Skocz do zawartości
Nerwica.com

Konrad!

Użytkownik
  • Postów

    53
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Konrad!

  1. To i ja wtrącę swoje 5 groszy.. Macie rację, mówiąc, że podczas ataku za bardzo nie da się myśleć, a tym bardziej koncentrować na tym czy opierać się o ścianę czy przebiec wkoło domu :) Ja mam już kilka mniejszych i większych ataków za sobą i na podstawie tego co zaobserwowałem mogę stwierdzić, że: 1) NIE POMAGA wyrzucanie agresji (ja próbowałem podczas lekkiego ataku zrobić to na worku bokserskim). Efekt - atak się wzmocnił. 2) NIE POMAGA wkurzanie się na nerwicę i mówienie sobie "no dawaj cholero, pokaż na co cię stać". Efekt - do burzy w głowie doszło jeszcze drętwienie rąk. 3) POMAGA obiektywne spojrzenie na atak. Myślenie o tym, że strach jest wyolbrzymiony w mojej głowie i że fizycznie tak naprawdę nic mi się nie stanie. 4) POMAGA myślenie o tym, że atak jest czymś co działo się już kilka razy i tak samo jak wcześniej przejdzie. Po prostu wzięcie go na chłodno i potraktowanie jako coś naturalnego co po prostu trzeba przeczekać. 5) POMAGA spokojne spacerowanie, spokojne oddychanie. [ Dodano: Nie Kwi 09, 2006 6:13 pm ] 6) POMAGA przeżucie gumy miętowej :) 7) POMAGA wzięcie tabletek uspokajających (natychmiastowo - zapewne to tzw. efekt placebo)
  2. Po pierwsze, to wszystko jeszcze przed Tobą. Masz 18 lat i masę czasu na to żeby popracować nad sobą i swoimi kontaktami z ludźmi. Po drugie, myślę, że Twój opór jest jak w każdej nerwicy błędnym kołem. To znaczy chciałbyś kogoś poznać, ale myślisz sobie, że skoro prawie nikogo nie znasz, to trzeba się bardzo starać żeby dobrze wypaść. Jeśli się bardzo starasz, to zjada Cię panika i nie wychodzi. Koło się zamyka. Psychoterapia mogłaby pomóc przerwać to błędno koło i wszystko powoli odkręcić. Po trzecie jeśli chcesz to możesz do mnie napisać, chętnie pogadam. Nie oferuję co prawda przyjaźni, ale kumpli nigdy przecież za wielu :) Oceniać Cię na pewno nie będę.. możesz być nudny, gburowaty, zdenerwowany, spanikowany.. mi to ryba, wiem co to nerwica :) Mój mail - will7pm@wp.pl Konrad
  3. Warto jeszcze dodać, że podczas takiego stanu, w ktorym jestesmy nadal calkowicie swiadomi i kierujemy swoimi myslalmi, nasz mozg pracuje na falach alfa - czyli bardzo bliskich stanowi snu. Dla mnie wrecz zaskakujace jest to, ze nawet po 5 minutowym lezeniu na plackach i rozluznaniu miesni, czlowiek wstaje i czuje sie jak po calej nocy dobrego snu. To tak jakby mozg zupelnie nie zwracal uwagi na czas jaki uplynal a jedynie koncentrowal sie na samym fakcie wypoczynku.
  4. Powiem może nieładnie, ale celowo dosadnie - jeśli masz takie podejście, to nic Ci nie pomoże. Żeby wyjść z nerwicy musisz nauczyć się przede wszystkim systematyczności, motywacji i konsekwencji. Bez tego możesz najwyżej brak leki, bo nic innego nie wyjdzie. Trening Shultza przynosi minimalne efekty już po kilku próbach. Jednak aby wyjść dzięki niemu z nerwicy potrzeba miesięcy systematycznej pracy i gotowości na znoszenie porażek - czyli jeszcze raz MOTYWACJA I KONSEKWENCJA w działaniu. Jeśli weźmiesz to pod uwagę, to sobie poradzisz.
