Witam Was!
Moje życie zaczyna przypominać obraz po wojnie... Moja wojna, moje życie, mój teatr nagle rozpadły się..
Szkoda, że ja się nie rozpadłam wiele lat temu... Teraz wiem,że przez wiele lat nie dopuszczałam do swojej swiadomości, że trawi mnie depresja! Mnie??? Przecież,ja zawsze daję rade, no bo kto jak nie ja??? Tyle razy zaczynałam od nowa, zaczynałam"swoje nowe życie" po kolejnym kryzysie... Kolejny zakręt w życiu, ale dam rade! Bo kto jak nie ja?? Tylko trzeba dać rade.... aż ne dałam...
Katastrofa, ból, lęk i brak nadzieji... I nagle nie mam siły wstać z łóżka, lęk aby odebrać telefon, otworzyć drzwi, to minie jak zawsze... tydzie lub dwa i wezmę się w garść! Zawsze tak było... ale teraz jest już inaczej... Depresja, depresja, depresja, a ja słyszę :) WEŻ SIE W GARSC! DASZ RADĘ! JESTES SILNA! Nigdy w życiu, żadne słowa nie były tak irytujące. Przez 3 miesiące nie wychodziłam z domu, nie jadłam, nie piłam, 2 razy chciałam odejść... Jak to się stało nie wiem? Tyle oxazepanów powaliłoby 2 mężczyzn, a ja przespałam 3 dni... za misiąc kolejny dół i rozpacz nie do opanowania, po co w tym wypadku przeżyłam? Oddamm życie, jeżeli ktoś tylko chce... Nic mnie wtedy nie obchodziło, córka, matka, brat i On... Bo najtrudniej zrozumieć tą chorobę, a najtrudniej chcie być zrozumianym w tej chorobie... Może zbyt dużo chciałam?