak mam sobie pomóc?
  5. chodzi o to, że mam strasznie zaniżoną pewność siebie, wystarczy, że na ulicy ktoś coś powie na mój temat, pokaże coś w moją stronę, a ja od razu chcę uciekać do domu i wypłakać się w poduchę... i teraz pytanie jak bardzo psycholog jest wstanie mi pomoc, by zwiększyć moją samoocenę, bo szczerze mówiąc mam wątpliwości, czy jest sens tracić czas i pieniądze na psychoterapie, by na końcu uzyskać zaledwie lekką poprawę... co psycholog siedząc na przeciwko mnie może mi takiego powiedzieć, bym wyszedł od niego z głową uniesioną do góry, odporny na zaczepki i krytykę, bo ja tego nie rozumiem...? byłem już na trzech wizytach razem daje to 3 godziny i nie czuję się nawet odrobinę lepiej... chcę mieć jaja twarde jak orzechy, chcę być prawdziwym mężczyzną, a nie kobietą, chcę przyjmować na klatę krytykę, czy psycholog jest wstanie mi to dać...?
  6. witam... od roku jestem w kimś nieszczęśliwie zakochany, nie radząc sobie z emocjami zacząłem pisać, oto próbka, proszę o ocenę: Jesteś... Nielogicznie piękna. Tylko istota o ilorazie inteligencji równym liczbie gwiazd na niebie, o rozumie nieskończonym niczym nieskończona jest pustka w kosmosie i umyśle swą szybkością dorównującą szybkości światła, zdolna byłaby pojąć dlaczego czemuś tak niewinnemu... Dano zaproszenie w tak winne miejsce... Zostaw wszystko, zostaw kolegów, zostaw koleżanki i nie obracając się nawet za nimi odleć stąd razem z białymi gołębiami... W dniu w którym leśne symfonie ptasich gardeł zamilkną, a następnie rozbrzmią od tyłu, w dniu w którym deszcz zawiśnie w powietrzu, a następnie kałuże zaczną "padać" do góry, w dniu, w którym wszystko się zatrzyma, a następnie zacznie cofać się do Wielkiego Wybuchu, nas dwojga będzie biec już z oddali ku sobie przedzierając się przez anonimowy tłum idących wspak ludzi... I zanim zdążymy całkowicie dać upust naszej tęsknocie, zanim zdążymy do końca wymienić się ciepłem swoich ciał, zanim, zanim... Wszystko znów na moment przystanie, by chwilę potem nasze łzy zgubione wcześniej w biegu zaczęły z powrotem wpływać nam do oczu, a słowa "kocham Cię" zamknięte zostały w mych ustach... Dziś popołudniu, gdy zaczepiłem Cię wracającą ze szkoły, szeptem do ucha, w tajemnicy przed wszystkimi, opowiedziałem Ci szybko o pewnym miejscu na peryferiach wielkiego miasta i o rosnącym tam stuletnim drzewie, które jako ostatnie próbuje oddychać resztkami czystego powietrza... Teraz w nocy, kiedy wszyscy już śpią, Ty wymykasz się z domu, a ja już czekam na Ciebie na dole, by za rękę, z palcem na ustach zaprowadzić Cię w to miejsce... Z Twoją głową na moim ramieniu, oparci o niego plecami i wpatrzeni tak w rozświetloną panoramę, będziemy czuć jedynie jak nasze serca z uderzenia na uderzenie spowalniają swój bieg, doganiając siebie nawzajem i synchronizując w jedno bicie... "Jak dobrze"... Lecz kiedy czerwień wschodu zacznie dotykać nas po stopach, wspólny rytm znów zostanie zaburzony, bo w naszych domach nie mogą się dowiedzieć - jeszcze potrzymam tylko Twoją dłoń, jeszcze otrę się swoimi palcami o Twoje palce, jeszcze popatrzę na Twoją twarz... Nim zniknie ona w półmroku... Chcę bawić się z Tobą i z naszymi przyszłymi pociechami w głośną ciuchcię po całym domu, gdzie ja będę dającą znak do odjazdu lokomotywą, Ty będziesz siedzącą mi na plecach i machającą chorągiewką pasażerką, a wesoła gromadka naszych dzieci będzie robiła za wagoniki: "pif! pif!"... Potem, gdy od "stacji sypialnia" dojedziemy już wreszcie do "stacji duży pokój", posadzę Was na jednej kanapie, zatrę ręce i zacznę udawać różne zwierzątka, chodząc tak dookoła z zostawioną z tyłu pupą i obierając banana, gdzie Wy krzykniecie jednocześnie "goryl!", a ja rzucę się na Was i pożrę chyba wszystkich ze szczęścia...
  7. samiec alpha

    wypłukiwanie leków

    czy to prawda, że duże ilości płynów wypłukują połknięte wcześniej leki - wiem, wiem, że tyczy się to kawy, ale co z na przykład ze zwykłą wodą, czy jeśli wypijam jej dziennie duże ilości (około 1,5-2 litry) to czy wypłukuję tym samym leki zażyte rano?
×