  5. Konrad!

    Książki

    Dużo rozmawiamy tutaj o efektach nerwicy i łagodzeniu jej objawów a mało skupiamy się na tym co najbardziej istotne - na jej przyczynach, na źródle naszych problemów. Dlatego postanowiłem wrzucić tutaj fragment książki Wayna W. Dyera, czołowego psychiatry amerykańskiego, który porusza tematy osobowości nerwicowej i wskazuje zachowania sprzyjające pogłębianiu się patologii. Mi osobiście pomaga czytanie jego słów, pomyślałem że również Wam może się to okazać pomocne. Wybór samopoczucia Uczucia nie są emocjami, które są niezależne od Twojej woli. Uczucia to reakcje, na które ty sam się decydujesz. Jeśli kontrolujesz swoje emocje, to nie musisz wybierać rekacji, które ci szkodzą. Gdy już nauczysz się, że możesz odczuwać to co zechcesz, będziesz na prostej drodze do "inteligencji" - drodzie, która nie ma fałszywych skrótów prowadzących do załamań nerwowych. Będzie to nowa droga, ponieważ będziesz postrzegał daną emocję jako twój wybór, a nie jako coś znajdującego się poza kontrolą. Jest to samo sedno wolności osobistej. Z mitem o niemożności panowania nas uczuciami możesz się rozstać. Masz władzę nad tym, co dopuszczasz do swojego umysłu. Jeśli coś po prostu "wskakuje ci do głowy", to ty zgadzasz się na to, chociaż może nie wiesz dlaczego, a wciąż masz władzę usunąć to "coś" i wówczas nadal kontrolujesz stan swojego umysłu. Mogę ci powiedziec: "pomyśl o różowej antyulopie", a ty zdołasz uczynić ją zieloną, zamienić w mrówkojada lub po prostu pomyśleć o czymś innym, jeśli tylko zechcesz. TYLKO TY decydujesz o tym, jakie myśli powstają w twojej glowie. Jeżeli nadal w to nie wierzysz, to odpowiedz na następujące pytanie. Jeżeli to nie ty kontrolujesz swoje myśli, to kto to czyni? Czy robi to współmałżonek? Twój szef? Twoja matka? Jesli oni je kontrolują, wyślij ich na psychoterapię a sam natychmiast poczujesz się lepiej. Ale przecież wiesz jak jest naprawdę. TY i TYLKO TY kontrolujesz swój umysł. Twoje myśli zależą od ciebie i tylko od ciebie, możesz je zatrzymywać, zmieniać, dzielić się nimi z innymi lub je kontemplować w swoim wnętrzu. Nie ulega wątpliwości, że to ty kontrolujesz swoje myśli, a twój mózg jest twoją własnością i możesz go używać zgodnie z własną wolą. Nie trzeba uciekać się do badań naukowych, które to potwierdzają, by zwrócić uwagę na fakt, że emocje są pochodną naszych myśli. Nie możesz odczuwać niczego o czym wcześniej nie pomyślisz. Uczucie jest fizyczną reakcją na myśl. Jeśli płaczesz, rumienisz się, czujesz wzrost tętna, to najpierw musiał zostać wywołany bodziec z twojego osrodka myslenia. Każde uczucie, którego doświadczasz jest poprzedzone przez myśli i bez ich udziału nie możesz nic czuć. Konlkuzja jest równie nieunikniona. Skoro kontrolujesz swoje myśli, a twoje uczucia (emocje) powstają w twoich myślach, to znaczy, że potrafisz kontrolować także twoje uczucia. Możesz je kontrolować pracując nad myślami, które je poprzedzają. Mówiąc prościej: wierzysz, że to okoliczności i ludzie czynią cię nieszczęśliwym, ale tak nie jest. To ty czynisz się nieszczęśliwym poprzez swoje myślenie o ludziach, rzeczach czy sytuacjach w twoim życiu. Jeśli chcesz być osobą wolną i szczęśliwą, musisz nauczyć się nowego sposobu myślenia. Jeśli zaczniesz pracować nad myślami, to nowe uczucia zaczną powoli dominować i to będzie pierwszy krok na drodze ku wolności osobistej.
  6. Oczywiście, że może, tyle tylko że musisz znaleźć lek odpowiedni dla siebie. Jeśli chemia nie pomaga to spróbuj czegoś naturalnego. W moim przypadku dobrze sprawdza się następująca terapia: 1) regularny ruch na świerzym powietrzu 2) wyciszanie się kilka razy dziennie za pomocą technik relaksacyjnych 3) dużo snu 4) witaminy + magnez czasami pod ręką miałem tabletki uspokajające ziołowe (w aptece bez recepty), które aplikowałem sobie w podbramkowych sytuacjach. Własciwie to ich dzialanie ma charakter placebo, no ale co za roznica.. wazne ze dzialaja. Po ok. 2 tygodniach od wprowadzenia tego systemu i utrzymania go czujesz się o niebo lepiej, ustępuje napięcie i można normalnie funkcjonować.
