Skocz do zawartości
Nerwica.com

edzia88

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez edzia88

  1. Beatrix, czasem różnie w życiu bywa. Chociaż nie powinno się mówić drugiej osobie słowa "kocham" jeśli tak naprawdę nic się do niej nie czuje. Miłość łatwo pomylić z zakochaniem. A to dwa różne pojęcia. Zakochanie mija, a prawdziwa miłość trwa długo... życzę wszystkim, aby trwała całe życie. Ale aby tak było trzeba wiele pracy włożyć w związek. pozdrawiam :)
  2. edzia88

    Zaburzenia snu

    Vasques, jak jeszcze przez kilka nocy dalej będę miała te trudności ze snem to pewnie zgłoszę się po pomoc do psychologa. Dzięki wielkie
  3. edzia88

    Zaburzenia snu

    Dzięki Linka :) Spróbuję te wszystkie rady wykorzystać, bo w sumie to większość z nich stosowałam do tej pory. Nie piję kawy, a herbatę to tylko zieloną i czerwoną. Alkohol to symbolicznie i to bardzo rzadko, kolacji na ogół też nie jadam. Postaram się teraz jeszcze dołożyć do tego resztę tych sposobów, które mi podałaś. Mam nadzieję, że jakoś mi się poprawi ten sen. A tak poza tym to pisałam kiedyś w wątku w dziale "problemy w związkach" -> Czuję się jak śmieć (temat). Chyba jakoś nie do końca sobie radzę z pewnymi sprawami. I choć udaję, że jest ok, to czuję s środku, że nie jest. Może to powoduje te zaburzenia snu. Nie wiem, ale czuję, że coraz bardziej staczam się na dno. Chociaż nie chcę tego, staram się jakoś walczyć, ale poprawa może jest na jeden czy dwa dni,a potem znów to samo. Dzięki wielkie jeszcze raz. Pozdrawiam serdecznie
  4. edzia88

    Zaburzenia snu

    Linka, chyba nie jestem chora, nie leczyłam się nigdy psychiatrycznie. Ale nie wiem co teraz się ze mną dzieje. Czuję się jakbym nie żyła, nie mam siły się śmiać, życie jakby ze mnie wyparowało. A przez te problemy ze snem jestem po prostu cieniem człowieka. Jak mam się jakoś od tego uwolnić? Czasem przed snem wezmę tabletki ziołowe, które niby mają działanie nasenne, ale nie pomagają.
  5. edzia88

