Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kamciocha

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kamciocha

  1. Słuchajcie biore ten aksyven dopiero 3 dzien ale tak tragicznie sie czuje. Mam biegunkę, brak apetytu, zachwianie równowagi, spie jak zabita, uderzenia goraca, kłócie w klatce piersiowej i czasem taki napad jakbym wylewu jakiegos dostawala. I podkreslam ze tym razem se tego nie wkrecam a co najgorsze jest to mam zdetwiały jakiś mózg i i wygladam jak psychol jakis bo oczy mam takie wytrzeszczone jakies. Proszepowiedzcie mi czy ktos tak z was mial np. po tym leku ja ide dzis do lekarza i nie chce tego swinstwa brac. Ale dziwie sie bo przeciez ten lek ma opoznione dzialanie a ja juz bym tak odczuwala to wszystko ale jest tragicznie juz lepiej sie czulam jak nic nie bralam wtedy jakos to kontrolowalam na swoj sposob i nie mialam takich akcji.
  2. Polakita Tarczycę miałam badana i wszystko ok troszeczke powiekszona ale wyniki na hormony itp. wszystko spoko, morfologia i wogole. Wiesz ja myślę że może miała wplyw na to zmiana trybu życia bo zaczelam w tym czasie pracować, uprawiac sport, mniej jadlam bo 2 przerwy w pracy i to na samych kanapkach potem do domku i znow nic cieplego bo po co gotowac samej sobie (chlopak wyjechal niedawno za granice) do tego doszla tęsknota za nim, zycie jakies takie w pospiechu, potem od tego zlego, suchego jedzenia problemy z jelitami gdzie powiedzieli mi lekarze ze mam zespół jelita nadwrazliwego i juz wtedy zaczelam chudnać no i na sam koniec na dokladke obudziła sie nerwica i jakas depresja czy co to bo mam takiego dola, przygnebiona jestem, i jak bym miala odretwiały mózg. Tak więc myslę, no i w sumie mam nadzieje że chudnę właśnie z tych powodów a nie jakiejs powaznej choroby. Ale czuje sie wykonczona i taka sucha a nie chce tego. Mam 177 a waze teraz 59 kg i dla mnie to za malo. uwielbiam jeść, jem zawsze duzo bo jestem lakomczuchem ale może te nerwy wszystko ze mnie zabieraja sama nie wiem. Teraz przez te 2 dni jakos apetytu nie mam moze ze leki zaczelam brac (absyven) i mam zle samopoczucie. Kurcze niech to minie proszę martwie sie tylko bo nie chce by cos mi bylo poza ta nerwicą. A i tak mam zawsze jakies problemy ze zdrowiem jak nie jedno to drugie, jak magnes wszystko do siebie przyciagam. nie dość że walcze z ta nerwica to jeszcze jakies inne cholerstwo sie mnie czepia no i pozniej nie dziwie sie ze mam dola bo wiecznie cos, wiecznie cos i tak w kółko. jak juz zaczynam chorowac na cokolwiek nawet przeziebienie to jestem tak zdolowana jak obloznie chora wygladam i zyc mi sie odechciewa i zadaje pytanie- dlaczego ja? przeciez mam takie dobre serce i krzywdy nikomu nie wyrządzam itp Czasem oszaleć idzie no ale życie to ciagla walka szkoda tylko że mnie to spotkało ale widocznie tak ma być. Kazdego dnia walcze o usmiech na mej twarzy, nie jest to latwe. pozdrawiam dzięki za wątek pa
