Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ania34

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ania34

  1. Nie powinnas sie nieczego wstydzic.To naturalny odruch.Ja tez i zapewne kazdy z nas marzy o tym zeby byc takim czlowiekiem jak dawniej.Radosnym,pelnym zycia,cieszyc sie ze wszystkiego,z tych wszystkich przyjemnosci,bo przeciez wszystko jest dla ludzi.Rowniez zazdroszcze tym wszystkim zdrowym ludziom ich beztroski.Ale jak wspomnialam wierze gleboko ze kiedys i my bedziemy szczesliwi,bedziemy napawac sie radoscia z kazdego dnia.Pozdrowienia cieplutkie dla wszystkich nerwuskow.Trzymajcie sie kochani.
  2. Witaj w klubie Matisse:) Kazdy tutaj cierpi dokladnie na to samo.Pamietaj ze nie jestes sama.Masz nas:) Skad ja znam te wszytskie dolegliwosci ktore opisujesz:) wlasnie z tego samego powodu co ty nie bylas na koncercie swojego chlopaka ja nie poszlam na zebranie do syna.Kurcze wymyslalam sobie tysiace wymowek zeby tam nie isc, bo balam sie ze w dusznej klasie nie wytrzymam, ze zemdleje, ze bedzie mi slabo itd....Tak samo sie dzieje jak gdzies wyjde na dluzej w autobusach autach czy tramwajach.Ja tez pragne zyc normalnie jak kazdy zdrowy czlowiek,kazdy z nas ma takie wlasnie marzenie.Tez boje sie skupic za bardzo na czyms zeby nie odjechac:) mam tylko nadzieje ze kiedys wynajda skuteczny lek na nerwice zeby pozbyc sie jej raz na zawsze.Bo to nie prawda ze nerwcy mozna sie pozbyc calkowicie,ona kiedys wroci,zawsze wraca...Jestesmy chorzy poniewaz jestesmy poprostu wspanialymi wrazliwymi ludzmi.Przejmujemy sie nie tylko swoimi problemami ale i problemami innych ludzi,nie potrafimy przejsc obojetnie obok czyjegos nieszczescia,a potem odchorowywujemy to wszystko tylko dlatego bo mamy wrazliwe serce.Ale ja caly czas wierze, ze pozbedziemy sie kiedys raz na zawsze tego paskudztwa.Zycze tego Wam wszystkim.
  3. Witam was wszystkich, czesc Dagus:) U mnie po staremu ostatnio czuje sie raz lepiej raz gorzej staram sie myslec pozytywnie.Ale wiesz roznie z tym jest.Tak jak u Macko mam w domciu.Jego nie rozumie zona tzn jego choroby,a mojej moj maz:-( co wiadomo nie ulatwia mi powrotu do zdrowia.Cale sczzescie ze wraca tylko na wekendy bo inaczej predzej zamkneliby mnie chyba w domu wariatow,przez te nerwy.Lekow nie biore chyba ze jest jakis silniejszy atak wtedy wezme persen forte.Ten lek od ciebie nie pomaga mi;-( ale nie zaluje ze sprobowalam:) Pozdrawiam wszystkich cieplutko.Acha bylam kilka razy z tata na miescie raz czulam sie normalnie i dobrze innym razem lek ale staral sie go opanowac.Nadal jednak przechodze katusze jak musze wyjsc z domu.Jutro zebranie u corki i Bog jeden wie czy pojde a jesli tak jak bede sie tam czula.Do syna nie poszlam;-(
  4. Czuje ze masz racje staram sie sama radzic ale widze ze mam zbyt silna nerwice nie poradze sobie chyba samej ale jak sobie pomysle ze mam isc do swojego psychiatry kiedys przepisywal mi leki rozne przeraza mnie to nie to ze sie wstydze ale to ze to bardzo szybki lekarz zacznie mi wypisywac leki a ja znowu bede przechodzila katorge gdy bede musiala je wziasc :-( wczoraj wogole mialam chora atmosfere w domu jak wspomnialam wczesniej maz nie dosc ze mi nie potrafi ani pomoc ani troszke