Skocz do zawartości
Nerwica.com

jordan458

Użytkownik
  • Postów

    48
  • Dołączył

Treść opublikowana przez jordan458

  1. Ojciec chce mnie umówić do jakiejś nowej lekarki, bo się naczytał na tej jednej stronie wiele złego o rispolepcie. Normalnie dojeżdżam jakieś 70 km do psychiatry, teraz będzie ze 100. Do tego tym razem wizyta płatna. Moja dotychczasowa lekarka każe mi składać papiery do zus po rente jako, że choroby nabawiłem się w trakcie nauki. Ale ja też coś wątpie, że na ta schizotypie dostane. Nie wiem czy nowy psychiatra cos zmieni, bo chyba jest tak, że schizotypowy jest po prostu oporny na leczenie.
  2. Czy mieliście tak, że biorąc risperidon zaczęliście jakby jeszcze mniej czuć niż dotychczas ( nawet zakładając, że już wcześniej uważaliście iż nic nie czujecie). Ja przyjmuje risperidon od 8 miesięcy w małej dawce 1,5 mg ( moja diagnoza schizotypia) i mam właśnie takie wrażenie. Mówiłem mojej lekarce o tym, ta się troche zastanawiała nad solianem na zamianę, ale ostatecznie dodała mi escitalopran actavis, pozostawiając rispolept. Problem w tym, że ja się czuję beznadziejnie na tym leku, ale skutkiem jego działania jest np. to że łatwiej jest mi wytrzymać w pracy.
  3. Czy mieliście tak, że biorąc risperidon zaczęliście jakby jeszcze mniej czuć niż dotychczas ( nawet zakładając, że już wcześniej uważaliście iż nic nie czujecie). Ja przyjmuje risperidon od 8 miesięcy w małej dawce 1,5 mg ( moja diagnoza schizotypia) i mam właśnie takie wrażenie. Mówiłem mojej lekarce o tym, ta się troche zastanawiała nad solianem na zamianę, ale ostatecznie dodała mi escitalopran actavis, pozostawiając rispolept. Problem w tym, że ja się czuję beznadziejnie na tym leku, ale skutkiem jego działania jest np. to że łatwiej jest mi wytrzymać w pracy.
  4. Czy mieliście tak, że biorąc risperidon zaczęliście jakby jeszcze mniej czuć niż dotychczas ( nawet zakładając, że już wcześniej uważaliście iż nic nie czujecie). Ja przyjmuje risperidon od 8 miesięcy w małej dawce 1,5 mg ( moja diagnoza schizotypia) i mam właśnie takie wrażenie. Mówiłem mojej lekarce o tym, ta się troche zastanawiała nad solianem na zamianę, ale ostatecznie dodała mi escitalopran actavis, pozostawiając rispolept. Problem w tym, że ja się czuję beznadziejnie na tym leku, ale skutkiem jego działania jest np. to że łatwiej jest mi wytrzymać w pracy.
  5. jordan458

    Moja droga.