  3. Cześć jestem tu nowa ale borykam sie z podobnym problemem. Kiedy pije alkohol jest wszystko w porządku dobrze sie czuje mam dobry humor,sami wiecie:) natomiast po tym relaksującym odczuciu, kiedy alkohol wychodzi z organizmu i przychodzi poprostu kac zaczyna sie u mnie koszmar. Budze sie w nocy z ogromnym lękiem dostaje trzesiawek, serce wali jak młot i mam wrazenie że zaraz umrę, zaczynam sie coraz bardziej nakrecać, że cos mi sie stanie a jedyne o czym mysle to wezwanie karetki i myslenie typu,, już tego nie chce, niech ktos to ode mnie zabierze, zaraz tego nie wytrzymam, juz wiecej nie bede pić". Potem 3-4 godziny nieprzespane bo boje sie zmrózyc oka no i w końcu padam ze zmeczenia nie wiem kiedy. A i jedyne czego najbardziej potrzebuje to to zeby mnie ktos tulił i był przy mnie i mówił, że nic mi nie bedzie. Rano jak juz sie troszke wyspie jest juz dobrze, no chyba że mam ,, kaca giganta" wtedy jest już masakra. Drętwieja mi rece, mam osłabiony organizm, różne lekowce a jak wyjde z domu to wydaje mi sie ze wszyscy wiedza ze pilam i ze sie dziwnie patrza na mnie, w sklepach dostaje zawrotów glowy, jest mi słabo, kreci sie wglowie i przychodza durne mysli, że cos mi się stanie że dostane zawału itp. mam nerwice 8 lat i nie zawsze tak bylo. w tym momencie mam nawrót choroby i alkohol nie jest teraz u mnie wskazany bo znów sie to wszystko zaczęło do tego doszły problemy z jelitami. Myślę, że te leki napewno przychodzą właśnie (ale nie tylko) wtedy bo organizm jest osłbiony, wyplukane są przez alkohol różne minerały ale może byc tez tak że sam mózg kojazy już reakcję po wypiciu i tak sie właśnie dzieje kiedy znów siegne po alkohol. Teraz nie pije poprostu z czystego strachu, bo wiem jak bedę reagowac. To jest poprostu chore no cóz nie każdy tak ma chociaz jak rozmawiam ze znajomymi którzy nie maja nerwicy to tez mi mowia ze na kacu są jakies dziwne leki nie wiadomo skad ale przechodza je w lagodny sposób co oczywiscie nie tyczy sie mnie, my z nerwica mamy ,,troche" ciężej. Dodam że ogolnie pije zadko jak jest okazja lub jakas lampke, dwie wina do kolacji czy jedno piwko z kolezanka ale to jest obecnie raz na miesiac, dwa. Wczesniej ok rok temu pilam raz na tydzien zawsze w weekend jakas imprezka. Narazie od nowa zaczynam walke z nerwicą więc odstawiam wszelkie uzywki fajki tez juz ograniczam a jak dobrze pojdzie to wogle rzuce te świństwo.
  4. Do Majstra: Dziękuję za dobre rady tą sprawę z psychiatra i psychpterapeuta musze przemysleć, bo wiem że wiele by mi to pomoglo, natomiast jeśli chodzi o sen to różnie to bywa. Ciężko mi sie zasypia to fakt, czasem budzi mnie w środku nocy jakiś lęk i potem 3-4 godziny leże z otwartymi oczyma az ze zmeczenia padam nawet nie wiem kiedy, a tak poza tym to strasznie się rzucam, wiercę i zawsze krzycze przez sen co oczywiście stanowi problem dla mojego chlopaka czy mojej rodziny bo wiecznie ich budze. Tak wiec tak wygląda mój sen choć musze przyznac ze zdaża się czasem, że śpie jak aniołek. Największe problemy ze snem mam po wypiciu alkoholu i zawsze za kazdym razem budzi mnie w nocy, sama juz nie wiem czy kac czy jakis lęk i dostaje wtedy takiego ataku, trzesiawek, skurczu zoladka, jelit,serce tak szybko bije ze masakra i dostaje ogólnie paniki ze odechciewa mi sie wszystkiego no i znow sie wymęcze kilka godzin i padam ze zmęczenia. W zwiazku z tym nie pije alkoholu teraz choc