wspolczuc chociaz nie tego oczekuje to jeszcze dostaje bialej goraczki jak sie zle czuje on caly czas mysli ze albo udaje albo sama sie doprowadzam to atakow a to przeciez nie prawda przykro mi bardzo ze tak mysli ale on tego nawet nie stara sie zrozumiec:-((( doszlo miedzy nami wczoraj do ostrej klotni i wiadomo niezle to wczoraj odchorowalam.Jezu cala sie trzeslam,serce mi walilo czasmai mialam wrazenie ze bije wolniej niz powinno,poty mnie oblewaly,rece sie trzesly.Bylo mi na przemian zimno i duszno.O mdlosciach nie wpsomne i slabo:-( Modlilam sie zeby jak najszybciej zasnac.Dzisiaj musialam zalatwic na miescie sprawy w urzedzie tata mnie zawiozl ale i tak slabo mi sie robilo w aucie.Chcialam jak najszybciej wrocic do domu.Przechodzilo mi i zaczynalo od nowa.Jejku nerwica to istna meka:-(
  5. Dagus.Dziekuje ci z calego serca za te cieplutkie slowa.Zaraz wysle syna po ten lek.Jak ja sie ciesze ze trafilam na to forum.Cudownie jest porozmawiac z madrymi ludzmi i z takimi ktorzy czuja aie w roznych chwilach podobnie jak ja.ktorzy mnie rozumieja i sa niezwykle serdeczni.Modle sie goraco zeby lek o ktorym wspomnialas pomogl.Ile ja sie lekow wybralam roznych ale tez pomagaly na chwile a czasami wrecz zle sie po nich czulam.Jak czuje ze cos sie zbliza rowniez staram sie czyms zajac,choc pomaga mi to roznie czasami wrecz ogarnia mnie panika:-( Tak bardzo pragne wyzdrowiec,cieszyc sie dziecmi i zyciem,bo je tak bardzo kocham.Pozdrawiam serdecznie i milutko Ania ps.Jesli chodzi o meza moj tez jest kierowca:) wraca tylko na wekendy przewaznie zmeczony i wogole nie wierzy w moje samopoczucie.Jak maz jest w domu to jest roznie ale przewaznie czuje sie lepiej,chociaz jak sie zdenerwuje(moj maz ma tendencje do wkurzania mnie) to czuje sie zle.Jak jestem sama to przychodzi czesciej.
  6. Witaj Macko.Czytajac to wszystko mam wrazenie jakbym czytala o sobie,poza sciskami w klatce piersiowej mam dokladnie to samo a czasami nawet wiecej.Skacze mi cisnienie robi sie duszno rece lodowatei lek straszny lek.Caly czas sobie powtarzam:spokojnie to tylko nerwca,mojemu zyciu nic nie zagraza.' Jak musze wziasc jakiekolwiek leki robie sie chora jeszcze bardziej tak sie boje ze mi zaszkodza.Mam przepisana hydroxyzyne,ma malo skutkow ubocznych(kiedys ja bralam i mi pomagala) ale sobie mysle a jak mnie te skutki uboczne dopadna,a jak mi serce stanie? Takie mysli to tez koszmr:-( tlumacze sobie wytrzymam musze nie moge, wylezec bo wydaje mi sie ze wtedy jest gorzej.Wszystko mnie wyprowadza z rownowagi,denerwuje.Latam wtedy po mieszkaniu,sprzatam zeby nie myslec.Albo pod prysznic i tak w kolko.J ta mysl zadzwonic po pogotowie czy nie.Jak mi za pol godziny nie porzejdzie to dzwonie...(jak jest zle i nic sie nie poprawia biore wtedy persen albo hydroxyzyne i wtedy troche pomaga bo watpie zeby samo przeszlo)I tak jest czasami dzien w dzien a czasami co kilka.Boje sie wyjsc z domu.Wyjde ale jak jestem dluzej na dworze ogarnia mnie panika(sama nie wiem skad) serce mi wali poty oblewaja i robi sie slabo,sucho w ustach,mysle ze zaraz zemdleje.Tak samo sie dzieje w autobusach,tramwajach,czy sklepach.Mam wrazenie ze sie dusze...rzeczywiscie ten kto nigdy nie mial do czynienia z nerwica