Niestety rozmowa nie odnosi zadnego skutku, wiele wiele razy próbowałem, bezskutecznie. Druga strona mi ufa, ale boi sie być blisko, na tyle ile ja bym chciał. Też odnoszę wrażenie, że mnie olewa, ale to wynika z dystansu, który ma, by czuć się bezpiecznie. Tu nie chodzi o zaufanie, które ma tylko o lęk. Narazie nic nie dostaje w zamian, pare miłych chwil. Dlatego pytam czy to sie da wyleczyć czy osoba dotknięta tym lękiem na zawsze będzie mieć problemy z funkcjonowaniem w związku?