Skocz do zawartości
Nerwica.com

vice versa

Użytkownik
  • Postów

    147
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez vice versa

  1. Arasha,

     

    też biorę benzodiazepiny, oczywiście z przerwami, bo boję się uzależnienia. Jak jest lepiej to schodzę z dawki nawet do zera. Potem "doraźnie" do ustąpienia objawów- tak do miesiąca. Ostatnio miałam brać Zomiren 2 x dziennie przez 3 miesiące, więc spasowałam po 2.

    Do tego od wielu lat leki przeciwdepresyjne, przeciwlękowe i przeciwpsychotyczne- Obecnie biorę Zomiren, Faxolet i Risperidon. Lęki i tak powracają.

     

    Laura1234,

     

    niestety na terapii nigdy nie byłam. Teraz zastanawiam się czy bez niej dam sobie w ogóle radę. Pociesza mnie tylko myśl, że za 2 miesiące mam zgłosić się do szpitala- liczę, że tam mi pomogą.

  2. Ale nie bardzo przejmuję się tym, co inni o mnie myślą, a raczej myślę o tym, żeby jak najszybciej mi przeszło :mrgreen:

     

    Dziękuj Bogu, że możesz sobie czymś doraźnie pomóc i Twój lęk przechodzi. Mój jak chwyci to mimo zażywania leków trzyma dobre kilka/kilkanaście dni. I nic mnie wtedy nie jest w stanie przekonać, że czarne jest czarne, a białe jest białe- bo moja głowa wie i tak swoje :bezradny: .

  3. Arasha,

     

    czy ktoś wie o Twoich lękach? Czy to po Tobie widać? To, że nadal studiujesz, świadczy o tym, że jesteś silna, że walczysz i się nie poddajesz!

     

    Ja kiedyś chyba też byłam silniejsza, bo na zewnątrz potrafiłam ukrywać swoje paniczne lęki. Teraz niestety je widać i dlatego w nowej pracy otwarcie o nich powiedziałam. Nie znalazłam zrozumienia i zbagatelizowano mój problem.

     

    Teraz nie wiem co lepsze- mówić o chorobie czy cierpieć w ukryciu?

  4. Arasha,

     

    na pewno pisałaś to innym wątku, ale jestem ciekawa jak funkcjonują osoby z lękami. Czy tak jak ja się wycofują z życia? Czy może stawiają czoło wszelkim przeciwnościom?

    Ja po prostu uciekam... Z poprzedniej pracy w chwili paniki zrezygnowałam, myślałam że przez 8 miesięcy "nicnierobienia" doszłam do siebie. Znalazłam kolejną i popracowałam niecały rok i znów ZONK- strach, lęk i panika. I jedyna myśl- zwolnić się, uciec- tylko potem jak i z czego żyć???

     

    Zerwałam wszystkie kontakty towarzyskie, kilkuletnie nieodbieranie telefonu i nieotwieranie drzwi mieszkania zaowocowały zniechęceniem do mnie przyjaciół i nawet znajomych. Jestem sama ze swoim lękiem i jest mi z nim coraz trudniej.

  5. Niestety nawroty przychodzą ze zdwojona siłą i z reguły wtedy, gdy do kolejnej wizyty daleko (teraz mam na koniec września). Nie potrafię sobie ze sobą poradzić, myśli i lęki są najsilniejsze...

     

    nie możesz jakoś przyspieszyć tej wizyty, to przecież szmat czasu.

     

    Niestety lekarka właśnie wyjechała na urlop :(. Jak dotrwam, może uda mi się dostać do niej na początku września, ale podejrzewam, że wcześniej zwolnię się z pracy.

     

    Wiem, że mój wątek nie jest ciekawy. Inni lękowcy mają konkretnie ukierunkowane lęki, a ja się niestety boję życia i wszystkiego co z nim związane.

     

    No, ja Ci dziękuję za takie ukierunkowanie, co to z domu przez nie wyjść nie można ... :bezradny: A tak poważnie, każdy ma lęki jakie ma i nie ma się co licytować, które lepsze. Wszystkie dają w kość !!!