nigdy nas nie zrozumie do konca.Nie wie jaka to straszna podstepna choroba,i ze czlowiek sie czuje jakby umieral powoli.Nic go nie cieszy.Wiecznie strach i lek ze to znowu wroci.Bardzo wazne jest rowniez wsparcie najblizszych.Czasami nawet przy takich atakach bynajmniej mnie pomaga zwykle glaskanie po rece,cieple slowa najblizszej osoby.Ja staram sie pozytywnie myslec i wierze ze w koncu mi sie uda.Kiedy? nie wiem ale licze to ze nastapi.Dlatego trzymaj sie cieplutko,staraj sie oddalac od siebie zle mysli(wiem ze to trudne) jak zbliza sie atak powtarzaj sobie :wytrzymam,nic mi nie grozi, zaraz przejdzie i spokojnie oddychaj.(Jesli nic ci nie pomaga a sytuacja powtarza sie bardzo czesto powinienes zasiegnac porady specjalisty i brac leki.Wiem ze same leki duzo nie pomoga liczy sie rowniez wsparcie rodziny ale zawsze bedziesz czul jakas ulge.Pamietaj ze to co sie dzieje dzieje sie w naszej glowie.Ktos mi kiedys powiedzial ze nerwica to choroba duszy.I mysle ze cos w tym jest.Jak kiedykolwiek bedziesz sie zle czul lub czul sie bardzo samotny w swojej chorobie (ja czesto tak mam ) zawsze mozesz do mnie zaklikac na gg i pogadac.(Z nerwica mam klopoty od kilku ladnych lat.Zycze ci powodzenia i pozdrawiam cieplutko.Ania
  7. oczywiscie ze sie odezwe i bardzo ci dziekuje :) [ Dodano: Pią Wrz 15, 2006 11:28 am ] Witajcie.Wczoraj jakos czulam sie lepiej,lapalam sie na tym ze patzre co chwilka na zegarek zwlaszcza jak zblizala sie godz 18 o tej godzinie ostatnio czulam sie bardzo zle ale na szczescie jakos tlumilam w sobie moje nie za dobre samopoczucie i udalo sie.Nie mialam ataku choc kilka razy bylo blisko:-( polozylam sie wczesniej spac i jak na zlosc ok 23 obudzila sie moja roczna coreczka z placzem.Zerwalam sie na rowne nogi serce myslalam ze mi wyskoczy,chyba bolal ja brzuszek,wogole nie pozwolila sie polozyc do lozeczka musialam ja caly czas nosic az do 1 balam sie ze zemdleje i ze ja upuszcze bo zaczelo mi sie slabo i duszno robic ale tlumaczylam sobie ze nie moge tego zrobic.Jakos zasnela ok 1 i moglam sie wreszcie polozyc.Co troche sie budzilam w nocy jak zwykle.Dzisiaj wstalam i juz czuje sie potwornie zmeczona a to dopiero poludnie,wogole spiaca,jakas rozdygotana cala rece mi sie trzesa wydaje mi sie ze slabo mi,i jak zwykle goraczkowo mysle wziasc persen czy hydroxyzyne w sumie cisnienie i tetno mam w normie i sama nie wiem co robic jak zwykle ten sam dylemat:(((( a policzki mi normalnie plona jakbym miala goraczke.((((((((((
  8. Masz calkowita racje.Ale masz rowniez meza ktory byc moze nie rozumie tej choroby ale przynajmniej ci w jakims stopniu pomaga wspierajac cie a to bardzo wazne.Od dzis bede codziennie zagladala tutaj na forum:)
  9. Wiesz, zapewne masz racje ze dobrze ze nie przyjechali,nie chcialabym sie uzalezniac od rodzicow.Jednak to troche przykre.Naprawde czuje sie samotna.Zeby chociaz moj maz byl bardziej wyrozumialy.Udam sie do psychiatry po skierownia na psychoterapie. Mysle ze potrzebuje tego.Jednak czy to nie dziwne ze kiedy pragnelam spokoju ciszy(teraz tez oczywiscie pragne) bardziej chodzi mi ze woalam byc sama w domu i miec spokoj a teraz lgne do bliskich i woalalabym zeby ktos jednak zostal ze mna w domu.Nawet moj maz.
