Skocz do zawartości
Nerwica.com

dariusx

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dariusx

  1. Orientuje sie ktos czy "Fluoksetyna" firmy ANPHARM jest jeszcze dostepna w aptekach? Ewentualnie jaki inny zamiennik jest dobry? Bioxetin troche za drogi :)
  2. Tak sie zlozylo, ze odkupilem od kolegi, ktoremu juz nie byly potrzebne i zdazyly sie przez ten czas przeterminowac. Ale to przeciez tylko pare miesiecy, nie powinno miec to znaczenia.
  3. Witam, Lekarz przepisal mi fluoksetyne na moje stany depresyjne. Bralem po 20mg dziennie (rano) przez okres okolo 2msc i poczulem poprawe. W koncu odeszly mi chore mysli, uwierzylem w siebie i nabralem pewnosci w zyciu. Udalo mi sie nawet poznac i zauroczyc pewna dziewczyne :) Jednak od jakiegos czasu zauwazam, ze wszystko co mnie kiedys dreczylo powraca. Nie mam pojecia dlaczego - caly czas biore taka sama dawke leku. Nawet powrocily problemy z zoladkiem, bo caly czas chodze zestresowany nie wiadomo czym. Jaka moze byc przyczyna takiej sytuacji? Zaczynam sie martwic, a bylo juz tak fajnie ;/ PS. W tej chwili (od 2msc) biore Seronil 20mg w kapsulkach, ale blistry ktore mam sa juz 4 msc po terminie. Czy to moze miec jakies znaczenie?
  4. Witam. Bede szedl niedlugo do nowego lekarza po lek z fluoksetyna. Do tej pory bralem "Fluoksetyna" firmy ANPHARM, ale nie wiem czy dostepe sa one jeszcze w aptekach. Czy istnieje taka mozliwosc, ze zamienniki beda mialy inne dzialanie niz lek, ktory bralem do tej pory? W koncu sklad taki sam, wiec nie powinno miec to znaczenia. Jaki lek z fluoksetyna polecacie? Chodzi mi jednoczesnie o cene i jakosc :) Czy moge poprosic lekarza o wypisanie recepty na P (przewlekle) zeby lek byl tanszy? W ogole mozna fluoksetyne na P wypisywac?
  5. Dzwonilem do obu lekarzy, ktorych mi poleciles. Rozmawialem z nimi osobiscie i okazalo sie, ze zaden z nich nie przyjmuje obecnie w ramach NFZ. Klinika na cieszynskiej to placowka prywatna (jak zapytalem gdzie dr. Maja mozna zastac panstwowo to powiedzial ze nie przyjmuje), natomiast dr Grabski ma obecnie tylko praktyke prywatna, bo w szpitalu na Kopernika prowadza jakas reorganizacje i przyjmuje tam na refundacji jedynie osoby prowadzone klinicznie wczesniej. Super
  6. Zamierzam to wlasnie zrobic, ale kolejki do "państwowych" lekarzy sa bardzo dlugie i bede musial sporo czekac, poza tym chcialbym robic cos samemu w tym kierunku juz teraz. Moze moglbym sobie w jakis sposob pomoc.
  7. Witam ponownie, Czy znacie moze jakies poradniki lub swojego rodzaju ksiazki psychologiczne, ktore skutecznie pomagaja pozbyc sie niesmialosci, poczuc swoja wartosc - dla ludzi ktorzy maja lęk przed odrzuceniem i problem z bezustanna pogonią za akceptacją innych? Chcialbym popracowac nad soba, lepiej zrozumiec pewne sprawy, pocwiczyc - potrzebuje jednak pomocy.
  8. Najpierw pojsc do psychologa czy do psychiatry? Czy moze nie ma to wiekszego znaczenia? Psycholog jest od rozmowy jak mniemam, a psychiatra od ewentualnych lekow? Czy mozecie polecic jakichs dobrych specjalistow ktorzy przyjmuja w ramach NFZ w krakowie?
