Skocz do zawartości
Nerwica.com

L.E.

Użytkownik
  • Postów

    3 818
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez L.E.

  1. groza, jak dobrze, że nie tylko ja mam takie jazdy. Mam momenty, że przerzucam całe mieszkanie w poszukiwaniu papierosów (chociaż wiem, że ich nie ma, ale może gdzieś jakaś pozostałość została :mrgreen: ), a jednocześnie jak mam okazję z kimś zapalić to mogę się powstrzymać. Jednocześnie rzadko pamiętam, dlaczego tak naprawdę rzuciłam palenie... Znaczy racjonalnie znam jakieś plusy i minusy, ale że pod koniec paliłam e-fajka to te minusy jakoś specjalnie odczuwalne nie były. No i kończy się na tym, że jestem skrajnie wkurwiona, bo chce mi się palić, a już w sumie nie wiem, czemu nie palę...

  2. jetodik, mam nadzieję, że ta historia z pacjentem to jest jedynie prowokacja z Twojej strony.

    Jeśli nie, to uważam Twoje zachowanie za meganieodpowiedzialne. I nie mówię teraz o szkoleniach czy kompetencjach. Możesz temu zaprzeczać, ale myślę, że sam zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś osobą stabilną emocjonalnie. Branie na siebie odpowiedzialności za kogoś w takim stanie nie jest raczej wskazane.

  3. no nie jest zly tylko wzrok ma taki cielecy : P

    Dokładnie. To go dyskwalifikuje. Nieobecny, pusty wzrok. To jak mężczyzna patrzy to pół sukcesu. Bystrość, zdecydowanie, stanowczość!!

     

    :great:

     

    Ten pan po prostu nie jest osobnikiem alfa.

    Niby gdzieś tam zarost ma, włosie ma, ale z drugiej strony jest jakiś nasmarowany i wydelikacony.

    Facet powinien wyglądać, jakby dał radę ściąć sekwoje samą siekierą i siłą swoich mięśni :P

    (Bo to sygnalizuje niesamowity seks po ścięciu tej sekwoi :P )

  4. groza, bez tabexu to bym nie rzuciła w ogóle :P

    Zjadłam jedną paczkę tabexu zgodnie z zaleceniami i znalazłam jakieś resztki desmoksanu z próby rzucania z 1,5 roku temu i wsuwam jeszcze ten desmoksan. Niby pomaga, ale mi to jakoś ciężko idzie. Ostatnio kilka osób w moim otoczeniu rzuciło palenie i mam wrażenie, że wszystkim to jakoś łatwiej przechodzi. I już wszystkim minęły te kryzysy, po 2 tygodniach przestaje kusić, tylko mnie nadal męczy :why:

  5. kazimierz61, brawo :great:

    Gratuluję motywacji. A powiedz, ciągnie Cię jeszcze chociaż trochę, czy już wcale?

     

    nie sprawia mi to jakiejś szczególnej przyjemności i również nie lubie smrodu fajek ale to jest jak taki rytuał

     

    Masakra, miałam to samo :P Zawsze miałam przy sobie perfumy i paczkę gum. Jak miałam możliwość to najchętniej od razu po fajce myłam zęby i ręce... Chyba, że akurat pijana byłam, to mi nie robiło :P

     

    Zebrec, ja jak paliłam e to przestały mi smakować normalne. Zdarzało mi się jakoś raz na miesiąc czy dwa zakopcić, ale raczej spokojnie się bez nich obywałam. Gorzej, że teraz nie mogę się obyć bez e-fajka. Siedzę przed kompem i póki coś piszę jest ok, a jak czytam, to nie mam co z rękami zrobić. W ogóle ciężko mi jest zrobić coś konstruktywnego przy kompie, bo zwykle przy tym paliłam jak komin. Plus normalnych fajek jest taki, że zapalasz, spalasz do końca i tyle... znaczy do następnej fajki. A przy elektronicznym nie wiesz, kiedy skończyć palić. Żeby Cię zemdliło to musisz mieć naprawdę obleśny olejek albo mega dużo spalić, więc szanse, że odłożysz, bo już nie możesz też słabe... I tak sobie pierniczę, odradzam i pewnie mam rację, a równolegle aż mnie nosi ochota na zapalenie. Dziwnie czuję zapachy bez fajek. Właśnie mi mój luby przyniósł pyszną herbatkę z czarną porzeczką, a ona mi... cuchnie moczem :?:mrgreen: Bleee :P

  6. Zebrec, Zebrec, dzięki :P

    W sumie to sama nie mogę wyjść z podziwu dla swojej motywacji :P Przy wcześniejszych próbach rzucania taki dzień, jak wczoraj skończyłby się fajką. Ale wiem, że jak teraz zapalę to w niczym to nie pomoże. Dzisiaj też mi się chce jarać, ale jakoś mniej.

