Skocz do zawartości
Nerwica.com

latecafe

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez latecafe

  1. Kur*a, ależ mam zły dzień. Nie mogę już wytrzymać tych upałów, ta pieprzona nadpotliwość mnie wykańcza, już nie mogę tego znieść. Nic tylko się zaszyć w domu i nic nie robić, bo po 5 minutach w takiej temperaturze jak dziś mój organizm wydziela hektolitry potu. Dobija mnie to, nie wyobrażacie sobie jak to ogranicza...
  2. Nie mogę już sama siebie znieść. Totalnie nie akceptuję siebie, swojej osoby i swojego wyglądu, nie mogę na siebie patrzeć. Mój wygląd mnie wręcz irytuje i drażni. Nie mogę już wytrzymać z tym
  3. Marsal2, uznałam, że nie będę do niego pisała, może spotkamy się na jakiejś kolejnej imprezie, może nie, najwyżej nasza znajomość umrze śmiercią naturalną i tyle. I uważam, że tak, jakby chciał to by napisał i tyle, to on tu jest facetem i to on powinien napisać :) Jeśli nie chce to nie, jego strata. Tyle mi tu nagadaliście o 'tym typie faceta', że uznałam, że nie ma co się na siłę pakować w coś, co może tak wyglądać. Mam tylko nadzieję, że wytrzymam
  4. Nie pisałam do niego, uważałam, że wysiliłam się już na tyle żeby go znaleźć i zaprosić i uznałam, że w takim razie on powinien napisać, ale nie pisze, no i teraz ja się biję z myślą czy pisać, czy nie. W sumie napisałabym, no bo co mi tam, ale z drugiej strony, jeśli jednak jest po prostu chamem i chciał mnie wykorzystać, nic więcej, to jeśli do niego napiszę, będę w jego oczach wyglądała żałośnie... Boję się, naprawdę mam niesamowity mętlik w głowie. W ogóle nie wiem czemu, ale jakoś strasznie to przeżywam, nie potrafię zapanować nad emocjami. Wczoraj nawet złapał mnie straszny stres z powodu matury, która mnie nawet nie dotyczy (ja za rok). Nie wiem co się dzieje, nie wiem co mam robić...
  5. Widzę, że mój post utonął w fali waszych, niestety. Wiem, że się narzucam, panikuję i ogólnie świruję, ale po prostu nie mam z kim pogadać i moja jedyna nadzieja w tym forum chyba, także jakby komuś chciało się zerknąć na poprzednią str i nawet chlasnąć mi w twarz po przeczytaniu, to będę niesamowicie wdzięczna, potrzebuję czegokolwiek...
  6. Hej :) Powrócę znów do wczorajszego tematu, bo niestety, ale dalej mnie to męczy. Ciągle o tym myślę... Nie wiem, może staram się tego chłopaka usprawiedliwić, bo chciałabym po prostu żeby było tak jak myślę, może jestem aż tak naiwna, nie wiem, ale muszę o tym komuś powiedzieć. Mianowicie, wciąż nie mogę uwierzyć, że on mógłby być tak okropny. To on był gospodarzem na tej imprezie, ze wszystkich chłopaków zachowywał się tak na prawdę najlepiej, dodatkowo jest najlepszym przyjacielem koleżanki, z którą na tą imprezę przyszłam... Nie wiem, ale cały czas mam w głowie myśl, że może to ja to zepsułam, może przez to, że byłam dla niego taka obojętna, może po prostu odniósł wrażenie, że totalnie nie jestem nim zainteresowana i tyle, i może to dlatego się nie odzywa, nie zagaduje na fb ani nic, bo się boi, że jestem na niego śmiertelnie zła Nie wiem... Jeśli uważacie, że jestem głupia i naiwna, to wylejcie mi wiadro wody na głowę, żebym przejrzała na oczy, błagam...