     

    Nie, nie chodziło mi o licytowanie, które lęki są bardziej dotkliwe. Po prostu wydaje mi się, że lęki skonkretyzowane łatwiej jest leczyć. U mnie nigdy nie zgadnę, co mi się w głowie włączy- choć wszystko toczy się przy panicznym lęku popełnienia przeze mnie błędu. Przez to nie potrafię podjąć decyzji ani wykonać najprostszej rzeczy. Nawet głupie zaadresowanie koperty sprawia mi kłopot bo: mogę włożyć do niej nie to pismo i dostanie je ktoś inny - dalej się otwiera furtka katastroficznych myśli związanych z np. ochroną danych osobowych, które przez mój błąd trafią w niepowołane ręce, następstwem czego jest moja odpowiedzialność prawna, utrata pracy i środków do życia.

    Ten przykład działa też w drugą stronę- dziś nie daję rady wysłać pisma, więc może jutro będzie lepiej i uda mi się to zrobić. Ale włącza mi się głowa, która mówi, że uciekną terminy i pismo nie będzie miało mocy prawnej, przez co zakład pracy poniesie konsekwencje prawne, za które ja odpowiem-zwolnią mnie i nie będę miała za co żyć. To najprostszy przykład mojego lęku, a niestety mam ich setki.

     

    Dla niektórych może być to śmieszne, niestety dla mnie jest porażające.

     

    Arasha, czy Ty przy swoim zaburzeniu możesz pracować?

    I dziękuję Ci, że zainteresowałaś się moim wątkiem.

  6. a ja uważam, że jak w porę nie wybierzecie się do psychiatry i nie dobierzecie leków, czy nie pójdziecie n psychoterapię kończy to się często pobytem w szpitalu, bo czeka się aż to minie a robi się coraz gorzej a potem jest już dno

     

    Leczę się od 7 czy 8 lat z różnym skutkiem. Są okresy dobrej passy i niestety mimo brania leków są również nawroty choroby. Niestety nawroty przychodzą ze zdwojona siłą i z reguły wtedy, gdy do kolejnej wizyty daleko (teraz mam na koniec września). Nie potrafię sobie ze sobą poradzić, myśli i lęki są najsilniejsze...

     

    Wiem, że mój wątek nie jest ciekawy. Inni lękowcy mają konkretnie ukierunkowane lęki, a ja się niestety boję życia i wszystkiego co z nim związane.

  7. Od kilku dni mam kolejny atak strasznego lęku i irracjonalnego strachu. Trzęsę się, serce mi wali, nie mogę spać, mam mrowienie w kończynach, leże i patrzę w sufit jak w depresji. Ostatnio taki atak miałam w styczniu tego roku. Od kilku lat leczę się psychiatrycznie. Obecnie zażywam: rano i wieczorem zomiren 0,5 natomiast wieczorem risperidon oraz 2* 0,75 faxolet. Jakiś miesiąc temu zwiększono mi dawkę faxoletu z 0,75 na 2* 0,75.

    Teraz może ktoś zainteresowany tematem zapyta: czego się tak boję? Najbardziej boję się, że zrobię coś źle, że zostanę bez środków do życia, że stanie się coś złego... Boję się odebrać telefon, bo może będzie jakaś zła wiadomość, boję się listonosza, że dostanę jakiś list. Wszystko sprawdzam po kilkanaście razy, w pracy nie potrafię podjąć żadnej decyzji, bo może będzie błędna, boję się cokolwiek zrobić, bo przecież mogę się pomylić. Jeśli już coś zrobię, to proszę co najmniej 2 osoby o sprawdzenie, po czym znów sprawdzam i tak tworzę błędne koło. Jestem całkowicie nieefektywna w pracy, co może wiązać się ze zwolnieniem mnie i pozbawieniem środków do życia. I tak właśnie lęk napędza kolejny lęk. Już nie daję sobie rady. W takich chwilach, coraz częściej w głowie pojawia mi się myśl, by ze sobą skończyć- przecież i tak zmarnowałam sobie życie- nie mam rodziny, dzieci, przyjaciół, znajomych.

    Myślałam, że już poradziłam sobie z tym lękiem- były dobre, normalne dni, aż tu nagle znów wybuchło... Czy tak już będzie zawsze?

  8. witaj terka. Owszem cały czas jeżdże samochodem a leki zażywam juz 8 miesięcy. Cóż... zdaje mi się, że przyzwyczaiłam się do siebie po lekach i wiem, ze mam inne reakcje niż kiedyś bez nich. Jeżdże więc jakby ostrożniej, hamuję wcześniej zanim podjadę do samego skrzyżowania czy innego autka, jeżdże wolniej. Na szczeście nie spowodowałam zadnej kolizji, choc na początku kilka razy niewiele brakowało.

     

    A co z moją chorobą? Czuję się zaleczona, by nie powiedzieć, że zdrowa, jednak nadal zazywam leki. Zapewne niedługo zacznę z nich schodzić.

