Skocz do zawartości
Nerwica.com

Darksunn26

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Darksunn26

  1. Darksunn26

    vanitas

    Witajcie, jak to się wszystko pogmatwało, ,, ledwo się tu zalogowałam już umiera mój przyjaciel : moja psinka Tinka, zawiozłam ją na pogotowie , reanimowali ją jak człowieka,,,, ale na nic,,, umarła,,,,, całe życie znoszę śmierć,, ale teraz już nie mam siły,,, już tyle lat nerwicy lękowej i tylko ten kochany psiak,, a teraz go nie ma,,,, tak mi przykro i smutno,,, piszę to aby się podzielić z kimś tym bólem, ,,,bo nie ,mam z kim z real,,,,,,, [Dodane po edycji:]
  2. Witajcie serdecznie, czy macie doświadczenia na chwilę obecną co do skutecznej, płatnej terapii indywidualnej we Wrocławiu? wiem, ze temat zapewne był, jednak wszystko się zmienia.......... mam nerwicę lękową z agorafobią,,, chodziłam pół roku na terapię grupową na nfz (tragedia) chodziłam ponad 2 lata na terapię indywidualną psychodynamiczną , ale poznałam tylko ewentualne przyczyny nerwicy,,,, ogólnie niewiele to dało,,, dalej siedzę sama w domu i się zadręczam,,, sama nie che wychodzić, w ogóle nie chce... jeśli ktoś może napisać jakąś radę jestem zobowiązana,,, buzka ania
  3. Witajcie, mi się wydawało kilka razy ,że najgorsze mam już za sobą,,,, ale tak naprawdę chyba nie rozwiązałam swych problemów, wręcz odwrotnie, miałam długo nerwicę poterapeutyczną --- przez to,że włożyłam w to całe serce , i duszę w pierwszą terapię,,,,, i łudziłam się ,że po krótkiej terapii grupowej to wystarczy, apotem niestety strasznie zamknęłam się w sobie , kiedy okazało się ,że jest jeszcze gorzej niż wcześniej ( czułam się magicznie uzdrowiona przez jedynie 3 tygodnie ), podjęłam się terapii indywidualnej ( chodziłam na nią ponad 2 lata)i podobnie --- myślałam,że to koniec, że teraz to żaden atak paniki mi nie groźny, ale szybko przekonałam się ,że to nie takie proste,, także medal dla wszystkich , którym udało się wyjść z tego szamba
  4. Darksunn26

    Witam wszystkich!

    napisz nam co załatwisz :) a co do rodziców to musisz wiedzieć ,że wiele osób ma niestety skrzywiony ich obraz,,,,, uważamy że są wspaniali, wyrozumiali,,,, czasem toksyczność to też nadopiekuńczość, nie trzeba zaznawać w domu przemocy fizycznej czy pijaństwa by rodzice wpływali źle na nasz stan ducha,,, ja do terapii uważałam, że mam najwspanialszą mamę na świecie, że mnie tak kocha, tak dba, interesuje się ,,,,, no i co z tego?? w pewnym momencie okazało się ,że ja nie mam własnego życia bo żyje Jej życiem, stąd też nerwica,,,, wracając do Ciebie, niewątpliwie krytyka nie wpływa nigdy w porządku na naszą psychikę, najbliższym zawsze warto dać szanse - jednak musisz po prostu mieć swój, rozum,, i nie dać się zwariować, własne plany i zdanie do podstawa!!!!!!! a wierz mi ,że jeśli w trakcie terapii wyjdzie ,że m in ich krytyki są przyczyną Twoich lęków, to będą zapewne coraz mniej przychylni takiej terapii,,,,, Walcz o swoje życie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  5. Darksunn26

    Witam wszystkich!

