Hej czytam na bierzaco twoja smutna opowiesc to straszne przykre,ja nie mam takiej sytuacji jak ty ale podobna jestem
w irlandi z chlopakiem jestem dwa lata znim mamy ogramne problemy nawet nie wiem od czego zaczac wyzwiska to malo
dla niego a dlamnie to jest jak noz w plecy wieczne szuka pretextu zeby z domu sie wyrwac dzis sa walentynki bylam
w pracy trzy godziny po pracy pedzilam do domu bo walentynki i co awantura wszystko zostalo na mnie zwalone
a koles sobie wyszedl naublizal mi przed wyjsciem i powiedzial ze idzie pic nie mam z nim dzieci to dobrze i zle caly
dzien przesiedzialam w domu nie bylam nigdzie nie mialam energi i tak jest notorycznie ciagle ma do mnie pretensje
wyzywa mnie ze jestem glupia ze do niczego sie nie nadaje ze nikt mnie nie bedzie czcial na mame najezdza itp itd
znajomi maja swoje zycie nie mam do kogo sie zwierzyc i nawet jak bym chciala isc to na studio mnie niestac bo
mam parttima przez chorobe stawu i kregoslupa mimo 32lat tak sie doczekalam w tej chwili czekam na badania
do szpitala moze dostane rente na to i wtedy sie wyprowadze mysle ze to jest jedyne wyjscie jestem osoba bardzo
wrazliwa i delikatna latwo mnie urazic i on na tym bazuje a mnie to wykonczylo i wykancza nie mam juz sil i
nie chcem nic zmieniac ani naprawiac bo on nie chce wiele razy wybaczalam i na nic.