Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stachu123

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stachu123

  1. ja sama przecież to, że nie wierzysz lekarzom to standard w nerwicy :) Pewnie, że zdarzają się pewne ukryte wady serce, ale ... bądźmy poważni. Nic Ci nie jest, a dodatkowe skurcze to pewnie działanie właśnie tej Pani na N.... Według mojej wiedzy EKG i Echo całkowicie wystarczą, ale jeśli chcesz mieć pewność to załóż sobie na dobę holter EKG. Zobaczysz, że podczas snu serce będzie w porządku. Propranolol to betaadrenolityk czyli beta-bloker. Stosuje się go głównie w nadciśnieniu. Nie wiem czy wiesz, ale beta-blokery powodują spadek wydolności organizmu - czytaj: np. szybciej dostaniesz zadyszki przy wchodzeniu po schodach. Zastanów się poważnie, bo hydro jest naprawdę dobrym i najmniej szkodliwym rozwiązaniem. Propranolol to tylko kolejny lek, który pomoże Ci niewiele lub w ogóle, a przymuli Ci organizm. esprit Dzięki za miłe słowa i powodzonka. [Dodane po edycji:] aha, a tutaj macie darmowe 27.minutowe mp3 z relaksacją Jacobsona http://naratunek.com.pl/index.php?p=1_4_Naturalnie#trening [Dodane po edycji:] teraz link powinien działać :) http://naratunek.com.pl/index.php?p=1_4_Naturalnie#trening
  2. Cześć Dziecinki :) Wybaczcie jeśli będę się powtarzał, ale nie czuję się na siłach przeczytać całych 224 stron. Chciałbym jednak podzielić się z Wami moją historią, bo może ktoś wyciągnie z niej jakieś pomocne wnioski. A więc tak: Z nerwicą lękową znam się już od 10 lat - czyli od 1999 r. Pierwsze trzy lata były prawdziwym koszmarem, bo nie wiedziałem co mi jest, a myśl o udaniu się do psychiatry przerażała mnie bardziej niż lęk przed śmiercią. Wreszcie - gdy byłem na skraju wytrzymałości - dałem się do niego zaciągnąć i padła diagnoza: nasza ukochana NERWICA LĘKOWA. Prochy, tabletki, kapsułki + "idź Pan na terapię" i dali jazda. Leki trochę pomogły, ale nadal było tragicznie. No i teraz coś dla tych, którzy lubią sobie ponażekać: rok po rozpoczęciu leczenia nerwicy zmarł mój tata, potem poszedłem na studia (zmieniałem je 3 razy) i musiałem iść do pracy. U mnie głównym problemem są duszności. Po prostu wrażenie jakbym nie mógł złapać powietrza - nikomu nie życzę - łzy w oczach, ostatkiem sił łapię oddech, wrażenie jakbym już odpływał i nagle... bach - jakiś tam haust powietrza trafia do płuc. Potem znów abarot - od początku. Ciągnie się to np przez 2 -3 godziny. Jak więc widzicie nie było mi łatwo, ale nigdy się nie poddawałem. Nie było dla mnie czegoś takiego jak siedzenie w domu. Myślę, że to spowodowało, że przez tyle lat to choróbsko nigdy mi się nie pogłębiło. Po prostu nerwica tłukła mnie, ale i ja nie byłem dłużny i wymierzałem jej ostre fangi w papę :) Żeby nie było, że życie mnie oszczędzało - kilka lat później okazało się, że mam raka. I co ? I gucio ! Wykryty i wycięty na tyle szybko, że do dziś nie ma po nim śladu. Żadnej chemii, żadnej radioterapii. Tylko operacja i obserwacja (mimo, że był złośliwy). Czasami zamiast się smucić, po prostu się z tego śmieje : śmierć ojca, nerwica, rak - obecne nastolatki już by się pochlastały :) Obecnie nadal męczę się z tym ustrojstwem, ale odstawiłem wszystkie leki (mam zawsze przy sobie 25 mg Hydroxyzyny - tak na wszelki wypadek) i jakoś sobie radzę. Nie powiem, że nie przeszkadza mi w życiu,ale jestem w stanie spokojnie ją kontrolować. Jestem przekonany, że gdyby znalazł czas na porządną terapię to pozbyłbym się jej całkowicie. Na razie jednak nie mogę sobie na to pozwolić. A dlaczego ? Kończę kierunek Ratownictwo Medyczne. Praktykuje w szpitalach (np. na oddziałach ratunkowych czy OIOM-ie). Codziennie patrzę na śmierć, ale też radość i łzy szczęścia. Nigdy nie doznałem objawów nerwicy podczas "akcji" czyli wtedy kiedy trzeba było działać szybko i bezbłędnie. A nawet gdyby to mam świadomość , że nic mi się nie stanie. Najwyżej się troszkę poduszę, ale swoje i tak wykonam :) I co ? Z nerwicą nie można ? Wszystko można ! A teraz podsumowanie starego wyjadacza: - Tak jak w życiu - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAĆ ! Nic Wam nie będzie, ale ustępowanie tej kur... tylko pogorszy Wasz stan. To jak z bandziorami - dacie dłoń, wezmą rękę. - Terapia - tak, ale wg mnie tylko poznawczo-behawioralna - nerwica lękowa jest na tyle specyficzną jednostką chorobową, że najlepiej nauczyć się radzić sobie z jej objawami, a nie szukać przyczyn. Wiem, bo ja przyczyny poznałem na tyle, że zwykła Pani psycholog powiedziała, że ona nie ma co u mnie robić, bo ja uprzedzam swoimi wypowiedziami każde jej pytanie. - Leki - jak najbardziej , nie bać się, ale w miarę możliwości jak najmniej. Poza tym sugeruję nie dawać sobie wciskać Xanaxów itp. ,bo to cholernie uzależniające gówno. Zamiast tego stosować antydepresanty o dodatkowym działaniu przeciwlękowym (np. Seroxat) One nigdy nie dadzą takie efektu jak anksjolityki, ale też nie będą miały tylu efektów ubocznych. - Relaksacja (nagrać na mp3 i słuchać 2-3 razy dziennie) - ja polecam Jacobsona ,ale każdy powinien dobrać sobie jakąś pod swój gust. - Sport, sport i jeszcze raz sport. Nie każe Wam grać w kosza czy piłkę jeśli tego nie lubicie. Wystarczy jednak zapisać się na jakieś sztuki walki czy basen. I katować się do oporu (zakładam, że zanim zdiagnozowano u Was nerwicę zbadano Wam serca :) - to też jest forma walki z nią. - Kwasy Omega3 - najlepiej naturalne z siemienia lnianego lub rybek. Trzymajcie się cieplutko i nosy do góry :) P.S. Polecam Wam książkę dr Davida Servana - Schreibera pt. "Zdrowiej ! Pokonaj lęk, stres i depresję". Facet jest naprawdę genialny i tak naprawdę zawarł esencję walki z przypadłościami psychicznymi w pigułce. Dla Was/Nas proponuję rozpocząć od rozdziału "Prozac czy adidasy ?". S123
×