    u mnie pochmurno od lat wracając do tematu --- psychiatra --- >>> recepty , leki, itp,( pomoc doraźna , no chyba że chcesz brać całe życie leki ) psycholog----->>> diagnoza, rozmowa,,, psychoterapeuta----->>>>>>>>>>>>>>> tylko certyfikowany psychoterapeuta może poprowadzić sesje!!! to bardzo ważne,,, każdy z nich ma obowiązek zachować tajemnicę , nie musisz nikomu mówić,,, wierz mi ,że z niektórymi osobami nie ma po prostu jak i o czym rozmawiać ( mówię tu o członkach rodziny ) a łudzenie się ,że kiedyś Cię zrozumieją opóźnia tylko smutną prawdę ---- że trzeba samemu jakoś się pozbierać i pomóc sobie może być tak,że oni tego nigdy nie zrozumieją,,, to wielce prawdopodobne , krytyczni rodzice powodują ,że nie masz poczucia siły, i własnej wartości,,, nie wierzysz w siebie,, bo skoro ciągle krytykują to pewnie mają rację,,,, wcale nie!!!!! weź sprawy w swoje ręce czytałeś może taką ksiązkę --- toksyczni rodzice? , jak nie polecam buziak
  6. Darksunn26

    wita złośnica

    to tak jest właśnie jak napisałaś,,,, że przelewa się złość i agresję na innych a w głębi duszy jest się złym na siebie,,, mnie wszystko strasznie irytuje, działa mi na nerwy, rzucałam talerzami -,,,, czasem mam ochotę kogoś uderzyć , pokłócić się , z byle powodu, albo szarpnąć się za włosy , walnąć w głowę, żadne leki tu nie pomogą --- bo tego uczucia nie można zagłuszyć niczym., można to analizować np ---->>> wrzasnęłam na męża,,, dlaczego? bo mnie wkurza,,,----->> no tak ale na prawdę do mnie wkurza to ,że on ma pracę a ja nie,,,,pokłóciłam się z matką w sklepie o to co kupić----->>ale to chodzi o to ,że mi zrobiła wiele krzywdy jak byłam mała, a te zakupy nie mają żadnego związku itp,,,,,, u mnie tak to jest,,,,, niestety,,,,, pozdrawiam
  7. Darksunn26

    wita złośnica

    Witaj :) złość to chyba siedzi w każdym z nas , u mnie zwłaszcza z poczucia wszechogarniającej bezradności, wściekłości na siebie na wszystko co zrobiłam bądz nie zrobiłam, na innych -- ze nikt nic nie rozumie, i że inni ludzie potrafią żyć inaczej, lepiej, normalnie, zresztą czuję złość 24h także rozumiem i pozdrawiam
  8. Witaj serdecznie :) ja miałam takie objawy jak miałam 10 lat,,, jak czegoś nie zrobię to rodzicom się coś stanie,, nikomu o tym nie mówiłam bo sama rozumiałam ,że to głupie,,,, np zamykanie szafki ,20 razy,,,,bo jak nie, to się komuś coś stanie,,,, jakoś sobie z tym poradziłam sama , co nie oznacza ,że nie mam nerwicy,,, tylko przeszła ona w inne formy,, nerwicę serca i lękową, (obrzydlistwo) -- Twój przyjaciel ma nerwicę natręctw, nawet jak przestaną go dręczyć te myśli to już macie sygnał, że coś trzeba zrobić,,, rozmawiajcie ze sobą,,, najlepiej o uczuciach, a nie o tych myślach,,, bo te myśli są wynikiem czegoś co w nim tkwi głęboko,, wynikiem skrywanych lęków,, a myśli to odwrócenie uwagi od problemu i wołanie o pomoc -- bardzo dobrze ,że był u specjalisty-- będzie ciężko , ale to konieczne ( mój np znajomy siedzi w wannie po 10 godzin dziennie, w wodzie, ma 2 wanny,,,, bo inaczej coś według niego się stanie złego,,,,,, nie mogę namówić go do wizyty u psychoterapeuty ) -- wszystko będzie dobrze :) życzę dużo wiary i wytrwałości dla Przyjaciela, ---- pozdrawiam cieplutko
  9. Darksunn26

    Witam wszystkich!

