Ok dzięki za słowa otuchy, wczoraj się naczytałem i stwierdzam, że dzięki temu forum można lepiej zrozumieć siebie i naprawdę walka jest łatwiejsza, poza tym jest tu wiele interesujących wypowiedzi. Przez 4 miesiące kiedyś chodziłem do pani psycholog, powiedziałem jej że bardzo się denerwuję na studiach, nie mogę wysiedzieć na wykładach, ciągle jestem zdenerwowany i wspomniałem o moich trudnościach z dziewczynami, nieśmiałością itp. Wtedy nawet nie śmiałem podejrzewać, że może mnie męczyć coś takiego jak nerwica, ba nawet nie wiedziałem co to jest. Wizyty były prywatne a pani psycholog skutecznie wyciągneła ode mnie jakieś 1,5 tysiaka nie pomagając mi przy tym nic. Nawet nie doszliśmy do tego że mam nerwice, psycholog ciągle podejrzewała że wszystko przez zaborczą matkę i ja się za bardzo nakręcam :) A moje lęki sie pogłębiały, nie mogłem spokojnie stać w kolejkach w jakiś supermarketach bo tak się nakręcałem podczas stania że czułem się jakbym co najmniej coś ukradł. Oczywiście miejskie środki lokomocji to też była dla mnie droga przez męki, czasami już nie mogłem wytrzymać i wysiadałem kilka przystanków wcześniej i szedłem pieszo. A ja ciągle myślałem co się ze mną dzieje do diabła. Czy ja jakiś chory jestem ? Miarka się przebrała dopiero przy zupie :) Poszedłem do babci jem sobie zupę, pojawił się jeszcze wujek, wszyscy się dosiedli, nagle czuję że strasznie mi się ręka trzęsie i nie mogę nabrać zupy na łyżeczkę :) Masakra prawie nie mogłem tej łyżeczki utrzymać więc udałem że jednak mi nie smakuje i odpuściłem. Po tym wydarzeniu zasiadłem na neta , szukam w google trzęsące się ręce problem z zupą no i proszę trafiłem :) Ja mam nerwicę ? Tak sobie powiedziałem, po czym czytam posty patrzę, a tam pełno ludzi z takimi problemami jak ja :) Z jednej strony ulga bo wiem co mi dolega, a z drugiej oczywiście załamka bo dlaczego własnie ja, czy nie mogę być normalny ? No nic będe się leczył to jest moje postanowienie i życzę wszystkim powodzenia