  7. Lady Em., rozumiem Cię doskonale, gdybym tylko mogła nie wracałabym do domu w ogóle
  8. Locust, Mam 19 lat i to nie jest tak, że ja chodzę i szukam. Poznałam wiele osób, ale nigdy nie byłam z nikim w związku, właściwie niestety, ale chyba wszyscy, którzy się mną interesowali liczyli tylko na krótki związek bez zobowiązań. Nikt nigdy nie interesował się mną w inny sposób Próbuję zrozumieć czemu tak jest, ale nie mam pojęcia
  9. Nie wiem, generalnie czyjekolwiek zainteresowanie moją osobą jest zjawiskiem tak rzadkim, że zaczęłam się już powoli oswajać z myślą, że widocznie nie jest mi pisane być z kimkolwiek, może po prostu mam być sama i np, spełniać się zawodowo...? Nie wiem, już zaczynam wątpić w to, że rzeczywiście spotkam kogoś wartościowego, kto byłby mną zainteresowany
  10. Irytuje mnie, że nigdy nie mogę trafić na kogoś normalnego. Nie wiem czemu. Zawsze jest tak, że jeśli już ktoś się mną zainteresuje, to tylko w taki sposób, na chwilę i koniec. Co jest ze mną nie tak? Nie wiem czy aż tak odpycham swoim wyglądem, osobowością...? Czuję się fatalnie
  11. Skoro jęczarnia, to ja chętnie ponarzekam... Poznałam na ostatniej imprezie chłopaka, fajny, miły, w porządku, wszyscy dobrze o nim mówią i w ogóle. No, ale przecież nie może być tak kolorowo... Więc tak, podczas imprezy wziął mnie do siebie do pokoju, rozmawialiśmy, potem zaczął mnie całować, a potem po prostu dobierać do mnie. Oczywiście raczej nie leży w mojej naturze by się na coś takiego godzić, o czym od razu go uświadomiłam i zmyłam się na dół, on mnie potem obejmował, pytał czy jestem zła itd... A ja oczywiście, że nie, jest ok, ale byłam zimna jak skała. No ale nie ważne, generalnie chodzi o to, że chłopak nie chce mieć ze mną żadnego kontaktu, nie było wymiany numerów ani nic... Rozumiem, że widocznie znalazł sobie mnie z myślą żeby mnie wykorzystać, rozumiem, że okazał się zwykłym chamem, ale to mnie po prostu boli... Chciałabym żeby się okazało, że wcale nie, że chciałby mnie poznać lepiej, nawiązać jakiś kontakt, cokolwiek. Ale nie. Niesamowicie mnie to męczy Chciałabym żeby było inaczej chociaż raz.. ;( Przepraszam, że tak chaotycznie i bez sensu :/
  12. a ja obejrzałam sobie dziś 'juno' i przyszła mi chora myśl do głowy. Uznałam że jak zajde w ciąże to to będzie coś ^^. Starzy mnie wypierdolą z domu, rodzina, znajomi będą wytykać palcami i w ogóle, ale mimo wszystko tak sobie myślę że fajnie by było.
  13. W sumie po co się leczyć. Już mam to gdzieś, żeby tylko sobie jakoś dożyć do śmierci, która mam nadzieje przyjdzie szybko i tyle.
  14. leki pomagają? i w ogóle to jak się po takich lekach czujecie? Ja tez chce brać leki, do psychologa na terapie nigdy nie pójdę. Chce tylko leki po których byłoby mi lepiej. I tyle... Ale się totalnie w tym nie orientuje. Pomóżcie...
  15. nie dałabym rady im tego powiedzieć...
  16. heh dzięki za te kciuki :) Co do terapii dla rodziców to absolutnie nie ma szans... Ojciec w życiu nie pójdzie... Z resztą ja raczej też... Nie wiem czy dałabym rade... Nie potrafię od tak o tym wszystkim komuś mówić. Z resztą terapie jakoś zawsze kojarzyły mi się z jakimiś świrusami. Wiem że tak nie jest, ale takie przekonanie tkwi w mojej głowie. Poza tym gdybym chodziła na terapię, to rodzice widzieliby że gdzieś wychodzę, a nie powiedziałabym im że chodzę na terapię... No bo co, miałabym powiedzieć ojcu że chodzę na terapię, bo tak mi zjechał psychikę że już sobie nie radzę? Nie mogłabym, a co innego wymyślić? Nic, a nie mogłabym od tak sobie wychodzić...