  7. Dzasti sory z tym przykladem o samochodzie, ja chyba nie widzialem wczesniej Twojego posta, albo po prostu nie zauwazylem. To sie tyczylo ogolnie wątku a nie Ciebie oczywiście.
  8. Wiecie co.. z tą nową postawą to jest tak jak z nauką jazdy samochodem. Na początku trzeba o wszystkim pamiętać i jest to strasznie trudne żeby koncentrować się na samej jeździe skoro myśli się o tym który pedał kiedy nacisnąć. Z biegiem czasu jazda wchodzi w nawyk do tego stopnia, że sprzeglo i hamulec wciska się podswiadomie. Na początku umysl pracuje w taki sposob: "czerwone swiatlo - trzeba nacisnac hamulec - hamulec to ten po srodku - trzeba wcisnac sprzeglo zeby nie zgasl - o rany juz wjechalem na pasy - stoję". Później wszystko wykonuje się na poziomie podświadomości i wygląda to tak: "czerwone światło - hamuję - stoję". Tak wlasnie dziala mózg. Nie tylko podczas jazdy samochodem, ale i ogolnie w zyciu. Na poczatku jest najtrudniej zmienić postawę, ale po długiej i solidnej pracy to wszystko wchodzi po prostu w krew. Dlatego nie załamuję się jak mi nie wychodzi. Wiem, ze to normalne. Wiem, ze to trudna droga ale i nagroda bedzie wielka. Bede taki jakim chce byc "ot tak" - bez zadnego wysilku. Po prostu taki bede. Pozdro.
  9. derealizacja to tłumienie leków. Pomysl o metodach relaksacji, troche sportu na swiezym powietrzu i zdrowego rozsadku - pomaga.
  10. Trzymaj się Osia.. nie ma mnie tu długo, ale będę Cię pamiętał. Co nas nie zabije to wzmocni
  11. Obroniłem dyplom!! Yeah!! :) Nie ma to tamto!! "Co mnie nie zabije to wzmocni" - Ośka
  12. To może zaloguj się na randki.pl i napisz w opisie, że szukasz dziewczyny z nerwicą Wcale bym się nie zdziwił gdyby nagle odpisało sporo osób :)
  13. Kochani, ale wy piszecie zdaje się o synapsach i neuroprzekaźnikach - to nie są te nitki nerwów, które biegą w rękach i całym ciele :) To takie połączenia w mózgu, które faktycznie kodują pewne zachowania i przekazują takie substancje jak serotonina - odpowiedzialna za uczucie spokoju i przyjemności. Właśnie z tym faktem, że te zakończenia nerwowe nie zmieniają się w jednej chwili, wiąże się fakt, że wszystkie leki zaczynają działać dopiero po 2-3 tygodniach. Bo tyle potrzebuje organizm (mózg) by fizycznie coś posegregować.
  14. Konrad!

    sztuczna wesołość

    To o czym piszecie chyba można nazwać bardziej konkretnie - brak spontaniczności. Kiedy się na to spojrzy od tej strony to już łatwiej szukać w literaturze czy chociażby w necie. Osobiście polecam książkę "Pokochaj siebie", zapomniałem tylko jakiego to autora.. mogę sprawdzić.. Jest tam cały rozdział na ten temat.
  15. Pomimo przewlekłej derealizacji, okresowej depresji i sporadycznie występujących silnych ataków somatycznych, do tej pory się nie poddałem :) ..a nawet wręcz przeciwinie - idę do przodu
  16. dableenart, nie pytaj czy ktos tak ma, bo tak naprawde to co da ci odpowiedz, ze ktos ma lub nie? Jesli to cie uspokoji to tak, wiele osob tak ma, ale nie poprzestawaj na tym chwilowym uspokojeniu bo to nic nie da. Bierz sie lepiej do pracy nad sobą. Przełamuj lęki jeden po drugim małymi kroczkami. Nie patrz co inni tylko bierz życie we własne ręce i zacznij je naprawiać. Uwierz, że to TY możesz robić a nie los. Jak ci się to uda to zacznie się poprawić. Pozdro!