     

    Ja mogę sobie siebie wyobrazić bez papierosa, ale nie wyobrażam sobie stanu, kiedy jest mi z tym dobrze i niczego mi nie brakuje. Staram się z tym walczyć, bo jak nie zmienię tego nastawienia, to ch** to wszystko strzeli :?

     

     

    Zebrec, a Ty już sobie e-fajka sprawiłeś? ;)

     

    Powiem Ci szczerze, że nie wiem, czy to jest dobry pomysł na rzucenie... Dla mnie odstawienie e było cięższe niż tych zwykłych, bo a) pochłania się z tym dużo więcej nikotyny nawet jak się używa najsłabszych olejków, b) nie ma motywacji negatywnej - masz kondycję, nie kaszlesz, nie śmierdzisz, zimą nie musisz wychodzić na mróz :P I po prostu ciężej się zmotywować do rzucenia e-fajka.

  7. Nie palę już miesiąc z hakiem... i zaczynam mieć tego szczerze dość.

    Dziś tak mi się chce palić, że nie jestem w stanie zrobić absolutnie nic... Nic, nic, NIC, ku*wa NIC...

    Dobija mnie to masakrycznie. Jedyne co mnie jeszcze trzyma to świadomość, że jak sobie teraz zajaram to tylko przedłużę swoje cierpienia. Ale z drugiej strony... ile można? Już powinnam być oczyszczona z nikotyny... A tu nadal mi się chce palić tak, że mój mózg z głodu nikotynowego zamienia się w selera :why::why::why:

  8. jetodik, ja się poddaję. Przepraszam, ale albo ja jestem za głupia albo większość Twoich argumentów to wylewanie frustracji i znanego, lubianego i w Polsce powszechnego "bólu dupy". Mechanizm rynkowy jest faktem, obciążenie psychiczne jest faktem, konieczność ciągłego doszkalania jest faktem. Może Twoje fakty są fakciejsze, ale ja jakoś tego nie widzę, przykro mi.

    Tylko jeszcze jedno na koniec - jeśli miałabym dzieci to byłyby one moim absolutnym priorytetem, ale obecnie jako, że dzieci nie mam. Byłabym w stanie sobie odmówić niemalże wszystkiego, żeby mieć kasę na terapię, bo jest ona tyle warta. Tak, jedna sesja jest warta kilku dni mojej pracy, tak jest warta tyle, co żarcie na tydzień, tak jest warta więcej niż miesięczny karnet na siłownię itp itd

    Bo naprawdę chcę się wyleczyć...

     

    Btw może niechęć do terapeutów wynika z niechęci do leczenia, co? ;)

    Ale to już taki luźny temat. Ja stąd znikam :P

  9. jetodik, ale o co Ty się tak naprawdę wkurzasz?

    Chodzisz na NFZ, nikomu nie musisz za to płacić. Niepotrzebnie nakręcasz się na coś, co aktualnie w ogóle Ciebie nie dotyczy. Równie dobrze mógłbyś się wkurwiać na to, że dużo zarabia polityk, dentysta, hydraulik czy majster, który kładzie kafeli. Z tym, że wtedy cały czas chodziłbyś wkurwiony :mrgreen: Idąc dalej mógłbyś się wkurwiać na to, że np. pity są droższe od pieczywa, a są z tego samego albo chipsy od ziemniaków. I już w ogóle byłbyś wkurwiony nieprawdopodobnie.

    Ktoś już tu pisał, że ceny reguluje mechanizm rynkowy i towar/usługa kosztuje tyle, ile ludzie są gotowi za nią zapłacić. Czyli tyle ile jest warta. Jeśli nie będzie warta swej ceny to ludzie nie będą kupować. Tyle.

