Jestem mamą prawie 14-letniego gimnazjalisty. Sama mam nerwicę lękową , ale przyjmuję Cital i od ponad roku mam z nią święty spokój.
Niepokoi mnie zachowanie syna. To młody, grzeczny, spokojny człowiek, kiedyś dobry uczeń, teraz jakoś nie potrafi się odnaleźć w życiu.
Chodzi o to, że już od 6 klasy podstawówki, miał problemy żołądkowe, ilekroć miał rano iść do szkoły. Wtedy okazało się , ze dokuczają mu chłopcy, ( dość poważnie). Sprawa została rozwiązana, syn miał nauczanie indywidualne, jego zdrowie poprawiło sie. Od wrześnie poszedł do gimnazjum. Zmieniliśmy szkołe, zupełnie zmienił kolegów ( tutaj nie miał szans natknąc się na tych, co mu dokuczali), wszystko było oki, gdzieś do października. Wtedy to zaczęły się znowu bóle brzucha, poranne mdłości, biegunki,zatwardzenia, bóle głowy, podwyższona temperatura. Wykluczyliśmy jakąkolwiek chorobę. Syn miał podjąc terapię z wspaniałą panią psycholog, ale orzekł, ze on nie ma takiej potrzeby. I nie podjął. W szkole są kompetentne zarówno pani psycholog i pedagog, mają świetną wychowawczynię, która chce mu pomóc.
Od tego czasu kilka dni był w szkole, kilka nie. I tak naprzemian. Zaległosci oczywiście narastają. W szkole nic złego się nie dzieje. Syn jest dyskretnie kontrolowany przez nauczycieli i psychologa i pedagoga. ( to naprawde wspaniali ludzie, którym zależy na dzieciach w ich szkole). Jednak od stycznia syn znowu nie chodzi do szkoły, bo znowu trwają poranne sensacje żołądkowe. Kiedy koncza się one, to na drugi dzien jet np. silny ból głowy - ostatnio musieliśmy wzywać pogotowie, bo tak wył z bólu. Okazało się, że być może to migrena. Kolejnego dnia, inny narząd ciała był chory. Wiem, że syn świadomie, bądź nie , ucieka w chorobę. Zgodził się już na terapię z panią psycholog.
Niestety syn jest bardzo wrażliwy. Drażni go gwar w klasie, wulgarne słowa, ma bardzo niską samoocenę. ( jest troszkę puszysty). Jesli usłyszy w jakichś wiadomosciach, że np. gdzieś jest powódź, zaraz obawia się, że nas tez zaleje.
Do szału mnie dorowadza ta jego pedanteria, jeśli chodzi o układanie swoich rzeczy w pokoju. Jeśli przypadkowo przesunę np. długopis przy porządkach, on zaraz się pyta, kto grzebał w jego rzeczach. I co chwilę lata myć ręce. Po każdej czynności. Żeby było śmieszniej, jeśli łazienka jest akurat zajęta, proponuję mu, aby umył rece w kuchni, to on zaczyna się denerwowac, bo on musi w łazience.
Nie wiem co się z nim dzieje, czy on tak dorasta, czy to coś złego. Nie wiem jak mu pomóc.