    Zaburzenia snu

    Od ok. 2 tygodni coś dzieje się ze mną niedobrego. Mimo iż jestem bardzo senna i zmęczona nie mogę zasnąć, a jeśli już mi się to uda, to budzę się wcześnie rano i mój sen jest okropnie niespokojny. W ciągu dnia czuję się fatalnie. Ostatnio miałam trudny czas, ale to co się ze mną teraz dzieje to jakiś koszmar. Pomóżcie proszę....
  6. Nie jestem masochistką. W życiu jeśli chodzi o uczucia nigdy mi się nie udawało. A kiedy teraz myślałam, że nareszcie się wszystko układa, jakoś się pokomplikowało. Już minęło trochę czasu, myślałam, że uda mi się jakoś z tego wyjść, ale to jest trudniejsze niż myślałam. Macie rację, powinnam zacząć żyć swoim życiem. I chyba powoli zaczynam robić to, co lubię. Nie będzie łatwo, bo jak się żyło przez prawie 3 lata w przekonaniu, że mam siedzieć cicho i się nie odzywać, to po prostu się gdzieś we mnie takie przekonanie zakorzeniło. Pozdrawiam Wszystkich!
  7. Ale ja walczę o niego. Tylko mam wrażenie, ze on przestał walczyć o mnie. Że jedyne na co go stać to kłamstwo. Nie jest tak łatwo ponownie zaufać. Postawiłam mu wybaczyć. Nie wiem czy to słuszna decyzja. Tak on chce we mnie zmienić tą wrażliwość. Ciągle wmawia mi, że podchodzę emocjonalnie do życia i z taką wrażliwością daleko nie zajdę. Mieszka ode mnie ponad 2000 km i to nie jest takie wszystko proste. Ja też czasem potrzebuję, żeby o mnie zawalczył, żeby bardziej się liczył z moim zdaniem. Bo chyba też mam coś do powiedzenia w tym zwiazku? Czy mam siedzieć cicho i udawać, że wszystko jest ok? Ja kiedyś byłam inną dziewczyną. Miałam marzenia, wierzyłam w nie. Ale przez 2,5 roku życia na odległość i te napięte sytuacje po prostu życie ze mnie wyparowało. Tyle razy prosiłam - wróć. Ale bez efektów. Nie wiem jak mam dalej postępować, żeby całkowicie nie zniszczyć siebie... [Dodane po edycji:] czy potrafilibyście zaufać gdyby ktoś was okłamał? [Dodane po edycji:] czy potrafilibyście zaufać gdyby ktoś was okłamał?
  8. Noemi, masz rację. Przez tydzień praktycznie nie mogłam pozbierać myśli. To wszystko było takie jeszcze świeże. Wiem, że podejmując decyzję o ślubie nie powinno się mieć wątpliwości. Zawsze myślałam, że nie mam prawa chcieć więcej niż dostaję, że to wszystko co oczekuję to po prostu zbyt wiele. Przez cały czas wpajano mi, że jestem przewrażliwiona, że nie mogę wymagać. Bo przecież on może robić co chce, a ja już nie. Jemu przecież wolno kłamać itd.. a ja muszę siedzieć cicho i najlepiej być kurą domową: przynieś, wynieś, pozamiataj. Mówi, że chce dla mnie wszystkiego co najlepsze. Tylko czy tak zachowuje się zakochany facet? Nie, nie tak....
  9. Dzięki wielkie God's Top 10. Chyba zacznę od tych małych kroczków. Na pewno wiem, że muszę coś zmienić w swoim życiu. A raczej zacząć żyć. Naprawdę żyć. Bo przez ostatnie dwa lata to była tylko wegetacja.
  10. Dzięki Miki74 za odpowiedź. To nie było kłamstwo tego typu, o jakim pisałeś. Na takie małe kłamstewka potrafiłam przymykać oczy i nie odzywałam się nawet wiele. Ale myślisz, że zrobienie czegoś, bo znajomi nalegali mimo wbrew mojej woli jest w porządku? On ma tam jakieś życie w Anglii i ja nie mam zamiaru izolować go od znajomych czy coś w tym stylu. Ale wydaje mi się, że powinien dostrzegać pewne granice. Bo co, powiedzą mu skocz z mostu i skoczy? Ja się poczułam w tym związku mało ważna, jak powietrze. I źle mi z tym. Ja doceniam te piękne słowa, ale nawet tych