    Właśnie zacząłem pracować u ojca. Topornie to idzie, ale muszę zdobyć trochę kasy, mam 1900 długu na studiach.
  6. Ostatnio złapało mnie jakieś przeziębienie, wczoraj ponad 38 stopni. i od razu czuję się lepiej psychicznie. Byłem dzisiaj wstanie zorganizować spore, zwłaszcza jak na mnie sprzątanie. Przedwczoraj jak to się zaczęło to miałem biegunkę i praktycznie wymiotowałem (jakimś cudem się powstrzymałem). Od tego wszystkiego aż się trząsłem, ale paradoksalnie właśnie wtedy zacząłem jakoś lepiej słyszeć muzykę, prawie coś czułem. Kiedy zasypiałem to skupiłem się na tym żeby tak leżeć by nie zwymiotować, ale i tak zasypiało mi się lepiej niż zazwyczaj( przynajmniej na duchu). Nie wiem z czego to się bierze, ale przypuszczam, że kiedy skupiam się na swoim zdrowiu fizycznym zapominam o problemach psychicznych. Od 5 miesięcy na Rispolepcie w oczekiwaniu na poprawę, efekty: właśnie zacząłem dorabiać u ojca, od jakiegoś czasu coś pisuję na forach jak to. Najgorsze przy Rispolepcie jest to myślenie w jakiej to beznadziejnej sytuacji jestem: bez kobiety, wykształcenia, bez dochodu, ogromne problemy z funkcjonowaniem jeśli chodzi o intelekt, chyba nasiliły mi się myśli samobójcze.
  7. Guzik Ile jeszcze czasu sobie dajesz na próbowanie? Ja mam 25 lat i czuję, że niewiele mi zostało.
  8. Ten argument z osobą umierającą na raka niewiele wnosi. Gdybym sobie żył normalnie, odczuwając, interesując się światem, czerpiąc satysfakcje z kontaktów międzyludzkich itp. i nagle pojawiłaby się diagnoza: śmiertelny nowotwór to oczywiście byłoby mi pewnie ciężko pożegnać się z takim pięknym światem, ludźmi, ale umierałbym jako normalny człowiek, wiedziałbym co po mnie zostanie, że coś zrobiłem na tym świecie, że zostanę zapamiętany taki jaki jestem. Mógłbym powiedzieć, że szkoda umierać, ale tak widać miało być. Pięknie pożegnałbym się z najbliższymi, spokojny, że powiedziałem im co chciałem. Teraz zaś żyję tak, że nikt nawet najbliższa rodzina mnie nie zna tak naprawdę. I tutaj widzę przewagę tego gości umierającego na raka.
  9. Jestem tu nowy, ale jak najbardziej podpisuję się pod tytułem tego wątku. Ja czuję jakieś emocje tylko jak np. przymierzam się do sznura na strychu albo piszę list pożegnalny. Wtedy się trochę ożywiam. Problemy mam od 11 lat, ale całkowicie pozbyłem się uczuć odkąd podjąłem się jakiegoś leczenia 6 lat temu. Wcześniej to jeszcze coś tam się przebijało przez te lęki, niepokoje, fobię społeczną. Być może też dlatego, że jeszcze chodziłem do szkoły i miałem częstsze kontakty z ludźmi więc więcej się działo w moim życiu.
  10. Ja na kacu mam podobnie. Moje wypowiedzi są bardziej naturalne, nawet tak jakby coś czuję, lepiej odbieram np. muzykę, dochodzi niezła pewność siebie. Myślę, że to jest tak, że nie mam siły na stresownanie się i nie myślę o swoich zmartwieniach. Poza tym dochodzi to zresetowanie się. Tak przynajmniej było kiedyś, bo teraz to odpuściłem picie od prawie roku. Z kolei jak napiję się piwka w samotności to tak jakby w depresję wpadam.
  11. Dodam jeszcze tylko, że ketrel w dawce 300 mg dziennie odstawiłem z dnia na dzień po półtora roku brania. Nie miałem z tym żadnych problemów. Z kolei jak zapomniałem wziąć wieczorme małej dawki rispoleptu, który przyjmuję teraz to cały następny dzień czułem się fatalnie.
  12. Pewnie słucha, zresztą nie wiem jaka ma byc jej reakcja jak klient mówi, że ma takie myśli. Co może zrobić? Przecież nie będzie się tym przejmować bo by oszalała, pewnie nie raz to słyszy.
  13. Ona diagnozuje mnie jako osobowość schizotypową, kiedys byłem w szpitalu to też takie wnioski wyciągnęli plus z badania psychologicznego cechy os. schizoidalnej (nie wiem czy to się nie gryzie). Moja psychiatra twierdzi, że nie mam depresji ani nerwicy.
  14. Coś tam mojej pani psychiatrze wspominam, ale widać nie dość wyraźnie. Ona jakby nie chce tego słuchać, chociaż to fajna babka. Moje ewentualne samobójstwo nie będzie wynikiem jakiś myśli nie wiadomo skąd, to jest samobój całkowicie logiczny będący konsekwencją okropnie nieudanego życia bez nadziei na zmianę. Biorę rispolept i coś tam działa, ale to niewiele zmienia w tej kwestii.
  15. Ja bez przerwy myślę o samobójstwie, rozważam co będzie jak to się stanie, jak sobie poradzi moja rodzina. Brak mi zdecydowania. Obawiam się momentu kiedy zaciśnie mi się pętla wokół szyji, że zacznę wtedy myśleć iż można było jeszcze spróbować żyć. Że wtedy zacznę się czuć normalnie, ale będzie już za późno. Obawiam się też tego co będzie potem, czy nie będzie jeszcze gorzej niż tutaj czy też nic nie będzie. Bardziej boję się tego drugiego, jakoś mnie ta opcja rozczarowuje.
  16. [videoyoutube=kVUK4ag1C6Q&feature=relmfu][/videoyoutube]
  17. Brałem Ketrel przez prawie 1,5 roku w dawce 100 mg rano i 200 mg wieczorem. Jakieś 40 minut po wzięciu leku łapała mnie silna senność, trwało to jakąś godzinę. Równocześnie brałem Depakine chrono. Gdzieś po 8 miesiącach przytyłem jakieś 15 kilo, ale nie wiem czy od ketrelu czy depakiny. Potem zacząłem się troche więcej ruszać i kontrolować jedzenie i udało mi się schudnąć. Lek pomógł mi na pewno na początku w opanowaniu silnych lęków, niepokojów.
  18. jordan458

    Moja droga.