    no wiesz,,, ja mieszkam we Wrocławiu, wielkie anonimowe miasto,, nigdy nie myślałam o tym ,że wizyta u psychoterapeuty może być wstydliwa , a poza tym wiedziałam, że jak nikomu nie powiem, to nikt nie będzie po prostu wiedział,,,,, ale np mój mąż pochodzi z małego miasteczka 5 tyś mieszkańców, chodził ze mną na sesje --- czasem, bo sam ma dda, jak powiedział coś o tym w domu, to był szał ciał,,,,,,,, rozumiesz,,,,,, a po co, o matko, z kim Ty się związałeś,,,, itp,,,,, dla tych zaściankowych ludzi wizyta u psychoterapeuty przeznaczona jest dla seryjnego, psychicznie chorego mordercy,,, ale już na pewno nie dla ich synunia, wnuczunia, kochanej perełki,,, mój mąż to po prostu OLAŁ!!! ich opinie ma w głębokim poważaniu jak pierwszy raz trafiłam na psychoterapię to tak się źle czułam,że było mi wszystko jedno właściwie, nawet nie byłam w stanie myśleć z tego lęku, minęły 3 lata, pół roku psychoterapii grupowej, 2 lata indywidualnej, wydałam wszystkie oszczędności, popadłam w długi wręcz,,,,, poznałam jedynie przyczynę mojej nerwicy,,, ale nie umiem nic, a nic z tą wiedzą zrobić, nie piszę tego aby Cię zniechęcić, tylko uświadomić ,że to nie polega na 1 wizycie,,,, ani na 10,,,, to regularne sesje , i musisz na to się przygotować, terapia ma to do siebie, że w jej połowie możesz poczuć się jeszcze gorzej przez dochodzenie do prawdy, i podłoża tych lęków,,,, i trzeba przez to przejść,,, to nie jest tak ---- dziś pójdę a za tydzień nie pójdę,,,, służę radę zawsze i wszędzie w końcu siedzę w domu całymi dniami,,, i mam czas, o ile nie będę akurat zajęta atakiem paniki ( to śmiech przez łzy --- tylko to mi zostało ) buziak
  10. Darksunn26

    Witam wszystkich!

    Witaj, witaj, baty chyba nie gwizdną tutaj mam nadzieje nie wiem czy Cię to pocieszy, ale ja skończyłam studia --- mimo silnej nerwicy , studia po których nie mam pracy, które chciałam przerwać i zmienić na inne,,, ale nie!!! należy spełniać marzenia swych rodziców,,,, oczywiście to nie prawda, tylko ja o tym się przekonałam za późno,,,, szczerze napiszę ,,, czuję się tak jak TY,,,,, co z tych studiów przypłaconych takimi nerwami, omdleniami na zajęciach, napadami lęku , koszmar, jeden wielki koszmar!!! nic nie czuje poza pustką i ciągle myślę ,że zmarnowałam sobie życie, zawiodłam innych, ,,,bezrobotny mgr ,,, siedzący w ciągle w swoim pokoju,,,, bez pracy,,,,nic nie robiący,,,, użalający się ciągle nad sobą,,,, skupiający się tylko na swoich lękach i porażkach,,,, i strachem przed przyszłością,,,,tak jakby już nic nie było,,,,czasem brzydzę się samej siebie widzisz :) dobrze ,że napisałeś, może będzie Ci tu raźniej sama na to liczę buziak
  11. Witaj, miałam kiedyś w życiu swoim podobną sytuację, byłam nieco starsza, miałam 19 / 20 lat, ale to nieistotnie, ,,,, to, że sielanka jest w każdym związku na początku bo jesteśmy nastawieni na dawanie czegoś drugiej osobie - to normalne, nie potrzebne aby tłumaczyć,,,, potem jednak przychodzi okres kiedy miej dajemy a zaczynamy oczekiwać,,, niektórzy przechodzą płynnie w etap pod tytułem: nic nie daję od siebie ale wymagam,,, no cóż to też jest często spotykane,,,,, pytanie brzmi co się tak na prawdę dzieje ,że mama nie pozwala Ci się spotykać z nim,,, jakie są Jej argumenty???? sama też piszesz ,że zmienił się, ,,,, ale dokładnie nic nie piszesz,,,,,wiec trudno mi pomóc, napiszę więc może coś na swoim przykładzie: w moim przypadku było identycznie ---- w wielu związkach, jednaj ten o którym chce tu napisać wyglądał tak: --- 2 miesiące, no może 3 sielanki, (standard) --- 1 rok męczarni(głupota, lęk przed samotnością, przed nim, głupia wiara w to ,że coś się zmieni między nami, doszukiwanie się winy w sobie, strach przed zmianą itp) --- zakaz mamy co do spotkań mimo ,że miałam 20 lat!!!!!!!!!!!!!!!! ( im bardziej nie chciała bym się z nim spotykała , bym bardziej się upierałam ,że nie ma racji, bo jestem dorosła i spotykaliśmy się poza domem,,, niestety miała rację,,,, tylko musiało dojść do wielu tragicznych zdarzeń abym się o tym przekonała, nie pomniejsza to faktu że matka 20latki nie powinna się wtrącać i kręcić -- bo to toksyczne, i niewskazane) ---- do dziś zadaję sobie pytanie --- co by było gdyby moja mama się nie wtrącała,,, często o tym myślę i dochodzę do wniosku,że po prostu dużo szybciej przejrzałabym sama na oczy,,, i kopnęła gościa w 4 litery, a tak to niestety trwało za długo, --- co do rozmowy ---- to jak najbardziej wskazana --- i z chłopakiem i z mamą, szczera rozmowa , bez nerwów, chociaż z doświadczenia wiem ,że z niektórymi osobami po prostu się nie da rozmawiać,,,, niestety ---kolejna rzecz ---- postaw granice!!! nie pozwól wejść sobie na głowę , jeśli coś Ci nie odpowiada to mów o tym, a nie doszukuj się winy w sobie --- zmiana powinna być obustronna, związek to siła kompromisu,, jeśli on tego nie rozumie ---- to wciąga Cię w coś co nie jest związkiem, tylko jakąś chorą relacją,,,, która kończy się tym,że jeśli pozostaniesz w tym związku i nic nie zmienisz,,, to za kilka lat przeprosisz go ,że Cię uderzył, albo obraził, bo zupa była za słona,,, !!!!!! jesteś młoda, życie przed Tobą , musisz myśleć też o sobie, swojej przyszłości, marzeniach, pragnieniach!!! pamiętaj o tym buziak
  12. Darksunn26