  10. Nie mam pojecia gdzie sie zwrocic o taka pomoc czy do lekarza ogolnego czy do psychiatry,myslalam o tym ale jakos nikt nie ma dla mnie za bardzo czasu.chodzi mi o moja rodzine.Maz jezdzi zawodowo,wraca do domu na wekendy,i potem dalej w droge.Pozatym jak wspomnialam wczesniej nie rozumie mojej choroby wogole.Jest tez strasznym zazdrosnikiem,co doluje mnie nieustannie.Mieszkam z rodzicami,akurat sa na dzialce ktora maja w czestochowie.Ja rozumiem ze jest ladna pogoda i musza cos na niej zrobic ale myslalam ze mi serce peknie jak wczoraj zadzwonilam do nich mowiac ze znowu sie zle czuje ze boje sie byc sama mimo iz sa dzieci a oni ze musze jakos wytzrymac ze oni nie moga przyjechac.Mama jeszcze potrafi mnie zrozumiec,ale tata nie:-( a dzisiaj dzwonilam do meza powiedzialm mu jak sie wczoraj czulam on zamiast powiedziec cos milego zapytal tylko niby w zartach ze pewnie randka sie nie udala.Jak wobec tego mam sie nie denerwowac!! I jak mam wyzdrowiec:(
  11. Uwazam tak samo jak ty kreteczko.Ja jak mam atak,czuje lek,i niewiem jak mocno bym sobie tlumaczyla to i tak nic nie daje,bo zaczyna mi skakac cisnienie,tetno,slabo.Nie wiem co bym nie robila to i tak nic nie pomaga.Ania34
  12. Masz calkowita racje.Moja nerwica zaczela sie kilka lat temu.Bralam rozne leki jedne pomogly troszke inne nie na poczatku nerwicy powiem ci ze nie bylo dnia abym nie ladowala na pogotowiu albo pogotowie u mnie.Potem rowniez jak Ty zaczelam odstawiac leki i pomimo tego nie czulam sie najgorzej.Nie miaalm wczesniej takich lekow jak teraz zaczelam nawet sie zastanawiac na jaki rodzaj neriwcy cierpie.Zaczely sie rowniez klopoty z zoladkiem,ktory robil sie twardy jak kamien,mialam mdlosci.Mysle ze byc moze za szybko przerwalas asentre.I skoro Pani doktor uwaza ze powinnas ja brac, to biez i nie patzr na nic ani na nikogo.Lekarz sam powinien wiedziec kiedy ci ja odstawic.Mysle ze ci sie uda czego ci zycze z calego serca.ANia
  13. Masz racje musze sie w koncu zmusic zeby isc do niego.Na razie mam hydroxyzyne 25 sprobuje od niej.kiedys dobrze ja tolerowalam ,moze i tym razem przyniesie mi jakas ulge bo jak czytalam koi nerwy,lek idt.
  14. Uwazam kreteczko ze jednak powinnas zaczac brac te leki ktore uwazasz ze sa w stanie ci pomoc i dobrze je tolerujesz.Musisz tylko rzeczywiscie zasegnac opini o tabletkach antykoncepcyjnych ktore stosujesz,bo przeciez wiadomo ze kazde leki psychotropowe oslabiaja dzialanie tabletek antykoncepcyjnych.Moja nerwica zaczela sie kilka lat temu.I jak tylko ja troche podleczyl;am mialam na jakis czas spokoj,lecz ona potem wracala.Rok temu bralam leki ale zaszlam w ciaze i musialam przerwac ich branie.Przez cala ciaze czuulam sie nawet w miare,potem po porodzie rowniez.Dzisiaj corka skonczyla rok a nerwica wrocila jakis miesiac temu z calkiem innymi objawami.Po dlugim przemysleniu zaczne chyba rowniez i z powrotem wracac do lekow.Musze sie wyciszyc uspokoic choc czasami trudno.Trzymam za ciebie kciuki.Ania34
  15. To bylo trzy lata temu.pani doktor na nerwice przepisala mi wlasnie asentre.Czulam sie po niej okropnie zle po jednej tabletce,wyladowalam na pogotowiu a lekarka ze czasami ludzie tak reaguja i ze to lek o przedluzonym dzialaniu.Od tamtej pory dlatego wlasnie boje sie brac jakiekolwiek leki.Rok temu bedac w szpitalu wziecie lekow bylo dla mnie koszmarem.Musialam sie wrecz zmuszac tak sie balam:-((((
×