  9. Czyli co Waszym zdaniem powinienem zrobic? Zglosic sie do psychiatry czy do psychologa? Jak wyglada taka psychoterapia, tzn jak czesto uczestniczy sie w spotkaniach i jak dlugie one sa. Czy psychoterapie refundowane sa z NFZ? Lepsza bylaby indywidualna czy grupowa?
  10. Kurde, latwo powiedziec, popracowac nad swoja samoocena. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego, ze jest ona bardzo niska, ale nie wiem co mam z tym zrobic Mam tez spore wahania nastroju. Czasami bedac sam lub pod wplywem jakiegos budujacego wydarzenia (moze to byc nawet jakis komplement w moim kierunku) potrafie sie nakrecic i wmowic sobie, ze jest ok. Wtedy czuje sie dobrze, ale tak samo latwo moge to dobre samopoczucie stracic (np wracajac do mieszkania, albo spotykajac kogos na ulicy). Jednego dnia pare razy czuje sie bardzo dobrze i pare razy bardzo zle. Wszystkie moje lęki zwiazane sa z innymi ludzmi - koniecznosc rozmowy z kims, podtrzymania konwersacji, spotykania ludzi na ulicy itp. Wciaz mysle tylko zeby dobrze sie zaprezentowac, zeby dobrze przed nimi wypasc. Nie moge zniesc jesli siedze sam w pokoju a w salonie obok ktos rozmawia i dobrze sie bawi - tak jakbym im "zazdroscil", wkrecam sobie ze oni sie lepiej rozumieja. Depruje mnie fakt, ze niektorzy ludzie sa bardziej pewni siebie, lepiej wychodzi im dogadywanie sie z innymi. Wtedy w mojej glowie pojawia sie mysl, ze sa lepsi ode mnie, staram sie podswiadomie i sztucznie rowniez byc zabawnym i towarzyskim, co oczywiscie obraca sie przeciwko mnie. Mam jednak wrazenie, ze gdybym tego nie robil to zupelnie musialbym sie do nich nie odzywac, bo juz chyba zapomnialem jak to jest byc naturalnym. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzic - wydaje mi sie z kazdym dniem inni zaczynaja coraz bardziej rozpoznawac to, ze jestem jakis inny i sztuczny, mniej fajny. Co za tym idzie odsuwaja sie ode mnie, a to jeszcze bardziej nasila wszystkie moje fobie i lęki. Mam isc do lekarza? Psychiatry, psychologa? Zaczac brac jakies leki? Slyszalem ze leki antydepresyjne SSRI, takie jak wenlafexyna (Velafax) dzialaja przeciwlękowo, potrafia poprawic chumor i pozwalaja na powrot do spoleczenstwa. Nie wiem tylko czy jest sens w moim przypadku brac cos takiego.