  17. Racja racja, w ciemnych krzakach.. taki "ciemny anioł" jakby
  18. Kasiek ty lepiej uwazaj co piszesz - tu zdjecie tam kamasutra.. a masa chłopów czyta :) ..żebyś nie musiała forum zmieniać
  19. Aniu czy dobrze zrozumiałem, że to ja sprawiłem Ci tą przykrość? Jeśli tak to na prawdę nie takie miałem intencje, podobnie jak Ty wyrażam tylko swoje zdanie. Nie chciałem Cię urazić, wszystkiego dobrego i nie pisz, że jesteś w gorszej sytuacji niż reszta, bo szczerze mówiąc to wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
  20. Kasiek, nie stresuj się, ja też bym pouprawiał kamasutrę a nie mam z kim więc trzeba kombinować inaczej A co do Jogi to bardzo fajny ten miś.. sory, juz bede powazny :) Jesli ma się jakies problemy z psychika to nie mozna uprawiac medytacji, to znaczy na pewno nie samemu bo mozna jakiejs psychozy dostac. Dla przykladu - depersonalizacja, derealizacja.. jesli ktos jeszcze nie wie co to, to od razu mowię że jest to 10 razy gorsze od pozostalych objawow nerwicy :) Natomiast same cwiczenia podstawowe w Jodze, cwiczenia relaksacyjne i oddechowe bardzo dobrze wplywaja na organizm. Z tym, ze tylko wtedy jesli sa regularne przeprowadzane a druga sprawa to taka, ze one bardziej wyciszaja niz pomagaja rozladowac energie. Na rozladowanie jest najlepsze (oprocz kamasutry :) ) bieganie albo chociaz dlugi spacer. Jezeli ktos ma nadcisnienie (co dosyc czeste w nerwicy) to nie powinno sie tez wykonywac assan odwroconych (cwiczen) typu swieca, powitanie slonca itp. Taka instrukcje znalazlem w moim podreczniku do Jogi :)
  21. i jeszcze jedno.. aby lepiej pojąć to zjawisko, zastanawiałem się w jakich innych okolicznościach ono występuje (np. u osob nie cierpiacych na nerwicę). Nie jest to wtedy stan niepokoju i dyskomfortu, czasami jest wręcz przyjemny, ale w moim odczuciu psychicznie/fizjologicznie ten sam: - stan postrzegania w którym jesteś po drzemce w ciągu dnia (przytępienie, sen na jawie..) - krótkotrwały stan po długim siedzieniu przy komputerze bez odrywania wzroku od monitora (sen na jawie, oszołomienie..) - stan po wypiciu alkoholu (pozytywne przytępienie, silny sen na jawie..) co o tym sądzicie? wy też widzice podobieństwo? a moze przychodzą wam do głowy jeszcze inne przykłady?
  22. Marlow, sorka, ze nie odpisuje na priva, ale dopiero teraz znalazlem czas, tak wiec napisze juz na ogolnym forum zeby wszyscy poczytali.. Przy okazji odpowiem dziewczynom... Melissaa, ja na szczescie mam nie wiedziec czemu albo przyjemne albo obojetne sny. Bardzo rzadko zdarzaja mi sie te niemile. Nie jest to wiec pewnie przyjemne, ale plus jest taki, ze pamietasz te sny. Dzieki temu mozesz zestawic je ze swoim zyciem i lepiej poznac mechanizmy dzialajace w twojej psychice. Moze w ten sposob, znajac juz podswiadome problemy, szybciej sie z nimi uporasz.. Ania a ty kurcze wez tu nie strasz wszystkich!! :) Pamietaj, ze 3/4 z nas dotykaja mysli hipochondryczne i pisanie o 3 stadiach, z ktorych 3-cim jest psychoza, to juz sianie totalnej paniki na forum :) Dobrze, ze dodalas na koniec, ze ta faza 3-cia nie zdarza sie w nerwicach, ale pierwsze zdanie zabrzmialo gdyby bylo wlasnie odwrotnie Natomiast co do samej derealizacji.. odpowiadając tobie Marlow i innym. Nie jestem jakis super znawca tematu, ale mam wrazenie ze wiemy na ten temat wiecej niz lekarze. Przynajmniej ci polscy lekarze.. zreszta czemu tu sie dziwic skoro derealizacji pewnie nie da sie zbadac zadnym przyrzadem i przez to jedynym srodkiem jej dostrzezenia jest opowiesc osoby, ktorej ona dotknela. Chcialbym zapytac jak jest u was, bo z moich obserwacji wynika, ze derealizacja nasila sie wraz z rozwojem dnia - czyli najwieksza jest wieczorem a najmniejsza rano. Jesli