tak bardzo lubie, nie to zeby sie nachlac czy cos tylko do kolacji kulturalnie moje ulubione winko lub jakies piwka z kolezankami no ale nie ma szans narazie. Papierosy tez staram sie rzucić bo serducho wali po nich a mi narazie to nie jest potzrebne a zreszta potem sobie wkrecam ze zawału dostane czy cos. Odbiegając troche od tematu to przeraza mnie fakt ze tak duzo schudlam w ciagu tak krótkiego czasu (7 kg w ciagu 3 tygodni) a jem tak samo i juz sama nie wiem czy to z tych nerwów, lęków itp. czy cos mi jest, czy jestem na cos chora juz sama nie wiem, martwie sie bo od tylu lat co mam nerwicę nigdy nie chudlam zawsze mialam ta samą wagę a teraz takie coś no ale mam nadzieje ze to skutek silnego nawrotu nerwicy. Caly czas boje sie że umre lub zwarjuję i tak w kółko nie panuje juz nad tym i przeraża mnie już to wszystko... [Dodane po edycji:] Monika 1974 Dziękuje ci kochana za miłe slowa i za dobre rady napewno wezme sobie to do serca co napisałaś. Zreszta znam juz troche swoja chorobe i siebie i wiem że ogromna dla mnie pomoca bylaby jakaś psychoterapia czy własnie spotkania grupowe z ludzmi dotknietymi tym samym problemem. Musze poprostu wygospodarowac czas i wszystko sobie poukladac, przemyslec a o psychiatrze tez pomysle nawet mam na uwadze mojego profesora ze studiow, bardzo dobrego psychiatrę tak wiec cos wykombinuje. Przeraza mnie tylko fakt ze mam tak mało na to czasu a prawdopodobnie marzec, kwieceń mam jechać do Anglii z moim chlopakiem co w przypadku mojego obecnego stanu zdrowia nie jest mi na rekę. Tęsknota, oddalenie od własnego kraju, inni ludzie, bariera komunikacyjna ach no i piękna angielska pogoda:) napewno nie będa moimi sprzymierzeńcami w walce z choroba (napewno nie na ta chwilę). Zreszta juz to przerabiałam bo kilka miesiecy temu tez byłam w Anglii prawie rok i nie wspominam tego dobrze, w sumie tez nawrót choroby zacząl sie od tego wyjazdu. Musze na spokojnie sobie to wszystko przemysleć i poukladać. Dzięki za wsparcie i słowa otuchy i mam nadzieje że będzie dobrze. Duzo zdrówka życze:)
  5. Dziękuję za przywitanie mnie w waszym gronie oraz za slowa otuchy, chociaz to poprawia mi humor. Chcialam podkreślić, że do psychiatry nie chodzę, nie że to wstyd czy coś ale mieszkam w tak małym miasteczku ze poprostu nie ma takiej mozliwosci natomiast leki wypisuje mi lekarz rodzinny. Bardzo chcialabym skorzystac z pomocy jakiegos psychoterapeuty, moc sie czasem poprostu wygadac osobie, która rozumie z czym sie borykam, bo zawodowo ma z tym do czynienia na codzien. Wiadomo przyjaciolka moze mnie pocieszyc ale nie ma zielonego pojecia co ja tak naprawde przezywam bo tego nie rozumie i nie jest w stanie pojac (oczywiscie nie jej wina). najbliższy lekarz czy jakikolwiek specjalista-psychoterapeuta jest 80 km ode mnie, tak więc wiąże się to z czasem, dojazdami oraz kosztami na co mnie nie bardzo stac i tak to wszystko wyglada. Choć czasem myślę, że przeciez dla chcacego nic trudnego... Mam tylko nadzieję, że leki pomogą ale wiem że też musze sama popracować nad swoja psychiką i przestac sie w końcu użalać nad sobą ale jak wiecie w przypadku tej choroby nie jest to latwe. Mam tylko nadzije, że nie zeświruję i że nie będą musieli mnie odwiedzać siedzącej w bialym kaftanie:) Będę walczyc do konca bo chce zyc i cieszyc sie życiem jak dawniej no i w przyszlości palnuje powiększyc rodzine więc mam silną motywację by stawić temu czola, ale czy to mi się uda?... pozdrawiam wszystkich goraco i duzo zdrowka zycze:)