  11. Witam. Postanowilem w koncu zwrocic sie do kogos z moim problemem. Chcialbym, aby ktos wreszcie wyjasnil mi o co chodzi i co mam z tym zrobic, bo samodzielne myslenie na ten temat nie przynosi zadnych korzysci, a nawet szkodzi jeszcze bardziej. Nie wiem od czego mam zaczac, strasznie to trudne do opisania. Otóż, obawiam sie, ze mam depresje lub jakies jej poczatki. Od dluzszego juz czasu (jakies pare miesiecy) przezywam okropny okres w swoim zyciu. Nie moge poradzic sobie z myslami i tym co mnie dreczy. Jestem bardzo niepewny siebie, mam niskie poczucie wlasnej wartosci, caly czas jestem zestresowany i niespokojny. Przestalem dogadywac sie ze swoimi znajomymi z ktorymi mieszkam i znam sie od 4 lat. Wydaje mi sie ze jestem od nich gorszy i ze oni tak wlasnie mnie traktuja. Z natury jestem spokojnym, ale pogodnym czlowiekiem. Ostatnio gdzies to zniknelo i z tego co widze coraz bardziej pograzam sie w swoich smutkach. Nie potrafie juz rozmawiac z ludzmi, nie potrafie bawic sie na imprezach, strasznie stresuje sie jesli musze z kims porozmawiac, czasami zalewa mnie pot, nie wiem co mam mowic, zaczynam sie jakac. Staram sie wtedy wywrzec jak najlepsze wrazenie. Boje sie ze ludzie przestana mnie lubic i odsuna sie ode mnie. Caly czas powtarzam sobie ze przeciez to wszystko jest niewazne. Od zawsze bylem osoba, ktora bardzo przejmowala sie tym co inni ludzie o niej pomysla, chcialem zeby wszyscy mnie lubili i chcialem ze wszystkimi sie dogadywac. Robilem to podswiadomie, chociaz wiedzialem ze to glupie. Wciaz opinia innych, to jak na mnie patrza i co o mnie mysla jest dla bardzo wazna. Caly czas nosze maske i udaje przed innymi. Staram sie byc zabawny, blyskotliwy, fajny - po to zeby byc lubianym. Wiem jak bardzo jest to dziecinne i glupie, ale to jest silniejsze ode mnie. Bardzo czesto moje zachowania sa wymuszone. Zauwazylem ze rzadko jestem naturalny. Jesli postanowie sobie, zeby nie udawac, to najchetniej usiadlbym w samotnosci, odpoczal, nie odzywal do nikogo i zajal sie soba. Wtedy jednak znowu przychodza mysli, ze jesli bede tak robil to wyalienuje sie ze spoleczenstwa, ludzie przestana mnie lubic itd. I tak w kólko. Tak naprawde zawsze bylem osoba malo pewna siebie i troche przestraszona, nie wiem z czego to wynikalo. Mam wrazenie jakbym od zawsze mial jakas depresje, bo nigdy nie uwazalem sie za osobe szczesliwa. Zawsze cos bylo nie tak. Miewalem okresy lepsze i gorsze, ostatnio jednak te gorsze sa duzo bardziej nasilone. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze nie mam zadnych podstaw ku temu, zeby tak sie czuc. Studiuje na dobrej uczelni z zadowalajacymi wynikami, nie brakuje mi pieniedzy, mam znajomych (od ktorych jednak sila rzeczy ostatnio zaczynam sie odsuwac, co jeszcze bardziej poglebia moj stan), mam rodzine i niczego mi w zasadzie nie brakuje. No moze poza jednym - brakuje mi kobiety. Nie w sensie seksualnym, ale emocjonalnym. Niestety moj stan stan i osobowosc przez cale moje zycie (obecnie tym bardziej) nie pozwolily mi na poznanie i przywiazanie do jakiejkolwiek. Jeszcze cos ogolnie napisze.. Jestem raczej typem samotnika, tzn lubie spedzac czas samemu, dobrze czuje sie w swoim towarzystwie i naprawde potrzebuje tego czasu dla siebie. Lubie jednak od czasu do czasu spotkac sie ze znajomymi, ale w waskim gronie, tylko z tymi naprawde bliskimi; pojsc na impreze, koncert. Nie lubie duzych imprez gdzie poznaje sie kupe nowych ludzi, nie jestem w tym dobry :) Mieszkam w mieszkaniu z 5 innymi osobami, w dwuosobowym pokoju. Tak naprawde nigdy nie mam ani troche prywatnosci, caly czas musze dbac o to zeby utrzymywac kontakty ze wspolmieszkancami, rozmawiac z nimi i nosic maske fajnej osoby. Troche sie rozpisalem, mam nadzieje ze komus bedzie sie chcialo to przeczytac :) Prosze Was o jakas pomoc, wyjasnienie co sie dzieje, w czym moze byc problem, bo juz powoli nie daje rady. Ucieka mi cala energa zyciowa, ucieka mi czas i czuje sie fatalnie.
×