Skocz do zawartości
Nerwica.com

dr.house

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dr.house

  1. z tymi tabletkami to i tak nie moge byc odseparowana, mam trzy przewlekle choroby ktore musze leczyc zeby zyc. wiec tabletki musze brac. generalnie cale zycie mialam prawie obsesje ze nienawidze brac lekow, zadnych tabletek, tylko ziolka, medycyna naturalna i takie tam. troche mi sie to zmieniło. matka niestety zyje jakby w swoim idealnym swiecie, nie przymuje niektorych rzeczy do wiadomosci jesli nie chce. nie chce zebym miala depresje to jak tylko zaczynam temat to wysmiewa, z innymi tematami podobnie. albo czaczyna sie smiac, albo panicznie zaprzeczac, albo wrzeszczec... nie ma sensu rozmowy z kims az tak zamknietym. nauczylam sie ze o sprawy nie materialne, uczuciowe czy psychiczne(wsparcie, pomoc etc) nie moge na nia liczyc. ale poza tym to kochana kobieta;* ale jesli chodzi o pomoc czy to materialna(we wszelakim rozumieniu) czy to jak chodzilam do szkoly to taką, czy to podwieżć czy cos to zawsze byla cudowna. niestety cale zycie jakos wszystko to co zle to zapamietuje a co dobre niemal wcale. i troszke 'za duzo' sie nasluchalam o sobie negatywów jak dotad i bardzo siebie nienawidze co wcale mi nie pomaga. staram sie z tym walczyc, ale znacie zasade - na jedna zła rzecz powiedziana potrzeba 100 dobrych... przypuszczam ze psychiatrzy jako ze sa ludzmi to sa i ci w porzo i ci nie w porzo... ale nie boje sie psychiatry, tylko nie lubie otwierac sie przed obcymi, a znajomi nie chce zeby cokolwiek wiedzieli... wiem... zaprzeczam sobie, widze to... mysle... ze pobiadole, pobiadole, w tym czasie bede sie przekonywac do lekarza i w koncu pojde... Dzięki za odpowiedz i rade [polakita] ;*
  2. co poradzicie komus kto ma takie same objawy od jakis.... spokojnie 10 lat, wstydzi sie (a dokladniej czuje hańbe, urazona dume, ponizenie, przekleslony honor) chocby przyznac ze ma depresje i/lub nerwice i nie chce sie leczyc oficjalnie (ale ogolnie chce sie leczyc), moze jakies tabletki bez recepty (i tak bym przekladala do innego opakowania zeby nie bylo napisu na opakowaniu), o psychiatrze nie ma mowy (chyba ze przez telefon - nie chce zeby ktos kogo znam wiedzial o mnie takie... 'prywatne/intymne' rzeczy... [intymne - zwiazane z moimi myslami]). jak nawet czasami probowalam zagadac z mama ze 'moze' mam depresje, zawsze mnie wysmiewala ze to niemozliwe i zero pomocy. nikomu nie powiem - przyczyna jak wyzej. mam jazdy nawet po pare minut co pare minut. okreslenie czasu jest nie do specyzowania za bardzo. czas 'ataku' oscyluje pomiedzy 5minutami a 40godzinami. ostatnio doszłam juz do czynów, polknelam wszytkie tabletki jakie mialam w mieszkaniu ktore wywoluja zapasc czy co tam z sercem, a stal sie 'cud' i tylko jakies 25godzin zwijalam sie z bolu calej jamy brzusznej-nie wiem czego konkretnie, wszystko bolalo. i nic. zupelnie nic mi nie bylo. po tylu nowych pelnych opakowaniach zaczynam wierzyc ze nie da sie przedawkowac leków, chyba ze bym wziela okradla i zazyla cala apteke na raz. to nie pierwszy moj raz z proba przedawkowania. albo mam jakis extra dziwnie odporny organizm. za kazdym razem zero skutku docelowego. nic. dobra, ale ja nie o tym. bo chce z tego wyjsc, ale w zasadzie to nie mam pojecia jak mam sie opalic siedzac w domu z zaslonietymi zasłonami. - to przenosnia. stresow mam nie malo, ale nie mam mozliwosci ich zlikwidowac. jak sa tak beda(nie sa zalezne ode mnie, chyba ze bym byla całkowitym ignorantem i wszystko miala gdzies i niczym sie nie przejmowala/stresowala). a to nie wykonalne. chyba. rady? pomysły? diagnoza: nieuleczalne?? z Warszawy
  3. nie każdy świętuje Nowy Rok akurat w tym terminie więc nie uogólniaj dzień jak każdy inny perfekcyjne ujete [do beatrix] na swiecie mamy i bylo kilkaset roznych kalendarzy, jest bylo setki roznych dat koncow i poczatkow roku na dobra sprawe nie istnieje pierwszy ani ostatni dzien, to tylko wartosci uzgodnione a nie stałe pewniki. tu plus jeden dzien, tam minus jeden. i tak kazdy dzien jest taki sam. dzis mamy impreze, festiwal, swieto, jutro nie. a wlasciwie to w tej samej chwili zawsze ktos na tym swiecie imprezuje. te uzgodnione 365dni w roku, 8760godzin, etc etc etc.... jak nie pojdziesz na impreze [do Ewin] to "Drugi samotny sylwester w życiu, jeśli ktoś twierdzi, że jest mu dobrze, to znaczy że kłamie. Tylko po co kłamać innych podczas gdy to nie zmniejsza cierpienia?" ja na przyklad nie lubie imprez i chlania, zawsze jestem ta robiaca kanapki rzygajacym i nie lubie ani bozego narodzenia ani sylwestra, ani wielkanocy. i to wcale nie znaczy ze klamie. tak jak lubisz czekolade, lody, cukierki, szybkie samochody. jeden lubi a drugi nie. gusta sa rozne. a wedlug Twojej teorii gusta bylyby takie same a kazdy kto inaczej uwaza kłamie. tylko skoro kazdy ma inny gust a kazdy chce tak samo i kazdy klamie to co jest prawda? po prostu sa tacy co nie lubia swiat!
×