  6. Witam wszystkich serdecznie. Nie wiem w sumie od czego mam zacząc więc moze się przedstawię. Nazywam się Kamila i mam 25 lat. Choruję na nerwice lękową od bodajże juz 8 lat. Raz bylo lepiej raz gozej. Pisze bo jest ze mna coraz gorzej i boje sie strasznie o siebie. Jeżeli chodzi o leki to bralam na początku mojej choroby xanax 0,25 przez okolo 2 tygodnie, czulam sie po nim strasznie ospała i obojętna na wszystko co sie wokół mnie dzieje. Lek odstawilam bo uważalam że jakos sobie jednak sama z tym poradze no i w sumie wszystko przeszlo. Przez kilka lat czulam sie dobrze choć czasami mialam dziwne mysli i napady (drętwienie rąk, kolatania serca, uczucie że zaraz zemdleje, umre, zwarjuję, suchość w gardle, trzęsiawki itp.) Wszystko zaczelo jednak powoli wracac ok rok temu. Teraz doszla do tego jakas dziwna depresja, dół, złe samopoczucie, nerwowość i brak wiary w to że bedzie lepiej. Być może jest tak zle ponieważ nie mam od nikogo praktycznie zadnego wsparcia , moj chlopak wyjechal za granice i czuje sie strasznie samotna, a to on zawsze mnie tulil i pocieszal ze bedzie wszystko dobrze. Kontakt telefoniczny nie jest dla mnie wystarczajacym pocieszeniem a jeszcze musze czekac na niego ponad 2 miesiace i czasem juz mysle ze nie dam rady sama sobie z tym poradzic. Kilka dni temu poszlam do mojego lekarza który przepisam mi hydroksyzyne i axyven ale leki biore dopiero 2 dzien tak wiec za duzej zmiany narazie nie ma. strasznie schudlam przez to wszystko dodatkowo zaczelam miec ogromne problemy z zolądkiem i jelitami, poprostu wszystko mi sie rozregulowalo tak wiec ostatnio tez z tym latalam po lekarzach. Tak ogolnie to jestem okropna panikara boje się chyba wszystkiego, nawet brania leków i caly czas se wkręcam ze umrę.Nie mam juz na to wszystko siły poprostu zaczyna mnie to juz przerastać i nie wiem co mam dalej robić. Wstyd mi przed tymi lekarzami bo wiecznie sobie cos wymyslam jak nie serce to znowu cos innego i tak w kółko az sie zygac chce. Czasem juz sama nie wiem czy cos jest prawdziwe czy tylko sama se to wymyslam. Na forum zagladalam czasami aż w końcu odwazylam sie napisać i przeraża mnie to że jest tak wielu ludzi zyjących z ta wstretna choroba moze to samolubne ale z drugiej strony podnosi na duchu że czlowiek nie jest sam ,ze inni tez tak cierpia jak ty. Bardzo proszę o odrobine wsparcia i może pokierowania mnie troche co moge jeszcze zrobic by bylo mi lepiej juz nie mowie ze marze o tym żeby mi to przeszlo. Mam juz dosc zazdroszczenia innym ludziom tego ze maja lepsze zycie a ja taka biedna zawsze pokrzywdzona przez los. Znow chce sie usmiechac, bawic tak jak kiedys i cieszyc sie z zycia jak zawsze(bo wesoly ze mnie czlowieczek byl) tylko to cholerstwo mnie wykancza i zdejmuje sen z oczu. Dziekuje za wysluchanie, pozdrawiam i czekam na odp.
×