tak jest u wszystkich to wskazywaloby to na silne powiazanie z innymi objawami nerwicy, bo te rowniez nasialaja sie raczej po poludniu i wieczorami. Rano wiekszosc osob nie ma z tym problemow. Moja hipoteza na temat derealizacji jest taka. Wydaje mi sie, ze jest to psychiczny mechanizm odcinajacy nas w pewnym stopniu od swiata zewnetrznego aby uchronic przez to przed zbyt duzym zagrozeniem (wyimaginowanym w nerwicy). Byc moze derealizacja chroni nas w ten sposob przed silnym atakami lekowymi. Potwierdzeniem tej hipotezy bylby fakt, ze pojawia sie ona czesto zaraz po ataku lub w trakcie jego trwania. U tych osob u ktorych ma ma charakter przewlekly jest byc moze stałą obroną i świadczy o stałym utrzymywaniu się lęku w psychice. Jak zauwazyliscie czesto uzywam zwrotu "byc moze" a to dlatego, ze jak juz pisalem na poczatku sa to tylko moje wlasne przemyslenia. Nie traktujcie ich jak opinii eksperta, bo moge sie bardzo mylic. Chetnie poslucham co wy siadzicie na ten temat, moze wspolnymi silami uda nam sie pojac istotę tego stanu a dzieki temu nauczymy sie go leczyc. Pozdro :)
  23. Pewnie, że się da, tyle tylko że nigdzie nie jest konkretnie powiedziane jak. Sporo szukałem na jej temat, ale jest bardzo mało informacji. A już wogóle nie ma praktycznych, z tego co widzę to psychiatrzy raczej traktują ją jako po prostu jeden z objawów i przepisują te same leki co na inne. Podobno bierze się ona z lęku, cały czas zbieram info na ten temat. Czyli pomaga generalnie wszystko to co w nerwicy - leki, ruch na świeżym powietrzu, witaminy, magnez, chyba też terapia. Ze swoich obserwacji mogę ci powiedziec, ze duzy wplyw na nia ma jakosc snu. Jesli spisz krocej albo plycej to jestes na nia bardziej podatny. Ale to akurat ma chyba zwiazek z ogolną odpornością organizmu, wiec w oczywisty sposob jedno laczy sie z drugim. Jak chcesz o tym pogadac to napisz na priva, moze cos jeszcze mi sie przypomni.
  24. Derealizacja to stan, który trwa albo chwilę podczas ataku, albo jest przewlekły. Prostymi słowy mówiąc polega na tym, że odbiór wszystkiego dookoła jest bardzo nieprzyjemny i przypomina uczucia otępienia, snu na jawie, braku realności wszystkiego co cię otacza...
  25. Marlow, dzisiaj to ja czuje sie lepiej od ciebie, wiec ja cie pociesze :) przynajmniej spróbuję.. :) To o czym piszesz na początku to objaw standardowy, chociaż niekoniecznie wskazany. Pojawia się często po bardzo męczącym lub interesującym dniu - wtedy myśli same chodzą po głowie. Pamiętam, że ostatnim razem miałem coś takiego po tym jak wybrałem się na zakupy po buty. Generalnie jestem strasznie wybredny, więc aby znaleźć te o które mi chodziło, to nieźle się schodziłem i tak naoglądałem różnych modeli, że aż mi się żygać chciało. Wieczorem gdy tylko zamknąłem powieki zobaczyłem buty - jakby migawki. Otworzyłem.. myślę kurde co to.. Zamknąłem - to samo. Śmiesznie to brzmi, ale pamiętam, że nie było to przyjemne. Tak już pracuje umysł.. Nie wiem jaki mechanizm psychiczny tu działa, ale tak to już jest.. Może pozbywa się zbędnych informacji, może zapamiętuje lub po prostu układa nadmiar informacji i emocji.. Proponuję postępować standardowo jak przy problemach z zaśnięciem - czyli jakieś ziółka, ciepłe mleczko i w kimono :) PS. A z tą schizą to dajcie sobie siana, bo zaraz popsuje mi się humor :) Marlow sam mówiłeś, że chory na schizofrenię nie jest świadom swoich ułomności, jeśli o nich wie to od lekarza lub bliskich i jak tu już ktoś wyżej napisał - raczej nie zamartwia się tak jak nerwicowiec. Nie przeżywa takich katuszy psychicznych i fizycznych jak my. Pamiętaj o tym! Masz nerwicę i MASZ ją wyleczyć więc zachowuj się jak facet a nie baba :) (nikogo nie obrażając) Pozdro, Konrad
×