Na wstępie chciałbym się z Wami wszystkimi przywitać - to mój pierwszy post na tym forum i mam nadzieję, że będę mógł dyskutować z dojrzałymi i przyjaznymi ludźmi (a z tego co widzę tacy tu właśnie są).
Mam jednak pewien problem. Mianowicie ni jestem pewien, czy to co mnie dręczy to nerwica, a nie chcę na razie iść do lekarza, ani mówić o tym rodzinie. Niektóre z moich objawów to:
- poprawianie firanek, naczyń, książek, gdy leżą krzywo lub niesymetrycznie.
- często - np teraz, gdy siedzę przed komputerem i piszę tą wiadomość - odczuwam pewien pociąg do przysunięcia łóżka bardziej do ściany, na wypadek gdyby się przesunęło. Nie wiem jaki to ma cel, ale mam to od dziecka.
- Chowając jakąś nową książkę potrafię wyciągać ją po kilka razy i sprawdzać, czy przypadkiem nie zagiąłem rogów.
- Mam tiki nerwowe.
- Sprawdzam, czy wszystkie książki/gry/podobne przedmioty przylegają do tylnej ściany szafki itd.
- Często wydaje mi się w nocy, że ktoś stoi przy oknie, spogląda lub stara się włamać do domu.
- Dokładnie sprawdzam niektóre rzeczy, czy nie są powierzchniowo uszkodzone.
- Po rozmowie z kimś, konfrontacji itd. przez średnio 2 dni analizuję moje posunięcia i karcę się w myślach, że mogłem sprawę załatwić lepiej.
- Trzęsą mi się ręce.
Nie są to wszystkie objawy, ale większość. Boję się, że to nerwica natręctw. Wydaje mi się, że każdy ma coś podobnego do mnie - takie obawy, nawyki itd - i nie jest to aż tak poważne, by nazwać to nerwicą natręctw. Co o tym myślicie?