  17. Jeśli chodzi o rozmowę z rodzicami to na pewno nie. Z ojcem w ogóle nie rozmawiam, jeśli mnie o coś pyta ograniczam się do jak najkrótszych odpowiedzi. Kiedy pyta o coś, np. gdzie idziesz to zawsze wymyślam najprostszą odpowiedź, bo jak mu powiem prawdę to zawsze ma jakieś pretensje, zawsze... Nie mówię mu prawdy, bo tak mi wygodniej, w końcu po co słuchać tych wszystkich pretensji i zastrzeżeń do mnie i do tego co robię. On nic nie rozumie, nic nie potrafi zrozumieć. Nie rozumie że czasem potrzebuję gdzieś wyjść, według niego powinnam 24 na dobe siedzieć w domu i pomagać mu w jakiś bezsensownych pracach które absolutnie nic nie przynoszą... Mama rozumie odrobinę więcej, ale z nią też ostatnio w ogóle nie rozmawiam. Gdy wracam do domu to po prostu opadam z sił gdy patrzę na to wszystko. Wtedy już nic mi się nie chce. Myślę że problemy z rozmową z mamą są trochę dlatego że w głębi serca mam do niej ogromny żal o to że jest jak jest, że w ogóle za niego wyszła, że mnie urodziła, a nie tak jak ojciec chciał usunęła. Wiem że to nie fair gdy tak mówię i myślę, ale tak właśnie czuję. Poza tym ciężko mi się rozmawia o moich problemach. O wiele łatwiej jest to wszystko tu po prostu napisać. Gdy czasem miałam jakiś problem to podczas rozmowy z mamą lub z kimkolwiek innym dosłownie duszę się własnymi łzami. Nie potrafię wydusić słowa. Podczas pisania też jest ciężko, ale to i tak łatwiejsze niż żeby to powiedzieć.
  18. Ze źródłem problemu na pewno miałeś racje. Różne popaprane sytuacje w domu zostawiają ogromny ślad na mojej psychice i jestem tego świadoma. Relacje w domu są... powiedzmy nie takie jak powinny... Z tym że skoro nawet w domu obrzucają mnie za wszystko błotem i ciągle choćby nie wiem co wytykają błędy, nie dają zapomnieć jaka to ja jestem głupia, bezmyślna i ogólnie zła, to jak ja sama mam uważać inaczej? Nawet gdy zacznę myśleć o sobie inaczej to rodzinka i tak sprowadza mnie na ziemię. Co do ojca to jest on idiotą. Poważnie, bez naciągania jest takim idiotą, że aż mnie to przeraża (w końcu jestem jego córką, geny i tak dalej...). Skąd ma kase? Pracuje w policji na stanowisku gdzie ludzie totalnie nic nie robią i dostaje za to 3-4tys. Sam ubiera się w firmowych sklepach, nigdzie indziej nie pójdzie, a gdy mama go prosi żeby mi dał na ubrania (nie chodzi o duże sumy) bo już nie mam w co się ubrać, to drze morde że mam w czym chodzić. Bo w końcu mam jakieś stare szmaty, a jak nie to on mi może użyczyć swoich znoszonych koszulek. Sytuacja autentyczna. W ogóle brak mi słów co do mojego ojca i całe życie obiecuje sobie że jak ja być może będę coś w życiu miała, a on będzie potrzebował to mu nic nie dam. Tak jak on całe życie mi :). Apropo tego chłopaka... Chodzi o to że gdy patrzę na innych dostrzegam w nich tylko rzeczy których nie mają, a on ma. Pomimo tego, że nie są to jakieś straszne rzeczy to i tak włącza mi się już jakaś blokada i koniec. Wiem że to nie ma sensu... A co do słowa 'nienawidzę' to piszę dokładnie to co myślę. Gdybym napisała inaczej, nie byłoby to zgodne z moimi uczuciami, aczkolwiek postaram się hamować. Wiem że w waszych oczach użalam się nad sobą. Ja sama pisząc to wszystko czuję się źle, bo wiem że niektórzy mają gorzej itd... Ciężko mi się pisze, bo to tak jakbym pokazywała całemu światu jaka jestem słaba, bo nie potrafię poradzić sobie ze swoimi problemami... Z tym że z dtugiej strony ile można to wszystko trzymać w sobie...