słów coraz mniej. Nawet nie usłyszałam słowa "przepraszam". A związek nie polega tylko na słowach, ale na czynach. Żal mi tego, że nie mogę poczuć się wartościowa, kochana. Wiem, że jestem wrażliwą osobą i nie potrafię tego zmienić. A otaczający świat jest jaki jest. A powiedz mi jeszcze... czy to typowe zachowanie mężczyzny, żeby zamiast pomóc dziewczynie to np. zamknąć się w pokoju przed telewizorem, czy przed komputerem? Bo czasem myślę, że ja jestem z jakiejś innej planety. [Dodane po edycji:] God's Top 10, masz rację warto... Tylko od czego zacząć? Pogubiłam się w tym wszystkim, w swoim życiu. Im więcej tutaj piszę, tym bardziej czuję, że nie tak miało płynąć moje życie. To takie okropne uczucie.
  11. Miki74, zadam Ci pytanie. Czy potrafiłbyś być z kobietą, która Cię okłamała? Nie raz... ale powiedzmy kilka? Ja nie biorę sobie do serca tego, co napisałeś. Tylko wiesz jak się czuje kobieta, która nie wie co to jest pewność w związku, poczucie bezpieczeństwa? To jest naprawdę piekło!! Szukałam szczęścia, a on był taki inny - dobry, czuły, kochany. Postanowiłam poświęcić trochę czasu, zrezygnować dla nas z czegoś. Ale w zamian za to dostałam łzy, kłamstwa, ból. Czuję się beznadziejnie. To tak jakby kazano mi żyć i jednocześnie przestać oddychać. Nikt kto tego nie przeżył, nie rozumie. Chciałabym wiedzieć, że jestem coś warta... A tu poza pięknymi pustymi słowami niewiele otrzymuję.
  12. Właśnie tak się czuję... Myślałam, że to ja za dużo chcę, za dużo wymagam. Że powinnam się zadowolić rozmową trzy razy w tygodniu, smsami, listami raz na jakiś czas. Straciłam poczucie własnej wartości. On często powtarzał: "Kto będzie cię bardziej kochał niż ja", "Kto będzie cię bardziej szanował niż ja". A ja po moim wcześniejszym związku myślałam, że taka jest prawda. Długo tkwiłam w tym zamknięciu, nie potrafiłam się odnaleźć. Samotne weekendy i czekanie na telefon, na smsa, na lis, na to aż w końcu przyjedzie. Możecie mnie tutaj różnie oceniać. Ale ja naprawdę wierzyłam w jego piękne słowa. Nie miałam chyba dość siły, by powstać i powiedzieć "dość"...
  13. Wierzyłam mu dopóki nie okłamał drugi raz. Ja wiem, że ciężko to zrozumieć. Kiedyś ktoś bardzo mnie zranił. I teraz, gdy poznałam jego myślałam, że los się do mnie uśmiechnął. Że nareszcie wszystko będzie dobrze. Chciałam tego z całego serca, ale widocznie tylko ja. Bo jego stać było tylko na piękne słowa, które okazały się nic nie warte...
  14. Właśnie próbuję sobie tłumaczyć te moje wątpliwości, wybielać jego. Chociaż wiem, że na to nie zasłużył. Czekam już 2,5 roku (bo tyle jest za granicą i w zasadzie tyle się znamy). Być może masz rację Polakita. Może on rzeczywiście nie chce wrócić i cały czas zwodzi... Tylko jak dowiedzieć się prawdy, bo wiem, że tego mi nie powie.
  15. Masz rację, powinnam nabrać dystansu do swoich uczuć. I powoli jakoś trochę się wewnętrznie uspokajam. Od niedzieli (bo wtedy się dowiedziałam) minęło kilka dni. Ok postawie mu ultimatum. Albo będzie ze mną szczery, albo odchodzę. I co wtedy? Nigdy nie można być tak do końca pewnym, że mnie nie oszuka po raz kolejny. Ehh myślę, analizuję.. ale ciężko podjąć jakąś decyzję. Miki74, zawsze myślałam, że idealnie do siebie pasujemy. Mieliśmy te same poglądy, lubiliśmy to samo robić i wiele można dodać. Wydawało mi się, że on też pragnie tego ślubu. Tyle o tym mówił, pisał. Prosiłam tyle razy żeby wrócił. Tutaj też można pracować. Ja wiem, że za mniejsze pieniądze, ale same pieniądze też szczęścia do końca nie mogą dać. Byłam tam u niego. Ale od poczatku wiedział, że nie chcę żyć tam na dłużej. Niczego nie ukrywałam, do niczego nie namawiałam. Sam obiecał wrócić. Ale potem okłamał...Raz, drugi...Być może, że ten ślub to kupowanie kota w worku...