    vanitas

    Witam wszystkich bardzo serdecznie na forum związanym z niekoniecznie "serdecznymi" dolegliwościami,,, Mam na imię Ania, w tym roku skończę 27 lat, z pojęciem nerwicy spotkałam się już jako 14 latka,,, niestety,,,,,, początkowe objawy nerwicy wegetatywnej ( bóle serca, wymioty, nadciśnienie, kurcze mięśni itp ) z czasem zaczęły u mnie pięknie ewoluować w liceum miałam już początki nerwicy lękowej, a na pierwszym roku studiów , w wieku 20 lat pierwszy napad lękowy,,, przez te lata byłam u wielu lekarzy, specjalistów, psychoterapeutów, którzy wnieśli do mojego życia wiele zamętu i długów ,,,,, lecz nic poza tym, ,,,, obecnie przypętała się także do mnie niestety depresja,,, bo w końcu chęć walki upada, i nadzieje upadły,,,, ,,,,,,,,,,,,, ,,,, głównym powodem mojej obecności na tym forum jest chęć podzielenia się doświadczeniami z innymi ,,,, pamiętam ja dziś poczucie wyobcowania kiedy pierwszy raz zasłabłam-- a wszyscy dziwnie na mnie patrzyli, pamiętam jak chodziłam po ulicach myśląc ,że umrę -- a inni się dziwnie na mnie patrzyli,,, pamiętam lęki, i koszmary związane z otwartą albo zamkniętą przestrzenią,, dramaty związane z podróżowaniem, fobie i dziwne zachowania,, i to poczucie ,,, że jest się samemu na świecie ze swymi problemami,,, mało to, że jest się nie potrzebnie problemem dla innych,,,, ,,, dalej borykam się od lat z tymi samymi lękami ,,, stały się one moim cieniem,,,, chyba się od nich uzależniłam,,, jak i od leków , którymi tłumię poczucie bezradności,,,, pozdrawiam Was cieplutko, będę wdzięczna za nowe znajomości, kontakty i rozmowę, :) może tutaj odnajdę część swojej zagubionej duszy ,,,,,,,,,,,
×