  19. Nie wiem czy o mnie mówią, ale źle się czuję gdy muszę koło tych wszystkich ludzi przejść. Po prostu jest mi cholernie źle, bo źle się ze sobą czuję. A najgorsze w tym wszystkim to, że wiem, że nic z tym nie mogę zrobić. Podobno ludzie nie zwracają tak uwagi na wygląd i w ogóle, ale źle się czuję gdy mam z kimś rozmawiać. Zawsze czuję się gorsza. To jest silniejsze ode mnie. Mowisz że pewnie jest we mnie coś wyjątkowego. W każdym coś jest... Tylko co z tego. Nienawidzę życia, za to że jest takie nie fair. To nie w porządku że niektórzy dostali od życia tak dużo, a inni tak niewiele... Nienawidzę tego...
  20. Ja też myślę o śmierci. To chyba jedyna rzecz na którą cały czas czekam. Moje życie jest straszne. Pewnie pomyślicie sobie teraz, że kolejna co będzie się żalić, ale trudno. Mam 17 lat. Jestem brzydka. Współczynnik pewności siebie: 0. Nienawidzę ludzi. Nienawidzę gdy są obok mnie. Dlaczego? Bo oni na mnie patrzą. Patrzą i widzą jaka jestem brzydka, okropna. Nienawidzę przerw w szkole. Tam jest pełno ludzi. Nienawidzę obok nich przechodzić. Czuję się okropnie. Czuję że oni patrzą na mnie i śmieją się w sobie ze mnie. Z tego jak wyglądam i w ogóle. Co w moim wyglądzie jest nie tak? Nos. Jest okropny. Jest ogromny i ma garba. Nienawidzę się za to. Moim marzeniem jest operacja plastyczna, na którą nigdy nie będzie mnie stać. Mam krzywe zęby, ale aparatu też nie będe miała. Nie mam na to pieniedzy. Rodzice? Mama by mi dała, wiadomo, tylko że nie ma. Ojciec? Ojciec owszem ma, ale on mi nic nigdy nie da. Aparat na zęby? Szkoda pieniędzy. Jebany skurwysyn. Ale już się przyzwyczaiłam :) Ehh, jestem obrzydliwa i ludzie mnie nie lubią. Nikt tak serio mnie nie lubi. Ludzie nie zapraszają mnie na imprezy, nie rozmawiają ze mną. Nie chcą mnie, odpychają. To jest nie fair. Nienawidzę ich. Ale jest pewien chłopak. Świetnie się dogadujemy. Z wieloma rzeczami mi bardzo pomógł. jestem mu za to wdzięczna. Jest jedyną osobą której tak zaufałam, ktorej powiedziałam o sobie tyle rzeczy. Jest po prostu ideałem. Zakochałam się w nim. Tylko że to nie ma sensu. On ma dziewczynę. Kocha ją i wiem że jej nie zostawi choćby nie wiem co. Staram się z tym pogodzić. Nie jest łatwo, ale jakoś wychodzi. Tylko co z tego. Każdego chłopaka porównuję do niego. Inaczej nie potrafię. I oczywiście każdy odpada. Jestem idiotką powinnam się z tym pogodzić, ale ja nie potrafię! Nienawidzę siebie za to :/. Nienawidzę siebie za to że jestem głupia. Że jestem brzydka. Że nie mam pieniędzy, a ojciec który je ma bo dużo zarabia nigdy mi nic nie da. Nienawidzę się za to że nie mogę przyznać się do swojego domu. Nie mogę bo wygląda fatalnie. Jedna wielka rudera. Dlaczego? Bo mój ojciec to skończony idiota. Zaczyna nie kończy i wychodzi jedno wielkie gówno. Nienawidzę tego. Nienawidzę siebie też za to, że pomimo tego że tak bardzo chciałabym popełnić samobójstwo to i tak tego nie zrobię, bo nie potrafie!
×