    A dobrego samopoczucia, takiego jak moje, Tobie i wszystkim tutaj zyczę.

  9. Ło matko... a on sugerował zwiększenie leku. Dobrze, ze nie wyraziłam na to zgody. Czuję się pozytywnie, nie wracają dawne stany ani lękowe ani depresyjne. Obawaim się tylko efektów po odstawieniu leków i nawrotu choroby :(.

  10. Biorę 4 miesiąc lexapro. Czuję się bardzo dobrze, choc miewam co jakis czas delikatne doły i telepawki. Chyba lepszy w tym przypadku był dla mnie Zoloft. Gdy powiedziałam o tym lekarzowi, chciał mi zwiększyc dawke lexapro- niestety z obawy przed trudnym późniejszym wychodzeniem z leku, nie zgodziłam sie na to.

    Masa ciała podobnie jak po Zolofcie- mam wrażenie, ze wzrasta około 1 kg na miesiąc- niby to nieduzo, ale dla mnie to jest stresujące.

  11. Mnie Zoloft bardzo pomógł. Prowadził mnie dzień po dniu do coraz wiekszej równowagi. Oczywiście, po pierwszej tabletce (a brałam ja na noc) dostałam przeogromnego kołatania serca, biegunki, ataków goraca. Z perspektywy czasu, myslę, ze było to powodem nakręcana się na skutki uboczne farmakoterapii. Przeczytałam wczesniej całą ulotkę i sama chyba podswiadomie wywoływałam u siebie wszystkie niepożądane objawy.

    Po około 10 dniach zaczęło być znośnie, po 2-3 tygodniach juz cudownie i lekko, czego Wam wszystkim życze.

     

    Dodam, że od 6 miesięcy do teraz jestem na lekach. Czuję się bardzo dobrze i tylko obawiam się, ze po odstawieniu leków lęki i depresja powrócą :(.

  12. Ja na początku zażywając zoloft tez chudłam. Ale tylko na początku. Po 4-5 miesiącach niestety zauważyłam, że tyję. Lekarz zmienił mi lek na lexapro i przez pierwszy miesiąc może ciut schudłam, bo bardzo sie katowałam. Teraz, po dwóch miesiącach lexapro znów robię się okrąglejsza.

     

    Stąd moje pytanie: prosze o odpowiedz osoby zażywające leki powyzej 5 miesięcy- które nadal tracą wage, bądź stoi ona w miejscu, jaki lek działa takie cuda???

  13. Kochana, kilka lat się męczyłam sama z nerwicą lękową i natręctw. Bywało źle, ale sie poprawiało. Raz, drugi, trzeci, piąty... Za któryms razem miałam taki atak, ze myslałam ze zwariowałam. Nie panowałam nad sobą, płakałam, nie spałam, trzęsłam się, miałam kołatanie serca, dretwienie konczyn i wiele innych objawów somatycznych. Trwało to około dwóch tygodni- zaczełam wygladac jak cien. I wtedy zdecydowałam sie na wizyte u psychiatry i farmakoterapię. A teraz- cóż rzec- jest naprawde dobrze, usmiecham się i widze swiat w kolorowych barwach.

    Radze leczyc sie a nie samemu wpędzac sie w większą chorobę.

  14. ja w środę skoncze pierwsze opakowanie lexapro. Czuję sie znakomicie, ale znakomicie czułam się juz po kuracji zoloftem. Zastanawiam sie nad powrotem do zoloftu, bo lexapro miał mi pomóc w zgubieniu kilku kg. Niestety tylko mój upór i radykalna dieta pomogły zrzucic tych kilka kg. Nie sądze by stało sie przy pomocy lexapro.

     

    Ogólnie lek oceniam jako bardzo dobry!

  15. Rzeczywiście po zmianie leku nie chce mi się jeść. Na początku brania zoloftu tez tak było. Powoli waga spada, choć w obwodach na razie nie ma żadnej różnicy. Może sposób na mnie, to co dwa miesiące zmiana leku? Tylko czy to aby nie jest nieobojętne dla organizmu?

     

    [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:39 pm ]

    Co do cellulitu, postanowiłam zakupic sobie detox bądź fisio diur, taki odtruwacz dla organizmu. Tak jak ktoś wczesniej napisał, zapewne mam zatrzymanie płynów w organizmie, bo robie się jakaś "rozlazła". Mam nadzieje, ze moje starania przyniosą widoczny efekt.

×