Skocz do zawartości
Nerwica.com

ksamiliana

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ksamiliana

  1. Witam wszystkich bardzo serdecznie. Zawsze byłm wesoła i pełną optymizmu osobą, typowym sangwinikiem i niewielka domieszką melancholika. Obracałam rzeczy w żart, choć tak naprawdę wiele trzymałam w sobie. Być może lata stresu plus obecna życiowa sytuacja to wszystko zmieniły. Dwa lata temu miałam atak, coś dziwnego, szłam ze znajomymi do kina. nagla, zaraz po reklamach zrobiło mi sie gorąco, zaczełam się dusić, musiałm wyjsć i tym samym zmusiłam przyjaciół do zajęcia się mną. Jechałam do domu myśląc, że nie zdąże, drżenie ręki, serce mi waliło jakby miało wyskoczyć...Dojechałam do domu, nie byłam w stanie dalej oddychać, puls wysoki, telefon na pogotowie... Przyjechała ekipa z pogotowia, zabrali mnie na banacha na ogólne badania. EKG w porzadku, tomografia głowy ok, babka neurolog zrobiła badanie, uderzyła mnie w kolano - aż podskoczyłam. "Ależ pani nerwowa - powiedziała". I cóż najlepiej skontaktować się z psychiatrą... Mijały dni, ja czułam się źle. Przez pierwsze miesiące bolało mnie serce, tak jakbym miała mieć zawał, potem z serca przeniosło się na żołądek (znowu kolejne badania), potem pojawiły się zawroty głowy ( myślałąm że zemdleje na ulicy). bałam się zostawać sama w domu, nie chciałam wychodzić ze znajomymi. Coraz bardziej bałam się, że nastepnego dnia już się nie obudzę, że zostawię po sobie rodzinę, faceta, przyjaciół... i jak im będzie beze mnie?.... To było dwa lata temu, rok 2005 był koszmarny. Nie było dnia by mnie nie bolało, jak nie to to tamto. Jak kuło mnie serce myślałam że mam zawał, jak bolała mnie jama brzuszna - to napewno rak, jak głowa to napewno jakiś guz... Rodzina ze mna nie wytrzymywała, facet zacząl poważnie zastanawiać się co się ze mną dzieje. JA byłam w tym wszystkim sama, jak w izolatce. Poszłam do psychiatry i opowiedziałam o sobie. Dziś nadal miewam lęki, że coś mi się stanie, nadal boję się latać samolotem (mój facet mieszka zagranicą), boję się burzy PANICZNIE, ale latam (choć za każdym razem umieram ze strachu), w burzę nie wychodzę, ale już nie robię scen paniki. Bóle mam po nerwach. Ogólnie śmieję ze ze swojej nerwicy, bo wiem skąd sie wzięła. Teraz muszę nauczyć się mniej przejmować duperelami, powtarzam jak mantre " mam zdrowe serce"., to tylko nerwica - minie. Jak mnie nie zabije to wzmocni. Walczę z nią - staram się. ...:) Pozdrawiam wszystkich cieplutko. Ksamiliana
×