  16. Masz rację Agusia. Ja też swojemu mówiłam o tym.. ale sam wybrał. Kurczę, dlaczego jak się już układa musi się wszystko skomplikować? Ciężko jest, ale czuję, że muszę podjąć jakąś decyzję... że masz rację. Człowiek szuka swojego szczęścia na ziemi,a kiedy myśli, że go znalazł, jakoś to wszystko się sypie jak płatki uschniętej róży. I jeszcze ta odległość...
  17. Do tej pory wydawało mi się, że mam jakoś poukładane to życie, byłam pewna, że to co robię jest słuszne, że ślub jest słuszny. Cieszyłam się... Ale teraz, gdy dowiedziałam się o tym kłamstwie zaczęłam mieć wątpliwości. Myślę przez 24 godziny na dobę. I dalej nie wiem co robić. Dlatego tutaj napisałam. Chciałam żebyście mi pomogli spojrzeń na ten problem jakoś z boku. To już nawet nie chodzi o to, co mi kiedyś powiedział. Ale zawsze szukałam winy w sobie. Chociaż pewnie jej nie było. A może też była. Ale nigdy go nie okłamałam, nie zdradziła. Nic... po prostu. On wiedział, że wiele potrafię wybaczyć, ale nie zdradę i kłamstwo.
  18. On pracuje za granicą. Naprawdę ciężko jest ufać w takiej sytuacji. Kiedyś okłamał mnie po raz pierwszy. Chodziło o jego powrót do kraju. Naprawdę w to wierzyłam, bo za każdym razem mówił, że wraca, że już niedługo. Ale później się okazało, że jednak nie wraca... Długo mi zeszło zanim mu zaczęłam ufać w pełni na nowo. Ale zaufałam, może nie tak jak na samym początku. Usłyszałam od niego kiedyś słowa: "Gdyby ktoś był u Ciebie na kawie - więcej byś mnie nie zobaczyła". Tylko ja przez ten cały czas kiedy wyjechał praktycznie zamknęłam się w czterech ścianach. Była tylko uczelnia i dom. To wszystko. Nie zrobiłam nic złego, zawsze starałam się być - pomimo zmęczenia, swoich problemów, chciałam mu dać całe swoje zaangażowanie, czas (kiedy przyjeżdżał na chwilę). Widujemy się przez ok. tydzień co kilka miesięcy. A słowa: "To było kłamstwo dla Twojego dobra" są na miejscu? Jak można kłamać dla czyjegoś dobra? Tym bardziej, że kompletnie nie liczył się z moim zdaniem. Mówi, że szanuje... A czy szacunek wyraża się poprzez kłamstwo? Wydaje mi się, że nie... Jak mogę czuć się pewnie i bezpiecznie w takim związku? Skoro nie wiem czego mogę spodziewać się jutro? Kolejnego kłamstwa, które będzie też dla mojego dobra? Źle się z tym czuję, gubię gdzieś poczucie własnej wartości. Kiedyś obiecywał mi miłość, wierność, szczerość, uczciwość. Więc gdzie to wszystko jest?
  19. Nie umiem się odnaleźć. Mam narzeczonego, ślub za pół roku. A ja się dowiaduję, że znów mnie okłamał. I co najgorsze wiedział, że jestem przeciwna pewnej sytuacji i tak po prostu z premedytacją okłamał. A ja dowiedziałam się o tym od zupełnie obcych ludzi. Pytałam, a on dalej kłamał. Dopiero gdy powiedziałam, że wiem - przyznał się do wszystkiego. Przecież związek oparty na kłamstwie nie ma sensu? Małżeństwo... nie wiem czy potrafię zaufać, by zbudować rodzinę. Znamy się już długo i myślałam, że taka sytuacja nigdy się nie wydarzy. Co mam robić? Pomóżcie, bo czuję sie jak śmieć.. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam.Chyba tym, że kochałam za bardzo
×