Skocz do zawartości
Nerwica.com

Plicha

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Plicha

  1. Witam, to mój pierwszy post na tym forum... Zarejestrowałam się, bo mam już dość oszukiwania się, że wszystko jest w porządku... Też nie widzę sensu życia, a co gorsza nie mam ochoty ani sił by to zmienić... Chce mi się wyć... Nigdy nie byłam normalna i zawsze stałam na uboczu. To jest okropne, bo z jednej strony umiem komunikować się z ludźmi, a z drugiej izoluje się. Gdy jestem sam na sam z jedną osoba to jest w porządku i nie myślę o swoich problemach.. ale wystarczą trzy, żebym została wyrzucona z rozmowy..czuje się wtedy gorsza, i że moje słowa nie są ciekawe i wcale nie próbuje walczyć o godne miejsce w rozmowie... w mówieniu nigdy nie byłam dobra... Staram się nie widzieć, że faceci zwracają na mnie uwage, bo wiem , że to i tak nie ma sensu. Tu dochodzi kompleks z moją tuszą i chyba strach przed odrzuceniem... Nie lubie także kontaktu cielesnego... xp Sama doprowadzam się do rozpaczy... wręcz delektuje się moją beznadziejnością... wiem, że musze iść do psychiatry.. Ale czy to nie jest już za późno? Czy to ma jeszcze sens? Ja już mam chyba wode zamiast mózgu.. Przecież wiem co robić,żeby to wszystko zmienić... ale ja po prostu nie chcę zmian, no bo... no bo nie widzę sensu! Logiczne prawda? Jako 4 letnia dziewczynka przeżyłam dramat... lekarze zrobili z mojej siostry warzywo... może to mnie tak blokuje? Teraz już jestem pełnoletnia. I tak już jest lepiej... do niedawna miałam jeszcze paniczny lęk przed ogniem i ciemnością, co jednak udało mi się zwalczyć dzięki temu, że wierzyłam w siebie i mówiłam sobie, że nie ma się czego bać. Jedno z czego jestem dumna to, to że nie chce śmierci... Czuje się jakby wpadła do głębokiej wody.. na chwile pojawia się ręka, która próbuje mnie wyciągnąć, ale zaraz puszcza i wtedy opadam niżej. Chciałam coś zmienić i znaleźć jakieś hobby. Myślałam o śpiewaniu i już miałam się zapisać gdy ta "zmora" znów mi zaczęła szeptać, że nie ma sensu, że to nic nie zmieni... Najgorsze jest to, że jestem za granicą, a z językiem cienko, więc do psychiatry nie ma co iść. Nie znam się, ale to na pewno jakaś zakichana depresja... Trochę się pożaliłam i już czuje się trochę lepiej. Przepraszam za chaos i błędy...
×