Skocz do zawartości
Nerwica.com

szaredrzwi

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia szaredrzwi

  1. Moj znajomy chciał się leczyc na ulicy kondratowicza 4 czy jakos tak, ponoc wybitna opieka i w ogóle, tylko że wpierw robia testy które kwalifikuja czy terapia grupowa czy indywidualna. Dostal sie na indywidualna i terminy aż za rok. Grupowa mniej, ale grupowa to mniej powazne przypadki. Nie wiem do jakiego sie zaliczasz. Jesli mozna w ogole problemy ludzi dzielic na grupy ;/
  2. Mieszkam w Krakowie i najlepszych opinii o samym szpitalu nie słyszę. Nie tylko ze środowiska ludzi 'zdrowych', którzy mają ten szpital za wariatkowie ale też osób z problemami, które miały z nim styczność. Może sam oddział jest wyjątkiem, ale szczerzę w to wątpię...
  3. Jak ja ze szkoły o 20 wracam padnięta:P Ale zobaczymy, zobaczymy...może cuś się uda.:)
  4. Z pewnością bym zaczęła gdyby nie szkoła i kompletny brak czasu. W kazdym razie postanowiłam mega otworzyć się psychologowi bo sensu nie ma czegoś ukrywać. Jakoś wcześniej nie zagłebiałam sie w tym temacie i nie jestem w stanie sama określić jak poważny jest mój stan. A jedyne co wiem to to, że chce już skończyć z tymi atakami, chudnięciem, płakaniem i wszystkim. Wielkie nadzieje pokładam w psychologu czy tam psychiatrze, zobaczymy.. ale mam nadzieje, że pomoże.
  5. Od tamtej pory miałam jeszcze jeden 'atak' zeszłej nocy, już mniej intensywny ale jednak. A od tego pierwszego ciągle czuję się zmęczona, słabo mi, dziś ból nad skronią rozsadza mi głowę i ciągle mam ochotę wymiotować, do czego jeszcze na szczęście nie doszło. Lekkie zdenerwowanie, stres i muszę się położyć bo serce zaczyna.. no jakby je uciskało. Źle się czuje i jak już coś przełknę to wyłącznie muszę mieć na to coś wielką ochotę. Rozmawiałam z rodziną, jestem umówiona do psychologa jak na razie na wtorek. Ponoć wyjątkowo szybko, ale to ze względu na mój wiek. Właściwie nie mogę się już doczekać tej wizyty. Z jednej strony już chcę się lepiej poczuć, znaleźć 'światełko'. A z drugiej... nie wiem jak się otworzę. Mieliście z tym też wielkie problemy?
  6. Witam. Niedawno wróciłam od lekarza, na razie pierwszego kontaktu, który jak mi się wydaję olał całkowicie to co ja mówię. Może zacznę od tego, że jestem poddana niesamowicie wielkiemu stresowi, nerwom. Nie chcę dokładnie opisywać jakiemu, chyba że to konieczne to spróbuje się przełamać. Ale na razie.. ogólny zarys. W każdym razie do czynienia mam z nim już od ponad roku, tylko w czasie ostatnich dni wyjątkowo zwiększył swoją moc. Za ten czas cały czas chudłam, jednocześnie jedząc nie mniej niż wcześniej. Teraz po tej 'kumulacji' dopiero mnie od jedzenia odrzuciło, ale dosyć efektownie. Aktualnie męczą mnie nudności, a jednocześnie czuję ten pusty brzuch, jakby ten kwas żołądkowy miał mnie zeżreć od środka, choć wiem, że to mało możliwe. Często płakałam, chodziłam poddenerwowana. Bywały momenty, że ten stres objawiał się drżeniem, trzęsieniem się całego ciała. Pół miesiąca temu nawiedziły mnie uciski w mostku, klatce piersiowej, ostre strzyknięcia, bardzo bolesne ale tego samego dnia minęły choć kilka razy nastąpiły w ciągu kilku godzin. Do wczoraj, dzisiejszej nocy nic specjalnego prócz odrzucenia od jedzenia, płakania, chudnięcia i takich lekkich objawów nic się nie działo...a tej nocy że tak się wyrażę zostałam poddana większym nerwom. Trzęsłam się cholernie, brało mnie na wymioty, w końcu poczułam w całym ciele takie napięcie mięśni i ból jak podczas skurczu. Ucisk serca jakby miało je zmiażdżyć, tak cholerny ból, że szczęściem wydawało mi się umrzeć w tej chwili. Po prostu zesztywniałam z bólu i leżałam czując jakby mnie coś miażdżyło, od środka. Przestraszyłam się... dochodziłam do siebie ponad dwie godziny, w czasie tych minut jeszcze kilka razy mnie 'to' napadło, choć mniej intensywnie. Nigdy jeszcze tak nie zareagowałam na nic. Dlatego dziś wybrałam się do lekarza pediatry, ale przepisał mi wyłącznie jakąś mieszankę na apetyt po której będę chodzić jak nawiedzona. Niestety w moim przypadku powodu stresu nie da się wyeliminować, jedynie zniszczyć objawy, dlatego piszę. Czy to wyłącznie wpływ stresu, czy jakieś inne czynniki? I czy ktoś z Was zna taki przypadek? Może powinnam sprawdzić czy już nie naraziłam się na jakieś ubytki w organizmie. Boję się, bo jak do tej pory znikałam w oczach, to teraz zaczynam wręcz od środka... Do tej pory zresztą czuję lekki ucisk na sercu, ciężej funkcjonuję, a ja nie chcę w tym tkwić... Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś jakkolwiek się na ten temat wyrazi. Pozdrawiam.
×