Ogólnie masz rację, ale nie zgadzam się z tobą w pełni.
Stres i nerwica nie są bezpośrednią przyczyną zawałów i udarów, ale nie jest prawdą, że osoby znajdujące się w przewlekłym stresie często prowadzą "niezdrowy" tryb życia. Nie chodzi tutaj także o złość, chyba że złość tłumioną, która nie zostaje rozładowana.
Chodzi mi jak to określam o stan somatyczny organizmu (i poszczególnych organów). Na skutek stresu, strachu i przepracowania może dojść - i uważam, że to stało się w moim przypadku - do takiego przeciążenia niektórych organów - w moim przypadku oczu, że organizm somatycznie nie dawał rady przywrócić ich do stanu równowagi i nastąpiło ich trwałe osłabienie, oszkodzenie a przynajmniej zmiana w funkcjonowaniu.
Przypominam sobie takie przykład: jakieś 2 lata temu w "Faktach" na TVNie był materiał o trzydziestolatku (Polaku) - pracowniku dużej firmy (czy korporacji). Był on wysportowany (pływał na kajakach), zdrowy i radosny, miał dziewczynę. W firmie był ważnym członkiem zespołu, był odpowiedzialny za wynik. W firmie wynikła taka sytuacja, że w ostatnim czasie musiał pracować coraz więcej, pod większą odpowiedzialnością, pod presją czasu i wyników. Tak się przepracował, przeciążył i był w takim stresie, że pod wpływem tego dostał nagle udaru (czy wylewu - nie pamiętam) i teraz jeździ na wózku. Przypominam sobie słowa, które padły w tym materiale, w tym stylu: "...pod względem fizjologicznym, psychicznym i somatycznym nastąpiło przekroczenie granic funkcjonowania organizmu i jego narządów...".