Witam wszystkich.
Na początek krótko i zwięźle o mnie. Mam 25 lat i nieudane życie. Główną przyczyną tego wszystkiego według mnie jest moja fobia społeczna, która powstała przez nasilającą się nieśmiałość no i oczywiście dzięki "uprzejmości" ludzkiej. Przez tą fobię nie mogę pracować, ukończenie studiów kosztowało mnie sporo nerwów, w "realu" właściwie nie potrafię gadać z ludźmi, tzn. jestem tak zestresowany, że zawsze prędzej czy później palnę coś nieodpowiedniego i każdego do siebie zniechęcę. Na internecie jest inaczej, tu miałem już wielu znajmomych, łatwo mi się pisało itd. Tym sposobem z próbami ułożenia sobie życia prywatnego odpuściłem sobie już dawno temu, a z domu wychodzę tylko wtedy, kiedy muszę.
Z tym wszystkim się pogodziłem, bo miałem liczne zainteresowania, zawsze sobie jakieś zajęcie umiałem znaleźć. Niestety od jakiegoś czasu sytuacja się pogorszyła i odczuwam uczucie wiecznej nudy, na nic nie mam ochoty, wszystko co robię mnie męczy. Kiedyś wystarczyło, że obejrzałem sobie jakiś mecz w TV i już było dobrze, a jak jeszcze się jakiś browar znalazł, to już wogóle super, a teraz... Czy to może być początek jakiejś poważniejszej choroby psychicznej?