Witam.
Prosze powiedzcie mi co się ze mną dzieje ?
Otóż nie radze sobie w życiu... kompletnie. Zgrywam odważnego i pełnego wiary, często znajomi proszą mnie o pomoc bo podobno umiem rozwiązywać ich problemy. A w mojej głowie cały czas plączą się myśli... wiem że to choroba i boje się jej skutków. Jestem mianowicie okrutnie zazdrosny. A w sumie tak to nazywam bo nie znam trafniejszego określenia mimo że to nie ujmuje wagi mojego stanu.
Nie wiem dlaczego nie umiem nawet na chwile przestać myśleć o tym że zostane zdradzony, opuszczony i o tym co wtedy mógłbym zrobić i jak się zachować. Wychodzę do pracy i zastanawiam się czy moja dziewczyna która zostaje w mieszkaniu wynajętym razem z moim kolegą czegoś nie zrobią. To głupie i wstydze się o tym mówić... ale tak jest bez przerwy czasem wszczynam kłótnie które kompletnie nie mają sensu o to że na kogoś spojrzala albo z kimś rozmawiała. Dochodzi do tego że siedząc w pracy mam ochote przybiec do domu i spradzić czy wszystko jest ok ale to nic nie da wiem o tym.Cały czas kiedy przebywam sam i nie zajmóje się niczym co by pochłaniało moją uwage, absobrowało ją w dostateczny sposób, myśle o tym wszystkim co może się dziać.... Wracam i zastanawiam się czy ona przed chwilą nie wróciła do naszego łużka. Kocham ją i to na zabój ale poprostu nie potrafie zaufać. Nie myślcie że mam ku temu jakie kolwiek powody, wydaje mi się że swiadomie odbieram informacje a moja głowa przetwarza je w najgorsze scenariusze. Przypuszczam że wzięło się to z tego że uczestniczyłem kiedyś w takich sytłacjach raz nawet jako sprawca czego sobie nigdy nie daruje. Lecz zależy mi na niej i po wielu nieudanych związkach wreszcie wiem że znalazłem tą jedyną. Nie chce tego zepsuć. Niestety czuje że mimo woli tworze ściane między nami. Moja chora zazdrość i domysły same się nie zkończą musze iść do specialisty wiem o tym ale prosze was może ktoś miał podobny problem co mógłbym jeszcze zrobić zależy mi na czasie a jak wiadomo terminy teraz są na za 2-3 miesiące Boje się że nie mam tyle czasu i jeśli nie zaczne szybko działać zniszcze ten związek i strace nadzieje i chęć do życia. Tylko kilka kroków dzieli mnie od totalnego szaleństwa. Przypuszczam że towarzyszy mi dodatkowo nerwica z którą tez sobie nie umiem poradzić. Lęki które mnie trapią wywołują fobie społeczną z która coraz trudniej jest mi walczyć. Przepraszam że pisze tak chaotycznie niedawno wróciłem z nocnej zmiany i jeszcze się trzęse... nie chce tak żyć a juz na pewno nie chce zkazywać na taką niesprawiedliwość kobiety na której mi zależy najbardziej na świecie... Pomocy