Skocz do zawartości
Nerwica.com

Erg

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Erg

  1. Witam. Prosze powiedzcie mi co się ze mną dzieje ? Otóż nie radze sobie w życiu... kompletnie. Zgrywam odważnego i pełnego wiary, często znajomi proszą mnie o pomoc bo podobno umiem rozwiązywać ich problemy. A w mojej głowie cały czas plączą się myśli... wiem że to choroba i boje się jej skutków. Jestem mianowicie okrutnie zazdrosny. A w sumie tak to nazywam bo nie znam trafniejszego określenia mimo że to nie ujmuje wagi mojego stanu. Nie wiem dlaczego nie umiem nawet na chwile przestać myśleć o tym że zostane zdradzony, opuszczony i o tym co wtedy mógłbym zrobić i jak się zachować. Wychodzę do pracy i zastanawiam się czy moja dziewczyna która zostaje w mieszkaniu wynajętym razem z moim kolegą czegoś nie zrobią. To głupie i wstydze się o tym mówić... ale tak jest bez przerwy czasem wszczynam kłótnie które kompletnie nie mają sensu o to że na kogoś spojrzala albo z kimś rozmawiała. Dochodzi do tego że siedząc w pracy mam ochote przybiec do domu i spradzić czy wszystko jest ok ale to nic nie da wiem o tym.Cały czas kiedy przebywam sam i nie zajmóje się niczym co by pochłaniało moją uwage, absobrowało ją w dostateczny sposób, myśle o tym wszystkim co może się dziać.... Wracam i zastanawiam się czy ona przed chwilą nie wróciła do naszego łużka. Kocham ją i to na zabój ale poprostu nie potrafie zaufać. Nie myślcie że mam ku temu jakie kolwiek powody, wydaje mi się że swiadomie odbieram informacje a moja głowa przetwarza je w najgorsze scenariusze. Przypuszczam że wzięło się to z tego że uczestniczyłem kiedyś w takich sytłacjach raz nawet jako sprawca czego sobie nigdy nie daruje. Lecz zależy mi na niej i po wielu nieudanych związkach wreszcie wiem że znalazłem tą jedyną. Nie chce tego zepsuć. Niestety czuje że mimo woli tworze ściane między nami. Moja chora zazdrość i domysły same się nie zkończą musze iść do specialisty wiem o tym ale prosze was może ktoś miał podobny problem co mógłbym jeszcze zrobić zależy mi na czasie a jak wiadomo terminy teraz są na za 2-3 miesiące Boje się że nie mam tyle czasu i jeśli nie zaczne szybko działać zniszcze ten związek i strace nadzieje i chęć do życia. Tylko kilka kroków dzieli mnie od totalnego szaleństwa. Przypuszczam że towarzyszy mi dodatkowo nerwica z którą tez sobie nie umiem poradzić. Lęki które mnie trapią wywołują fobie społeczną z która coraz trudniej jest mi walczyć. Przepraszam że pisze tak chaotycznie niedawno wróciłem z nocnej zmiany i jeszcze się trzęse... nie chce tak żyć a juz na pewno nie chce zkazywać na taką niesprawiedliwość kobiety na której mi zależy najbardziej na świecie... Pomocy
  2. Też jestem uzależniony ale chyba zupełnie inaczej niż większość z was. Nie radze sobie z byciem sam. Byłem w toksycznym związku na który się godziłem byłem też toksycznym (w pewnym sensie i moim własnym rozumieniu) partnerem. Ale mam też za sobą związki które były "normalne" oraz zwykłe porażki uczuciowe. Toksyczne mniej lub bardziej... Pyzia1 Wydaje mi się że nie chodzi o samo bycie z kimś ale jak już pisaliście o leczenie własnych ran. Które zadali nam inni ludzie a które próbujemy teraz przy pomocy niewinnych wyrzucić z własnej głowy. Ale prosze uważajmy przy tym! Przecież dobrze wiadomo że jeśli zostaliśmy skrzywdzeni to prawdopodobnie sami zaczniemy krzywdzić. Jeśli byliście kiedyś traktowani okrutnie przez kogoś dla was bardzo ważnego. Uważajcie byście sami nie stali się kolejnymi w łańcuszku. Spotkałem ponad pół roku temu cudowna kobietę. Mój własny ideał postanowiłem że jeśli tylko będzie chciała zbudujemy zdrowy i udany związek. Minęło 8 miesięcy od kiedy jesteśmy razem. Wiem że to nie wiele ale spędzamy ze sobą dużo czasu i zdążyliśmy się poznać. Jestem co do tego związku przekonany w pełni i postanowiłem odłożyć moją tarcze i pokazać prawdziwego siebie, co do uczuć jestem pewny. Jeśli teraz się zawiodę stracę kompletnie wiarę w miłość o jakiej mi od dziecka mówiono... trzymajcie prosze kciuki :)
×