Cześć Ja od 1,5 roku borykam się z nerwicą. Też brałam leki: afobam, cloranxen, leczyłam się u psychologa. Ostatnio miałam dość długą przerwę, ale nie taką całkowita. Wydaje mi się, że to dzięki mojemu chłopakowi. Byłam taka szczęśliwa, że zapomnialam o moich lękach(a objawy to najczęściej były: kołatanie serca, drżenie mięśni, ból oka) Ale oczywiście kiedy był jakiś kłopot, większy stres, nieporozumienia między nami, to strach wracał. I właśnie jest tak teraz Już od dwóch miesięcy nie czuję się dobrze, mam poczucie bezsensowności i często moje stare objawy wracają, a to wszystko przez to , że nie mogę porozumieć się z chłopakiem. Dawniej tak nie było, był problem to radziłam sobie z nim lepiej czy gorzej, a teraz wszystkie emocje przeżywam za bardzo, zwłaszcza te złe. Nie chcę żeby tak było zawsze. Czy ktoś z Was jest w szczęśliwym związku mimo swojej nerwicy? Czy może lepiej sobie odpuścić i zająć się jeszcze leczeniem?