    Najpierw muszę chyba iść do pracy żeby o czymś myśleć, bo jestem teraz ciężarem dla rodziców.
  19. jordan458

    Moja droga.

    Myślę o takiej indywidualnej, grupowa trochę mnie przeraża. Problem w tym, że ja mieszkam w takiej małej miejscowości, 100km do Łodzi. Tu na miejscu to trudno o coś takiego. Jakbym miał za takie coś płacić i dojeżdżać to spore koszty by były. Indywidualna to chyba płatna, co nie?
  20. jordan458

    Moja droga.

    Gość, który dawał mi asentre był niespecjalnie zainteresowany tym co miałem mu do powiedzenia, kolejne wizyty u niego nie trwały nawet 10 minut. Najbardziej interesował się skasowaniem 120 zł. Dlatego udałem się do innego lekarza, nie wykluczając powrotu do tamtego. Po 3 miechach asentry nie miałem żadnej poprawy, tylko koszty, nowy lekarz zaproponował inne leczenie twierdząc, że to wcześniejsze nic nie da. Byłem też potem u psychologa klinicznego, z którym sobie pogadałem, ale on moje problemy sprowadza tylko do tego, że muszę powrócić na studia, żeby sobie jakoś życie ułożyć. O zaburzeniach mówił, że da się z nimi żyć, wogóle gość ciągle mówił nie dopuszczając mnie specjalnie do głosu, a ja czuję, że to nie tylko o to chodzi. Nawet jak skończę studia, znajdę pracę to jeśli nadal będę się tak czuć jak czuje to wolę zawiesić pętlę, o czym zresztą bez przerwy myślę. Ten psycholog wspominał, że może mnie wysłać do Komorowa, ale na drugim spotkaniu skupił już się tylko na powrocie na studia. A ja na studia w tym roku nie powrócę, najwyżej w przyszłym. Obecna pani psychiatra mówi mi, że taki ośrodek to nie dla mnie, że ja nie mam nerwicy (o Komorowie nawet nie słyszała). Ponieważ ta kobieta sprawia bardzo dobre wrażenie, to się jej słucham.
  21. jordan458

    Moja droga.

    Nie powiedział bym, że często. Od stycznie 2007 do czerwca 2008 oraz krótko na przełomie 2008/2009 to był jeden lekarz (a właściwie 2 - ojciec i syn). W tym roku byłem u dwóch, z pierwszego zrezygnowałem intuicyjnie po propozycji drugiego. To 3 lekarzy przez prawie 6 lat.
  22. jordan458

    Moja droga.

    Witam. Mam 25 lat, od 11 lat zmagam się z zaburzeniami osobowości. Nie potrafię być sobą, zachowywać się naturalnie. Odczuwam niepokój, lęk przed ludźmi, światem. Przepełnia mnie agresja, łatwo się irytuje. Mam ogromne problemy z koncentracją, utrzymaniem uwagi, zorganizowaniem sobie zajęć, motywacją, nie mówiąc o uczeniu się. Nic mnie nie interesuje, mało mówię, sprawiam wrażenie osoby smutnej i ponurej (jak kto woli). Parokrotnie podejmowałem studia na różnych kierunkach i nie podchodziłem do I sesji. Obecnie mam skończone 2 lata zarządzania ( prywatna uczelnia). Ponad 5 lat temu spędziłem 6 tygodni na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. Przez następne 1,5 roku przyjmowałem Ketrel (100 mg rano, 200 mg wieczór), Depakine chrono. Potem próbowałem Paxtin, ale odpuściłem po 2 miesiącach. W tym roku byłem prywatnie u psychiatry, który zaproponował mi leczenie Asentrą i Nootropil na koncentrację. Po 3 miesiącach udałem się do innego psychiatry ( z NFZ), który zaproponował odstąpienie od tego leczenia i zapodał mi Rispolept (1,5 mg, od listopada 2 mg). Jakieś działanie leku odczuwam, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy jest lepiej. Obecny lekarz diagnozuje mnie jako schizotypowe zaburzenia osobowości, wcześniej wspominał o dystymii. Prywatny psychiatra wspominał o schizoidalnych zaburzeniach. Niewątpliwie dotyczy mnie też prokrastynacja. Obecnie nie pracuję, wcześniej dorabiałem w firmie ojca, krótko pracowałem na kilku śmieciówkach. Chciałbym jakoś wyjść na prostą, bo czuje, że to moja "końcówka", ostatni moment żeby jakoś ułożyć sobie życie.
×