    I jeśli ktoś będzie chujowym terapeutom i będzie kasował 150 zł to ludzie po prostu przestaną do niego przychodzić. A jeśli jest dobry i będą chodzić, to widać warto, bo daje im coś, czego nie mają i potrzebują. I jest to dla nich na tyle ważne, że gotowi są tyle zapłacić ;)

  10. jetodik, nie mam siły na czytanie całej dyskusji w tym wątku, więc odniosę się tylko do jego początku.

     

    1. To nie jest kawkowanie i słuchanie historii. To jest analiza, ciężka praca umysłowa, wysiłek włożony w to, żeby zapamiętać, o czym opowiada każdy pacjent. I do tego to jest praca wykańczająca psychicznie. Nie da się wyłączyć myślenia i wyobraźni i jeśli ktoś Ci opowiada, że np. był bity i gwałcony jako dziecko to musisz być chyba super psychopatą, żeby Cię to nie ruszyło.

    2. Wiele zawodów z boku wygląda na mniej męczące niż jest w rzeczywistości. Np. taki nauczyciel, kilka godzin dziennie sobie pogada i jeszcze ma wcześniejszą emeryturę... Kilka lat temu robiłam praktyki w szkole, poprowadziłam 3 lekcje, a wracałam do domu w takim stanie, jakbym osiem godzin zapierdalała w słońcu i dostała udaru. Praca, w której non stop masz kontakt z drugim człowiekiem, w stosunku do którego musisz mieć cały czas odpowiednią postawę, a on na Ciebie cały dzień patrzy wykańcza, niezależnie od tego, czy cały dzień gapi się na Ciebie 30 osób na raz czy tylko jedna.

    3. Tak, jestem frajerem - wydaję ... zł miesięcznie na terapię. Nie pytaj co mogłabym za to zrobić... Bo wiesz, co bym mogła? Nic. Bez terapii nie byłabym w stanie ruszyć się z miejsca i wyjazdy wakacyjne, ciuchy czy bajery w samochodzie, które mogłabym za to kupić absolutnie nic by nie zmieniły, więc po co mi one? ;) Doszłam do tego etapu w życiu, gdzie stwierdzam, że zdrowie psychiczne to ostatnia rzecz, na której powinnam oszczędzać. Poprzedniej terapeutce płaciłam prawie o połowę mniej za sesję, a efekty... były zdrowo ponad połowę mniejsze. Fakt, dużo płacę, ale moja terapeutka i to, co terapia u niej mi daje warta jest każdej złotówki. A gdyby nie było mnie stać? Poszłabym oczywiście gdzieś na fundusz. I dziękowałabym wszystkim siłom na niebie i ziemi za to, że jest jakaś możliwość, żeby opłacić pomoc dla mnie.

     

    Dlatego wkurza mnie nieprawdopodbnie takie gadanie typu za co terapeuta bierze tyle kasy? Za co lekarz? (Ostatnio także - za co architekt? :mrgreen: )

    Jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi ma prawo się cenić. A jeśli jest zły to niech szuka innej drogi życiowej.

    Amen ;)

  11. W każdym razie za mało tu drwaloseksualności :!::twisted:

    gola, spocona klata, siekierka i sekaty pieniek?

    Raczej flanelowa koszula w kratę, wytarte dżinsy, dłuższy zarost, umięśnione ramiona i dzikość niedźwiedzia w oczach.

     

    Biorę wszystko bez żadnych pytań :!:

     

    Chociaż kahir i bez tego dostał mój głos :105:

  12. Dark Passenger dobrze mówi, polać mu :D

     

    W ogóle niezależnie od płci docenianie urody nie jest jednoznaczne z leceniem. Jestem bi i w sumie to nie poleciałabym ani na panie ani na panów, na których zagłosowałam. Poleciałabym pewnie na zupełnie innych, a tu chciałam ocenić urodę, a nie obwieścić, komu bym się władowała do łóżka :mrgreen:

  13. kobieta głosująca na kobietę jest sprawą natury z normalnych, ale facet na faceta już nie do końca

     

    Jakiś czas temu z moim facetem deliberowałam nad tym, który muzyk metalowy jest najprzystojniejszy. I uwielbiam to, że mogę z nim tak pogadać.

     

    Docenianie czyjejś urody nie ma nic wspólnego z orientacją czy leceniem na kogoś ;)

×